Polak na promocji, czyli Crocs-y z Lidla nowym symbolem zielonej wyspy
Polak na promocji, czyli Crocs-y z Lidla nowym symbolem zielonej wyspy YouTube.com / mhalaba

Klapek czy klapków? Jeśli mamy na myśli ostatnią promocję w Lidlu, w czasie której klienci omal się nie pozabijali, mówimy o modelu "klapków" marki Crocs. Jeśli zaś chcemy powiedzieć, czego pozbawił nas filmik na YouTube, ukazujący tratujących się łowców promocji, z całą pewnością powiemy, że "klapek". I to na niejednych oczach. Wiele osób dopiero teraz dostrzegło, jak wielką siłę nad Wisłą ma słowo "promocja". Bo o ile mieszkaniec Wilanowa czy Woli Justowskiej w Krakowie nigdy nie zrozumie tej gonitwy, dla większości Polaków nie ma w niej nic, czego nie obserwowaliby każdego dnia. Mowa o pogoni za lepszym jutrem.

REKLAMA
– Jedni ich nienawidzą, inni je kochają – mówił blisko pięć lat temu John Durden, dyrektor amerykańskiej marki Crocs. Biznesmen przekonywał wówczas, że popularność gumiaków z dziurami na całym świecie to fenomen społeczny. Klapki, które na rynku pojawiły się w 2002 roku wpadły w pułapkę swojej popularności i jakości. Okazały się na tyle lubiane i niezniszczalne, że w 2009 roku firma znalazła się na krawędzi upadku.
Rynek się nasycił. Nawet "Crocsofile", jak mówi się o miłośnikach marki, zrezygnowali z kupna kolejnej pary. Akcje firmy, których wartość wynosiła 75 dolarów, spadła do... 5. Jedynym sposobem na opróżnienie przepełnionych magazynów było przekazanie klapków szpitalom.
Jak widać, firma której wróżono rychły upadek przetrwała, a Crocs'ów nie trzeba już rozdawać za darmo. Znów jesteśmy gotowi za nie płacić, i to nawet 150 zł za parę. Jeśli zaś dyskont obniży cenę o połowę, jesteśmy w stanie walczyć o nie niczym o szynkę w PRL-u.

– Zachowanie tych ludzi nie jest niczym niezwykłym – mówi prof. Andrzej Falkowski, psycholog biznesu z SWPS. Jak mówi, podobne sceny obserwuje się również w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych, gdzie tłumy konsumentów wręcz okupują sklepy w pogoni za promocją. – To charakterystyczny sposób zachowania człowieka wobec promocji. To działa codziennie, gdy idziemy do supermarketów. Zawsze postrzegamy dany bodziec w kontekście innych. Jeśli coś kosztuje pół ceny, to niezależnie od kwoty, wydaje nam się to bardzo niską ceną – mówi psycholog.
Dzieci promocji
Nie jest do końca tak, że to siła i popularność marki Crocs doprowadziła klientów do zakupowego szaleństwa. Tak naprawdę marka ma już czasy świetności za sobą, i to nie tylko za granicą. Również Polacy dobrze znają wzór ogrodowego gumiaka, który jednak wciąż trzyma swoją cenę. Wydaje się, że wraz z wkroczeniem do Lidla marka straci resztki "ekskluzywności" (choć mało kto jest w stanie zrozumieć, dlaczego tak brzydkie buty mogą kosztować 150 złotych).
Deva7
Komentarz pod nagraniem z Lidla

Gdyby w Lidlu rzucili Louboutiny po 999 zł za parę, podczas gdy "normalnie" kosztują 5 tysiaków, tłum stałby przed sklepem od północy i nie obyłoby się bez ofiar w ludziach. CZYTAJ WIĘCEJ


Polacy lubią kupować tanio. Aż 88 proc. Polaków zwraca uwagę na promocję, a 59 proc. kupuje wtedy, gdy ma zaufanie odnośnie marki. Lidl spełnił oba te warunki. Aż co trzeci z nas jest w stanie kupować produkty bez patrzenia na markę. Liczą się promocje, i choć czasem wydaje nam się, że są dosłownie wszędzie, to Polacy nie są nimi znudzeni – przeciwnie.
Aż 77 proc. biorących udział w badaniu Monitora Promocji ARC Rynek i Opinia twierdzi, że najczęstszym typem promocji, z których korzystają są właśnie obniżki cen. A te niemal zawsze towarzyszą otwarciom nowych sklepów.

Z powyższego badania wynika również, że chcemy korzystać z promocji, które w jak najmniejszym stopniu angażują konsumenta. Zaskakujące jest jednak to, że w kolejnym badaniu aż 36,6% badanych wyraziło chęć otrzymywania powiadomień o promocjach w sklepach i punktach usługowych za pomocą SMS-ów. Czterech na pięciu klientów przyznaje, że promocyjne SMS-y mogłyby skłonić ich do odwiedzenia strony internetowej sklepu lub punktu usługowego w celu bliższego zapoznania się z ofertą.
logo
Twitter.com

Bieda w promocji, szyderstwa gratis
Klienci biegnący w stronę koszyków z Crocs'ami są od paru dni symbolem, niczym przed laty "Chytra baba z Radomia". Dla jednych są to tzw. "Polaki-cebulaki", reprezentujący wszystkie stereotypowe przywary naszego narodu. Dla drugich zaś film pokazuje to, że Polska nie kończy się na rogatkach wielkich miast. Tam zaczyna się Polska B, która choć biedna, też chce chodzić w butach znanej, światowej marki.
Jeśli spojrzeć na ostatnie badania GUS-u, klienci Lidla i tak pozwolili sobie na nie lada szaleństwo, kupując Crocks'y za 65 złotych. Statystyczny Polak wydaje bowiem na obuwie ok. 54 zł miesięcznie na osobę w gospodarstwie domowym.

Jak wyjaśnia psycholog biznesu prof. Andrzej Falkowski, pogoń za promocją nie dotyczy jedynie ludzi biednych. Zwraca jednak uwagę, że to właśnie ta część społeczeństwa jest szczególnie narażona na manipulacje związane z promocjami. – Biedni są szczególnie wrażliwi na cenę i częściej kupują produkty z gazetki, choć posiadają mniejsze zasoby. To dość paradoksalne – mówi ekspert.
Zdaniem Falkowskiego, to właśnie myślenie o produkcie, na który nas nie stać, a który pojawia się w naszym zasięgu, sprawia że nie umiemy przejść obojętnie wobec promocji. – Nie śmiejmy się z tych ludzi, bo każdy z nas może znaleźć się w podobnej sytuacji. To typowy, psychologiczny mechanizm, któremu ulega każdy – mówi psycholog.
Czy nadal śmieszy nas filmik z Lidla? Lepiej potraktujmy go jako przestrogę na czas, gdy sami znajdziemy się w sklepie. Może po dostrzeżeniu napisu "promocja" przypomni nam się widok pędzącego tłumu za Crocs'ami i to powstrzyma nas od zakupu czegoś tylko dlatego, że akurat jest promocja.