
Rosja udowadnia właśnie, że zamiast się modernizować się poszła na nietypowe skróty. Tak o ostatnich wydarzeniach na świecie mówił w programie "Tomasz Lis na żywo" minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Szef polskiej dyplomacji ocenił, iż co prawda Rosjanom udało się osiągnąć ich cele, ale dokonali tego wyjątkowo archaicznymi sposobami. Wkrótce mogą więc być niemile zaskoczeni ostatecznym efektem tych działań.
REKLAMA
W poniedziałkowy wieczór minister Radosław Sikorski podkreślał, że na Ukrainie wciąż nie mamy do czynienia z klasyczną wojna, ale konfliktem, który najbardziej przypomina "szarpaninę". - 20 lat temu mieliśmy prawo trochę wierzyć Fukuyamie, gdy mówił o końcu historii - mówił Radosław Sikorski. Tymczasem właśnie Władimir Putin udowodnił nam, że historia się nie skończyła i przeniósł nas o co najmniej kilkadziesiąt lat wstecz.
Szef MSZ tłumaczył również powody, dla których Europa zdaje się być tak bierna w sprawie wydarzeń na Ukrainie. Zdaniem ministra, to efekt doświadczeń historycznych i pamięci o setnej rocznicy wybuchu I wojny światowej, która rozpoczęła się własnie od niedopowiedzeń dyplomatycznych. Dziś Zachód nie chce więc popełnić podobnego błędu, co przywódcy rządzący w roku 1914.
- Nie wiemy, jakie będą taktyczne decyzje Rosji - przyznał jednak z wyjątkową szczerością Radosław Sikorski. - Nie obwiniam europejskich polityków, że chwytają się każdej ścieżki prowadzącej do zawarcia porozumienia - podkreślał. Szef polskiej dyplomacji nie potrafił jednak odpowiedzieć na pytanie, czy naprawdę Ukrainę można jeszcze uratować. - Najważniejsze będzie to, czy uda się przeprowadzić wybory prezydenckie. Na pewno już nie na całym terytorium... - stwierdził.
Gość Tomasza Lisa zaznaczał również, że wydarzenia za naszą wschodnią granicą powinny być dla nas ważną lekcją. Szczególnie dla eurosceptyków, którzy chcą, by Unia Europejska była była co najwyżej strefą wolnego handlu. - Potrzebna jest nam unia polityczna, która na wyzwania polityczne, jak to obecne, mogłaby odpowiedzieć - tłumaczył minister. - Żadna strefa wolnego handlu nikogo nie obroni - dodał.
