Dmitrij Miedwiediew dał do zrozumienia, że Moskwa nie może zagwarantować, iż nie inkorporuje wschodnich obwodów Ukrainy, które „ogłosiły niepodległość”. Premier Rosji dodał, że „zmierzamy w stronę drugiej zimnej wojny, której nikt nie potrzebuje”. Tymczasem Kreml trzymany jest w niepewności przez Chiny, które wciąż nie podpisały umowy gazowej z Gazpromem, choć Władimir Putin spotkał się we wtorek z przewodniczącym Chińskiej Republiki Ludowej Xi Jinpingiem.
Miedwiediew powiedział telewizji Bloomberg, że Rosja jest wciągana przez Stany Zjednoczone i ich sojuszników w nową zimną wojnę. Premier Rosji zaznaczył, że Kreml nie odpowiedział dotąd w stanowczy sposób na nakładane przez Zachód sankcje, ale „może zrobić coś nieprzyjemnego tym krajom, które wprowadzają te sankcje”. Miedwiediew stwierdził jednocześnie, że Barackowi Obamie brakuje „politycznego taktu”.
Szef rosyjskiego rządu odmówił zagwarantowania, że Moskwa nie inkorporuje ukraińskich okręgów (donieckiego i ługańskiego), które po przeprowadzeniu „referendów” ogłosiły „niepodległość”. – Nie musimy niczego gwarantować, ponieważ nigdy nie podjęliśmy żadnych zobowiązań – powiedział Miedwiediew.
Oligarcha przeciwko separatystom
Przeciwko prorosyjskim separatystom wystąpił otwarcie Rinat Achmetow, najbogatszy Ukrainiec, który silnie związany jest z Donieckiem i całym okręgiem Donbasu. Achmetow zaapelował do ludzi pracujących w jego firmach, by przeprowadzili „antyseparatystyczny” strajk ostrzegawczy.
– Chcę powiedzieć wszystkim: nas nie da się zastraszyć ani powstrzymać. Nikomu, nawet ludziom, którzy określają się jako jakaś Doniecka Republika. Kto o niej słyszał? Kto zna nazwiska jej przywódców? Co oni zrobili dla Donbasu? – zapytał biznesmen. Liderzy samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej oświadczyli, że nie będą rozmawiać z Achmetowem.
Chiny nie podpisały umowy gazowej
Tymczasem Władimir Putin rozpoczął we wtorek dwudniową wizytę w Szanghaju. Wielu komentatorów spodziewało się, że już pierwszego dnia wizyty Chiny podpiszą negocjowaną od 10 lat umowę gazową z Gazpromem. Kontrakt, na mocy którego Gazprom dostarczałby Pekinowi gaz przez 30 lat, nie został jednak zawarty. Kością niezgody ma być żądana przez Rosjan cena. Negocjacje wciąż jednak trwają, a umowa może zostać podpisana w środę.