
Klapek czy klapków? Jeśli mamy na myśli ostatnią promocję w Lidlu, w czasie której klienci omal się nie pozabijali, mówimy o modelu "klapków" marki Crocs. Jeśli zaś chcemy powiedzieć, czego pozbawił nas filmik na YouTube, ukazujący tratujących się łowców promocji, z całą pewnością powiemy, że "klapek". I to na niejednych oczach. Wiele osób dopiero teraz dostrzegło, jak wielką siłę nad Wisłą ma słowo "promocja". Bo o ile mieszkaniec Wilanowa czy Woli Justowskiej w Krakowie nigdy nie zrozumie tej gonitwy, dla większości Polaków nie ma w niej nic, czego nie obserwowaliby każdego dnia. Mowa o pogoni za lepszym jutrem.
– Zachowanie tych ludzi nie jest niczym niezwykłym – mówi prof. Andrzej Falkowski, psycholog biznesu z SWPS. Jak mówi, podobne sceny obserwuje się również w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych, gdzie tłumy konsumentów wręcz okupują sklepy w pogoni za promocją. – To charakterystyczny sposób zachowania człowieka wobec promocji. To działa codziennie, gdy idziemy do supermarketów. Zawsze postrzegamy dany bodziec w kontekście innych. Jeśli coś kosztuje pół ceny, to niezależnie od kwoty, wydaje nam się to bardzo niską ceną – mówi psycholog.
Nie jest do końca tak, że to siła i popularność marki Crocs doprowadziła klientów do zakupowego szaleństwa. Tak naprawdę marka ma już czasy świetności za sobą, i to nie tylko za granicą. Również Polacy dobrze znają wzór ogrodowego gumiaka, który jednak wciąż trzyma swoją cenę. Wydaje się, że wraz z wkroczeniem do Lidla marka straci resztki "ekskluzywności" (choć mało kto jest w stanie zrozumieć, dlaczego tak brzydkie buty mogą kosztować 150 złotych).
Gdyby w Lidlu rzucili Louboutiny po 999 zł za parę, podczas gdy "normalnie" kosztują 5 tysiaków, tłum stałby przed sklepem od północy i nie obyłoby się bez ofiar w ludziach. CZYTAJ WIĘCEJ
Polacy lubią kupować tanio. Aż 88 proc. Polaków zwraca uwagę na promocję, a 59 proc. kupuje wtedy, gdy ma zaufanie odnośnie marki. Lidl spełnił oba te warunki. Aż co trzeci z nas jest w stanie kupować produkty bez patrzenia na markę. Liczą się promocje, i choć czasem wydaje nam się, że są dosłownie wszędzie, to Polacy nie są nimi znudzeni – przeciwnie.
Z powyższego badania wynika również, że chcemy korzystać z promocji, które w jak najmniejszym stopniu angażują konsumenta. Zaskakujące jest jednak to, że w kolejnym badaniu aż 36,6% badanych wyraziło chęć otrzymywania powiadomień o promocjach w sklepach i punktach usługowych za pomocą SMS-ów. Czterech na pięciu klientów przyznaje, że promocyjne SMS-y mogłyby skłonić ich do odwiedzenia strony internetowej sklepu lub punktu usługowego w celu bliższego zapoznania się z ofertą.
Bieda w promocji, szyderstwa gratis
Klienci biegnący w stronę koszyków z Crocs'ami są od paru dni symbolem, niczym przed laty "Chytra baba z Radomia". Dla jednych są to tzw. "Polaki-cebulaki", reprezentujący wszystkie stereotypowe przywary naszego narodu. Dla drugich zaś film pokazuje to, że Polska nie kończy się na rogatkach wielkich miast. Tam zaczyna się Polska B, która choć biedna, też chce chodzić w butach znanej, światowej marki.
Jak wyjaśnia psycholog biznesu prof. Andrzej Falkowski, pogoń za promocją nie dotyczy jedynie ludzi biednych. Zwraca jednak uwagę, że to właśnie ta część społeczeństwa jest szczególnie narażona na manipulacje związane z promocjami. – Biedni są szczególnie wrażliwi na cenę i częściej kupują produkty z gazetki, choć posiadają mniejsze zasoby. To dość paradoksalne – mówi ekspert.

