31 osób zginęło w pożarze domu związków zawodowych w Odessie. Wcześniej informowano, że w budynku więzieni byli separatyści. Część osób zmarła w wyniku zaczadzenia, a osiem osób wyskoczyło przez okno. W mieście wciąż trwa akcja ukraińskiej armii wymierzona w prorosyjskich aktywistów. Uwolnieni zostali przetrzymywani przez nich obserwatorzy OBWE.
Atak ukraińskich sił wojskowych na Słowiańsk rozpoczął się w piątek rano. Pełniący obowiązki prezydenta Ukrainy Ołeksandr Turczynow poinformował, że podczas antyterrorystycznej operacji zginęło wielu prorosyjskich rebeliantów. Z kolei według ukraińskiego resortu obrony po ukraińskiej stronie śmierć poniosły cztery osoby. Separatyści zestrzelili też dwa należące do armii helikoptery, które patrolowały przestrzeń nad miastem i okolicą. Władze w Kijowie podały, że użyto do tego przenośnych przeciwlotniczych zestawów rakietowych.
"Czując, że krąg wokół nich się zaciska, terroryści wyrazili gotowość do negocjacji, ale strona ukraińska może to rozpatrywać tylko pod jednym warunkiem: całkowitego wstrzymania działalności terrorystycznej i wydania dywersantów, którzy brali bezpośredni udział w ciężkich przestępstwach " – powiedział w nocy minister obrony. Zaznaczył jednak, że armia się nie zatrzymuje i kontynuuje akcję przeciwko separatystom. Nie przebiega ona jednak tak szybko, jak się spodziewano, bo przeciwnicy używają cywilnych mieszkańców jako tarcz i otwierają ogień ze stanowisk w blokach mieszkalnych.
Z kolei wysłannik prezydenta Rosji Władimir Łukin poinformował, że uwolniono dziś 12 obserwatorów OBWE, którzy przetrzymywani byli przez separatystów. W sobotę po południu dotarli do Doniecka. Rzecznik polskiego MSZ potwierdził, że w ciągu doby odlecą do Berlina.
Rosja krytykuje "odwetową operację" Ukrainy
Krytykując rozpoczętą przez Ukrainę ofensywę, Władimir Putin oznajmił, że władze w Kijowie pogrzebały nadzieję na wypełnienie postanowień porozumienia z Genewy. Moskwa poinformowała ponadto, że w czwartek wysłała na zajmowany przez separatystów obszar swojego przedstawiciela – Władimira Łukina – który ma rozmawiać o ewentualnym zwolnieniu uprowadzonych obserwatorów OBWE.
– Po rozpoczęciu odwetowej operacji Rosja nie jest w stanie się z nim skontaktować. (...). Kiedy Rosja robiła wszystko, by doprowadzić do deeskalacji i rozwiązania konfliktu, władze w Kijowie zaczęły ostrzeliwać pokojowe zgromadzenia z samolotów bojowych, rozpoczęła odwetową operację – powiedział rzecznik prezydenta Rosji Dmitrij Peskow, którego cytuje rosyjska agencja Itar-Tass.
Wrak śmigłowca, który miał zostać zestrzelony
Również w Doniecku sytuacja nie wygląda najlepiej. Jak twierdzili separatyści stamtąd w rozmowie z TVN24, "Kijów nie ma tam już kontroli", zaś rządowa milicja przestała im przeszkadzać. Łapie przestępców, ale nie wtrąca się w sprawy militarne. W Doniecku też trwają zamieszki.
Sytuacja jest na tyle poważna, że w czwartek wieczorem ukraińskie władze ogłosiły powrót do powszechnego poboru wojskowego. Jak wyjaśniał rząd, przywrócono to rozwiązanie ze względu na "zaostrzającą się sytuację na wschodzie i południu kraju" oraz "coraz większą ingerencję Rosji w sprawy Ukrainy".