
Pociągi Pendolino miały odmienić oblicze PKP Intercity, ale na razie nie wiadomo, czy w ogóle zagoszczą na polskich torach. Minister gospodarki Janusz Piechociński oznajmił bowiem, że kontrakt na Pendolino „może zostać zerwany”. – (…) kiedy zaczynał się europejski kryzys, nie była to najlepsza decyzja. Trzeba było postawić na zakupienie nowego taboru na prędkość 160 km/h – powiedział Piechociński radiu RMF FM.
REKLAMA
Goszcząc w studiu radia RMF FM, Piechociński oświadczył, że kontakt na Pendolino „skończy się konfliktem pomiędzy tym, który wygrał przetarg, a zamawiającym, bo nie zostały spełnione zapisy umowy w zakresie dostarczenia do Polski scertyfikowanego do odpowiedniej prędkości pojazdu”.
6 maja spółka PKP Intercity miała otrzymać od firmy Alstom osiem składów Pendolino z homologacją na 250 km\h. Pociągi nie trafiły jednak do przewoźnika, ponieważ Alstom, producent Pendolino, uznał, że ze względu na występujące po polskiej stronie braki infrastrukturalne może na razie przekazać składy homologowane do prędkości 160 km/h.
– Mieli określoną, wyznaczoną zgodnie z umową datę, w której to Pendolino, które testowało wstępnie jazdę, miało uzyskać certyfikację Urzędu Transportu Kolejowego. Już wiemy, że tej certyfikacji to Pendolino nie uzyskało – zauważył Piechociński, chwaląc jednocześnie polskich producentów taboru kolejowego – firmy PESA i NEWAG.
Tymczasem spółka PKP Intercity poinformowała, że w związku z niedostarczeniem pociągów w określonym w umowie terminie "rozpoczyna procedurę naliczania kar".
"Tej umowy nie należało zawierać"
Komentując wypowiedź Piechocińskiego, Adrian Furgalski, członek zarządu Zespołu Doradców Gospodarczych TOR, zaznaczył, że kontraktu na Pendolino w ogóle nie należało podpisywać. Umowa została jednak zawarta, a jej zapisy obowiązują, więc – jak powiedział nam Furgalski – minister powinien w zaistniałej sytuacji raczej zachęcać do kompromisowego rozwiązania konfliktu, a nie mówić o możliwości zerwania umowy.
Komentując wypowiedź Piechocińskiego, Adrian Furgalski, członek zarządu Zespołu Doradców Gospodarczych TOR, zaznaczył, że kontraktu na Pendolino w ogóle nie należało podpisywać. Umowa została jednak zawarta, a jej zapisy obowiązują, więc – jak powiedział nam Furgalski – minister powinien w zaistniałej sytuacji raczej zachęcać do kompromisowego rozwiązania konfliktu, a nie mówić o możliwości zerwania umowy.
Zerwanie umowy wiąże się bowiem z koniecznością zapłacenia kary. W tym przypadku kara wyniosłaby ok. 40 mln euro. – Najprawdopodobniej czeka nas sprawa w sądzie. Do momentu wydania wyroku Alstom nie odda pieniędzy, które już dostał – dodał Furgalski.
Co więcej, według niego francuska firma może w sądzie wygrać. W maju 2011 roku, kiedy podpisywała umowę z PKP Intercity, nie mogła bowiem wiedzieć, że przeprowadzana przez PKP PLK budowa drugiego poziomu systemu zarządzania ruchem ERTMS/ETCS, koniecznego do podniesienia limitów prędkości na wybranych trasach, potrwa do połowy 2015 roku (umowę ws. budowy systemu zarządzania ruchem kolejowym PKP PLK podpisały dopiero w grudniu 2012 roku; Alstom nie mógł więc wiedzieć, że we wskazanym w umowie terminie Polska nie będzie dysponowała odpowiednią infrastrukturą).
Zdaniem Furgalskiego najlepszym rozwiązaniem byłoby przyjęcie składów Pendolino homologowanych do mniejszej prędkości i zagwarantowanie, że po zmodernizowaniu infrastruktury pociągi zostaną dopuszczone do jazdy z większą prędkością.
20 pociągów Pendolino ma kosztować ok. 400 mln euro. Łączna wartość kontraktu, obejmującego również budowę zaplecza technicznego oraz serwisowanie składów przez 17 lat, to 665 mln euro.
źródło: RMF FM
źródło: RMF FM
