We wtorkowe popołudnie czterdziestolatek z Rybnika znalazł w swoim aucie zwłoki córki. Trzylatka zginęła najprawdopodobniej na skutek tego, że... dopiero po pracy ojciec przypomniał sobie, że zapomniał ją odwieźć do przedszkola i w upalny dzień przez osiem godzin dusiła się w aucie.
Miejscem śmierci trzylatki z Rybnika był parking pod tamtejszą elektrownią. To tam rano ojciec aż na osiem godzin zostawił ją w rozgrzewającym się z każdą godziną zamkniętym samochodzie. Dopiero po godz. 15. wrócił na parking i zszokowany odkrył, że jego córka już nie żyje. Skutków nie przyniosła ani prowadzona przez niego reanimacja, ani starania ratowników pogotowia.
Z ustaleń rybnickiej policji wynika, że mężczyzna prawdopodobnie całkowicie zapomniał o tym, że ma dziecko w aucie i przed udaniem się do pracy powinien podwieźć córeczkę do przedszkola.
Z informacji przekazanych przez policję wynika, iż auto, w którym zmarła dziewczynka zostało zabezpieczone i zajmują się nim śledczy. Mężczyzna w głębokim szoku trafił tymczasem na oddział rybnickiego szpitala psychiatrycznego.