Radosław Sikorski, prezentując w Sejmie założenia polskiej polityki zagranicznej na rok 2014, powtórzył, że Ukraina padła ofiarą rosyjskiej agresji, która złamała zasady prawa międzynarodowego. – Wokół polskich granic prowadzone są działania wojenne, których konsekwencje możemy odczuć na całym świecie – stwierdził Sikorski, którego słuchał m.in. prezydent Bronisław Komorowski i garstka posłów. Sejmowe ławy świeciły bowiem pustkami.
W swoim przemówieniu Sikorski zachęcił Rosję do powrotu na drogę współpracy z Europą, drogę, którą Moskwa porzuciła, napadając na Ukrainę, a wcześniej zajmując cześć Gruzji. Minister zaznaczył, że to, co działo się na zajętym bezprawnie przez Rosję Krymie, było wojną.
– Prezydent Putin przyznał zresztą później, że Rosja dokonała tam interwencji zbrojnej – przypomniał Sikorski, podkreślając, że Polska nie uznaje wyników zorganizowanego na Krymie przez siły separatystyczne referendum oraz nie akceptuje włączenia Krymu do Rosji. – W cywilizowanym świecie konsultacji społecznych nie przeprowadza się pod lufami kałasznikowów – oznajmił Sikorski.
Minister zauważył, że "Rosja zdaje się mieć własną wizję świata". Rozpad ZSRR jest w niej przedstawiany jako katastrofa, a powstanie niepodległych państw w Europie Wschodniej – jako niesprawiedliwość dziejowa. Zdaniem Sikorskiego Moskwa nie do końca rozumie, jaką porażką był sowietyzm, i "chce dogrywki", bo nie przeanalizowała wystarczająco dobrze własnej historii i będącego jej częścią totalitaryzmu.
Sikorski zapewnił jednocześnie, że Polsce zależy na dobrych stosunkach z Rosją. Wzajemne relacje mogą się jednak poprawić wyłącznie wtedy, gdy Kreml porzuci agresywną, sprzeczną z prawem międzynarodowym politykę. – To nie Zachód odtrącił Rosję, to ona wybrała powrót na tory anachronicznego rozwoju – zaznaczył minister.
– Gdy Rosja współpracuje ze światem i szanuje jego reguły, cieszymy się z tego i jesteśmy pierwsi do współpracy. Natomiast gdy Rosja anektuje terytoria sąsiadów i grozi im przemocą, szybko wyciągamy wnioski. Powiem więcej: pierwsi ucieszymy się, gdy Rosja zejdzie z drogi agresji – dodał szef polskiej dyplomacji.
Sikorski zauważył, że agresja rosyjska ma również wymiar informacyjny, czego przejawem były np. nieprawdziwe doniesienia, które przekonywały, że Kijowie walczyli "polscy bojownicy". – Dlatego warto poważnie rozważyć paneuropejski projekt telewizji w języku rosyjskim, postulowany przez państwa bałtyckie – powiedział.
Minister zwrócił się przy tym do rządu Ukrainy. – Apelujemy do władz w Kijowie o zdjęcie restrykcyjnych przepisów dotyczących polskich produktów spożywczych – oznajmił.
"Niemcy kluczowym partnerem"
Odnosząc się do relacji z państwami UE, Sikorski podkreślił m.in, że kluczowym partnerem Polski pozostaną w Europie Niemcy. Minister zauważył też, że miejsce Wielkiej Brytanii jest w UE, a jej ewentualne wystąpienie z Unii przyniosłoby szkody całej Europie, w tym Polsce.
Komentując stan polskiego wojska, minister oznajmił, że "mamy 18. armię świata", która zbierała doświadczenia m.in. w Afganistanie i Iraku. Polski potencjał obronny zwiększają również sojusznicy z NATO, w tym Stany Zjednoczone, które wysłały nad Wisłę swoją kompanię. Polska cały czas realizuje przy tym długofalowy cel polityki gospodarczy, jakim jest zwiększanie faktycznej obecności sił NATO na terytorium Polski.
"Wzmacniamy legalną imigrację"
Sikorski zaapelował także do Polaków, także tych mieszkających za granicą, by wzięli udział w wyborach do Parlamentu Europejskiego, dodając, iż "chcemy, by rodacy wracali do kraju".
– W kontekście sytuacji demograficznej wzmacniamy legalną imigrację, szczególnie ułatwiamy to osobom pochodzenia polskiego, które już po 3 latach mogą otrzymać obywatelstwo – dodał minister.
Sikorski zwrócił się także do eurosceptyków, mówiąc, iż nie mieli oni racji, gdy ponad 10 lat temu kwieciście opisywali rzekomo związane z członkostwem w UE niebezpieczeństwa. Minister opowiedział się przy tym za budowaniem w Europie unii politycznej, zaznaczając, że strefa wolnego handlu, do jakiej niektórzy chcieliby sprowadzić UE, "jeszcze nikogo przed niczym nie obroniła".