Czego potrzebuje Ukraina? Anne Applebaum przekonuje, że nacjonalizmu. Według niej znacznej części Ukraińców brakuje obecnie wiary we własne państwo, „ducha publicznego”, przez co na wschodzie kraju triumfuje obojętność wobec działań kierowanych przez Moskwę separatystów. Bez zaangażowania obywateli, jak podkreśliła publicystka, nie da się także budować demokracji.
Anne Applebaum, pisząc na łamach „The New Republic”, zauważyła, że sformułowanie „ukraiński nacjonalista” często nie kojarzy się najlepiej i przywodzi na myśl łysych mężczyzn w czarnych strojach, antysemityzm czy mordy dokonane na polskiej ludności.
Stereotyp nie jest zupełnie bezpodstawny, bowiem – jak zaznaczyła Applebaum – w czasie II wojny światowej część Ukraińców, po znalezieniu się między dwiema zbrodniczymi dyktaturami, postawiła na kolaborację z nazistowskimi Niemcami. Niektórzy Ukraińcy uczestniczyli przy tym w mordowaniu Polaków podczas rzezi wołyńskiej oraz Żydów.
Pisarka podkreśliła jednak, że ukraiński nacjonalizm ma także inną, cywilizowaną twarz, która przeważnie jest pomijana. Rzadko mówi się np. o „oświeconym nacjonaliście" Mychajle Hruszewskim, historyku i polityku, autorze „Historii Ukrainy-Rusi”. Rzadko mówi się o prześladowaniach, jakich Ukraińcy doświadczali z rąk sowieckich dygnitarzy. Tymczasem ci w miejsce zagłodzonych lub deportowanych Ukraińców przysyłali Rosjan, by dodatkowo osłabić ukraińską kulturę.
Efektem tych zabiegów było społeczeństwo, którego znaczna cześć na początku lat 90. w ogóle nie identyfikowała się z nowo powstałą, niepodległą Ukrainą. – Pod tym względem [Ukraińcy] przypominali ogromną większość postsowieckiego świata: Białorusinów, Kazachów, a nawet samych Rosjan, którzy często w ogóle nie byli przywiązani do swoich nowych państw – napisała Applebaum.
Jej zdaniem skutki braku zaangażowania i wiary w państwo są dzisiaj dobrze widoczne na pogrążonym w chaosie i anarchii wschodzie Ukrainy. Applebaum zaznaczyła, że szalejący tam „mężczyźni w kominiarkach” są zwykłymi najemnikami, którzy popierają tę siłę polityczną, która daje akurat więcej, a nie ukraińskimi nacjonalistami.
– Większość obserwuje walkę biernie i wygląda na to, że jest gotowa przyjąć każdy rząd, jaki tylko będzie jej dany – zauważyła publicystka. – Dlatego niewielka grupa ukraińskich nacjonalistów, których być może zgodzimy się teraz nazwać patriotami, reprezentuje jedyną nadzieję na uniknięcie apatii, zachłannej korupcji i, ostatecznie, rozczłonkowania – dodała.