Pierwszego maja nie wszyscy robią sobie wolne. Wczoraj w centrum Warszawy kilkaset osób zgromadziło się, aby manifestować z okazji Święta Pracy. Jak się okazało, wyrażać swoje poglądy można nie tylko krzykiem i zgromadzeniem, lecz także ubiorem.
Ubranie, które mówi — Chcę zademonstrować swoja przynależność do Polski. Chcę być wesoła nie tylko w środku, ale i na zewnątrz — opowiada Zofia, jedna z uczestniczek pierwszomajowego pochodu zorganizowanego przez SLD i OPZZ. Ubrana jest w czerwoną sukienkę, buty i rajstopy w takim samym kolorze oraz biały sweter — Jestem w kropki biało-czerwone, bo to barwy Polski, o których nie wolno zapominać — zaznacza.
Zofia przyszła tutaj, jak setki innych osób, aby uczcić Święto Pracy. Niełatwo było ją wyłowić z kolorowej masy, w jaką szybko przekształcił się świętujący tłum. Eleganckie starsze panie i panów w koszulach, modnie ubraną młodzież i rodziny z małymi dziećmi zdominowały trzy barwy — biała, czerwona i niebieska. Kolory te były wszędzie — na koszulkach, swetrach, spodniach, krawatach, a nawet butach i okularach. Nie zabrakło też specjalnie przygotowanych na tę okazję daszków i kamizelek.
—Ludzie nie mogą zostać pozostawieni sami sobie. Trzeba myśleć o rencistach, emerytach, młodych ludziach… Trzeba myśleć o życiu — wyjaśnia przyczyny swojego dołączenia do manifestacji Zofia —Dla mnie hasło „Chcemy Europy socjalnej” jest najważniejsze. Jaki mamy naród, taką mamy Polskę — dodaje.
Oczywiście nie jest ona jedyną w swoim postanowieniu uchwycenia poglądów w ubiorze.
— Starałem się tak ubrać, aby w jakiś sposób nawiązywać do socjalizmu, który popieram — opowiada Łukasz, uczestnik marszu Ruchu Sprawiedliwości Społecznej — Stąd czerwień i stąd Josip Broz Tito na mojej koszulce, którą zresztą zrobiłem sam.
Kratki, kropki i ojczyzna
Socjolog Zbyszko Melosik uważa, że człowiek tworzy tożsamość poprzez budowanie wizualnego image’u swojego ciała. Trudno się z nim nie zgodzić. Chociaż ubiór nie jest najważniejszy, to jednak nie da się nie zauważyć, jak przydatnym jest on narzędziem w wyrażaniu opinii. Uczestnicy pochodów pierwszomajowych, poprzez kolorystykę i chociaż drobne detale, ukazują swoje zaangażowanie w sprawy kraju. Stąd nie brak tutaj czerwonych pasków i kratek na koszulach, niebieskich okularów, a nawet paznokci pomalowanych na barwy związane z poglądami. Są i tacy, którzy od stóp do głów ubrali się w jeden kolor. Nie wszyscy jednak są zwolennikami manifestacji ubiorem.
Łukasz na pochodzie pojawił się z kolegami, Mateuszem, Wojtkiem i Przemkiem, którzy zgodnie stwierdzają, że raczej ubierają się tak codziennie, a jeden z nich dodaje — Konsumpcją gardzę, ale z racji tego, że mamy dostęp do takich, a nie innych ubrań, to się w nie ubieramy. Działamy na rzecz lepszego jutra. Walczymy o lepsze prawa pracownicze i o to, żeby żyło się lepiej. Aby ludzie w końcu zarabiali godnie i doceniali własne prawa.
Na ubiór szczególnej uwagi nie zwrócili też wpasowani w tłum Karolina i Miro. Ona ubrana na czerwono, on w białej koszuli.
—To przypadek, że tak się ubrałam. Po prostu lubię czerwony kolor — opowiada kobieta, a jej towarzysz dodaje — Kapelusze z kolei mamy, bo lubimy nakrycia głowy.