"Udało się jeszcze wyrwać dwie koszuleczki za 80 zł" – chwalił się jeden z internautów, którzy masowo wykorzystali błąd w przewalutowaniu cen internetowego sklepu Nike’a: przez kilkanaście godzin produkty warte np. 100 funtów można było kupić za 100 zł. Teraz, gdy firma anulowała "okazyjne" zakupy, kilkuset klientów czuje się oszukanych. Słusznie?
Meczowa koszulka z Mistrzostw Świata za 120 zł, 7 par butów za 800 zł, Airmaxy warte 650 zł za 140 zł – takie cenowe hity muszą robić robić wrażenie. Dlatego trudno się dziwić, że kiedy w miniony czwartek i piątek w internetowym sklepie firmy Nike pojawiły się tak atrakcyjne oferty, konsumenci rzucili się do ogromnych zakupów. Większości z nich nie przeszkadzał nawet fakt, że ta “wyprzedaż” była oczywistym efektem... awarii.
Oto wpis na jednym z forów z nocy 20 na 21 czerwca:
Roznosząca się pocztą pantoflową informacja o chwilowej “przecenie” w sklepie internetowym Nike szybko obiegła sieć. – Dostałam informację w piątek wieczorem od kolegi. Jeśli dobrze pamiętam na Facebooku – mówi Kinga z Warszawy. – Widać było, że ze stroną ewidentnie coś jest nie tak: ten sam model ubrań czy butów w zależności od koloru kosztował nawet kilka razy mniej – tłumaczy nasza rozmówczyni.
– To prawda, mieliśmy awarię systemu i na stronie internetowej wystąpiło błędne przeliczanie cen niektórych produktów. Po tym, gdy wykryliśmy problem, zamknęliśmy stronę, by wszystko naprawić – potwierdza w rozmowie z naTemat rzecznik Nike Poland Maciej Lasoń. Rzeczywiście po “przestawieniu” kraju ceny konwertowały się z USD albo GBP w proporcji 1:1.
Kinga kupiła tylko jedną parę Airmaxów, za które zamiast 140 euro zapłaciła 140 zł. – Mój kolega kupił 7 par za 800 zł, a ktoś z naszych znajomych wydał ponad 2 tysiące – mówi. Ale w internecie wiele osób chwaliło się zakupami za znacznie większe sumy – z ewidentnym zamiarem odsprzedaży nabytych produktów.
Jednak wkrótce okazało się, że nie wszystkie “okazyjne” transakcje doszły do skutku.
"Oszukani"?
W sobotę na forach i Facebooku trwało gorączkowe naradzanie się internautów, którzy zauważyli, że Nike połapał się w tym, co się dzieje. Jak tłumaczy rzecznik firmy, wszystkie zamówienia złożone od momentu, kiedy Nike spostrzegł błąd, zostały potraktowane jednakowo i nie zostały przyjęte. Nie chce jednak zdradzić, ile ich było.
– Teoretycznie jest możliwe, że produkty kupione po niższej cenie jeszcze zanim spostrzegliśmy awarię, dotarły ostatecznie do klientów – przyznaje.
Klienci dyskutowali jednak cały czas, kto ma jaki status zamówienia ("In Progress", "confirmed" czy "cancelled") oraz które produkty wciąż są dostępne po atrakcyjnych cenach. Nadzieję wielu z nich rozwiał email, jaki w poniedziałek Nike rozesłała do części osób, które złożyły zamówienie w ostatnich dniach.
“W wyniku awarii systemu na stronie Nike.com nastąpiło błędne przeliczenie cen niektórych produktów, w związku z tym niestety nie możemy przyjąć Pani/Pana zamówienia” – brzmiał list, do którego w ramach przeprosin za niedogodności dołączono kod rabatowy na zniżkę wysokości 20 proc. Jednak nie wszyscy niedoszli klienci pogodzili się z takim rozwojem wydarzeń: na Facebooku powstała grupa “Oszukani przez Nike”.
Kto ma rację?
Klienci protestujący przeciwko temu, że Nike odwołał złożone przez nich zamówienia, powoływali się m.in. na jedną z klauzul niedozwolonych, które na swoich stronach przedstawia UOKiK (o treści do pewnego stopnia zbieżnej z tym, co w swoim regulaminie ma sklep internetowy Nike.
Co na to Nike? – Nie można powiedzieć, że odstąpiliśmy od umowy, ponieważ z powodu awarii te konkretne zamówienia nie zostały w ogóle przyjęte. Wszystko co robimy w tej sprawie jest w absolutnej zgodzie z prawem – twierdzi rzecznik firmy.
Wersję tę potwierdził jeden z użytkowników forum prawnego, pisząc o swoim telefonie do UOKiKu. “sprawa jest przegrana, gdyż była tu za duża dysproporcja do ceny rynkowej” – relacjonował.
Andrzej Springer, radca prawny w kancelarii Grynhoff, Woźny i Wspólnicy, w podobnym duchu wypowiadał się przed laty w rozmowie z “Gazetą Wyborczą” .
– Skoro klient składał ofertę, a sklep jej nie przyjął, to umowa nie doszła do skutku – argumentuje.
Jan Poraziński z Wydziału Ochrony Konsumentów Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Warszawie twierdzi jednak, że być może konsumenci nie są jeszcze na straconej pozycji.
– Mają nieco racji. Kodeks cywilny stanowi, że oferta złożona przez sprzedającego, także w formie elektronicznej, wiąże składającego, jeśli konsument niezwłocznie ją potwierdzi – przypomina. I dodaje, że konsumenci mogą zwrócić się do Inspekcji Handlowej z prośbą o mediacje. Pomóc im może także Europejskie Centrum Konsumenckie. Jego rzeczniczka – Katarzyna Słupek – potwierdza zresztą, że w ostatnim czasie spłynęło kilkanaście zapytań w sprawie sklepu internetowego Nike. Stanowisko ECK ma być znane dopiero w przyszłym tygodniu.
Tymczasem “oszukani przez Nike” przygotowali internetową petycję dotyczącą ich nieudanych zakupów. Dotychczas podpisało ja ok. 150 osób. Czy przyniesie ona skutek? Jan Poraziński twierdzi, że trudno to przewidzieć, bo sądy inaczej traktują każdy indywidualny przypadek tego typu. Przywołuje też wyrok sądu w Gliwicach sprzed kilku lat: sędzia uznał wówczas, że kupno za 50 zł telewizora wartego 5000 zł “rażąco narusza interesy przedsiębiorcy”, więc transakcja nie jest ważna.
Na razie jednak do sądowych batalii jeszcze daleko, a tymczasem Nike uspokaja klientów, których zamówienia anulowano. – Wszystkie środki przekazane w ramach transakcji, które nie doszły ostatecznie do skutku, zostały automatycznie zwrócone klientom, ale ich zaksięgowanie przez bank może zająć do kilku dni. Ale większość ma już z powrotem swoje pieniądze – twierdzi rzecznik Nike Poland.
W oficjalnym sklepie Nike mamy obecnie (od kilkunastu godzin) błąd polegający na braku przewalutowania. Jeśli wejdziecie z przeglądarki w opcji incognito na http://store.nike.com/pl – zobaczycie niektóre ceny w przeliczeniu 1:1 z USD lub GBP. Na przykład buty kosztujące $110 są kupowalne za 110 PLN. I tym podobne. Łącznie kupiłem 6 par butów Nike + 1 parę skarpetek Nike za 490 zł :) Powodzenia! CZYTAJ WIĘCEJ
Podobno błąd wisi od rana i szybko rozszedł się mi. w środowisku biegaczy. Sporo ludzi się nieźle obkupiło, słyszałem od znajomego nawet o kilku tysiącach zostawionych w sklepie... CZYTAJ WIĘCEJ
Sąd Okręgowy w Warszawie - Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów
Sygn. Akt XVII AmC 3879/10
"Zastrzegamy sobie także prawo do zmian cen lub nie zrealizowania zamówienia jeśli wysokość ceny została ustalona w wyniku oczywistej omyłki, na co może wskazywać jej znaczna dysproporcja w porównaniu do cen rynkowych (za znaczną dysproporcję uważa się różnicę rzędu 10 % w stosunku do przeciętnej ceny rynkowej). Zasoby sklepu nie stanowią oferty w rozumieniu Kodeksu Cywilnego."