Niemcy też mają swojego "dziadka z Wehrmachtu". Chociaż historia jest już w Polsce znana, to zachodnie media odkrywają ją na nowo. Dziadek obecnej kanclerz Niemiec Ludwik Kaźmierczak był Polakiem i pomimo, że został zaciągnięty do cesarskiej armii Rzeszy, to przeszedł na stronę francuską i w I wojnie światowej walczył z Niemcami, a potem po stronie Polski z bolszewikami.
O polskich korzeniach szefowej rządu RFN stało się głośno za sprawą Zygmunta Rychlickiego, stryja Angeli Merkel. Gdy ukazała się na niemieckim rynku biografia kanclerz Merkel, wspomniała ona o swojej prababce Anna Kaźmierczak, która miała trzech synów z dwóch różnych związków. Jednym z nich był Ludwik Kaźmierczak, a drugim Józef Rychlicki, ojciec Zygmunta.
W rodzinnym archiwum Zygmunt odkrył nieznane dotąd fotografie Ludwika Kaźmierczaka, który ubrany jest w charakterystyczny mundur "Błękitnej armii" generała Józefa Hallera. Jego autentyczność potwierdziło już kierownictwo Wielkopolskiego Muzeum Wojskowego w Poznaniu.
Niemieckie media, powołując się na "Gazetę Wyborczą", piszą, że jest to dowód na to, że walczył on z Niemcami w 1918 roku. O Kaźmierczaku wiadomo, że w 1915 r. został zmobilizowany do niemieckiego wojska. To, jak trafił do Francji i dostał się do armii Hallera, pozostaje niewiadomą.
Historycy zwracają uwagę, że jeśli żołnierz nie był ranny i nie chorował – a w przypadku dziadka Merkel nie ma takich informacji, to jest wielce prawdopodobne, że po zakończeniu I wojny światowej walczył w odrodzonej Polsce z bolszewikami. Serwis N-TV przypomina, że między kwietniem i czerwcem 1919 rokiem Hallerczycy przyjechali transportami kolejowymi przez Niemcy do Polski.
Dziennikarze zza Odry podkreślają, że zawiłe polsko-niemieckie losy rodziny Angeli Merkel są podobne do doświadczeń rodzinny Donalda Tuska, któremu w kampanii prezydenckiej w 2005 roku polityczni rywali zarzucali, że jego dziadek walczył w czasie II wojny światowej w Wehrmachcie.
N-TV zaznacza, że "historia z dziadkiem" nie zagrozi politycznej pozycji Angeli Merkel i podkreśla, że jest ona lubiana w Polsce, a nawet nazywa "Anielą Kaźmierczak". Serwis zdradza, że premier Tusk miał również udzielać Merkel korepetycji z polskiego, aby mogła ona bezbłędnie wymówić nazwisko swoich polskich przodków.