Na co dzień zatrzymuję się raczej na projektach sprytnych, minimalistycznych, w stylu skandynawskim. Lubię projektantów, którzy lubią to co ja i tak właśnie projektują. Pokolenie IKEA ceni sobie funkcjonalność ponad wszystko. Joseph Walsh jednak nie specjalnie przejmuje się moją opinię i prędzej umeblowałby Rivendell, niż niewielkie warszawskie mieszkanie.
To nic złego. Nie wszystkie meble muszą pasować do tysięcy mieszkań. Niektóre mogą być po prostu piękne, zachwycające, albo intrygujące. Josepha nie interesuje to, czy jego meble sprawdzą się w 30 metrowych kawalerkach, będą pasować do dowolnej sofy i wytrzymają zabawy skaczących po nich dzieciaków.
Budując kolekcję Enignum korzystał z drewna jesionowego, które zostało podzielone na cienkie pasy, uformowane, a potem znów połączone. Nie jest lakierowane, ani malowane. Zostało zabezpieczone tylko warstwą naturalnego oleju, który nie zmienił jego koloru i nie dodał mu sztucznego połysku.
Dwa łóżka z baldachimem, z których jedno zostało zaprojektowane do Chatsworth House, miejsca, które jest domem dla jednej z największych i najciekawszych kolekcji sztuki dekoracyjnej. Z całej serii to właśnie te łóżka podobają mi się najmniej. To tak naprawdę dość niewdzięczny mebel, którzy wymusza nudną formę. Tutaj najważniejszym elementem jest zagłówek, przypominający trochę szlachetnie pnącą się roślinę. Całość ma formę, która kojarzy się trochę z łódką, z żaglem.
Wszystkie meble z kolekcji wyglądają jak żywe, w ruchu. Przypominają mi trochę ekspresjonistyczne rzeźby. W kolekcji znalazła się seria krzeseł, z których dwa tworzą jedną całość, reszta służy jako pojedyncze obiekty. Także biurko i stół do jadalni.
To meble bardzo trudne. Zestawione wszystkie razem stworzą efekt jak z katalogu wróżek Disneya, trudno znaleźć im odpowiednie towarzystwo i chyba najlepiej właśnie wyglądają wyeksponowane pojedynczo, jak dzieła sztuki. Więcej zdjęć i portfolio studia projektowego można znaleźć tutaj.