Luksusowy apartament? To nie zbytek, to inwestycja
Tekst powstał we współpracy z Cosmopolitan Twarda 2/4
03 lipca 2014, 08:32·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 03 lipca 2014, 08:32
Zamożnych Polaków przybywa z roku na rok, więc rynek dóbr luksusowych rośnie u nas jak na drożdżach. Szczególnie popularne stają się nieruchomości z górnej półki. Okazuje się, że to nie fanaberia a świetna inwestycja: na luksusowym apartamencie można zarobić w ciągu 10 lat nawet dwukrotnie. W Paryżu, Londynie czy Nowym Jorku ten rynek rozwija się bardzo dynamicznie. A w Warszawie?
Reklama.
Są powody do zadowolenia: bogatych i zamożnych Polaków przybywa z roku na rok. Według danych KPMG do tej grupy zalicza się już blisko 800 tys. osób (to około 7 proc. naszego społeczeństwa), a za dwa lata ta liczba sięgnie miliona. Efekt? Dynamicznie rośnie też zapotrzebowanie na dobra luksusowe. Eksperci spodziewają się, że wartość tego rynku wzrośnie za dwa lata o 20 proc. i sięgnie prawie 13 mld zł.
Najszybszy wzrost, aż o 29 proc. notuje segment luksusowych nieruchomości. Skąd taki skok? Wzorem zachodnich trendów, zamożni klienci szukają alternatywnych dróg inwestowania. „Alternatywnych”, to znaczy że pieniądze lokują nie w obligacje i produkty finansowe ale np. w złoto, antyki, rzadkie wina lub właśnie apartamenty, ale wyłącznie w "prime location".
Te mają kilka wyróżników. Po pierwsze: znajdują się w najlepszych lokalizacjach. Przeważnie jest to ścisłe centrum miasta albo atrakcyjna dzielnica. I rzecz jasna, mają wszystkie wygody, parkingi, świetne sąsiedztwo, kawiarnie i luksusowe restauracje tuż pod nosem. Po drugie: mają najwyższy standard. Są luksusowe i reprezentacyjne, co widać już od progu. Najczęściej takie inwestycje są projektowane przez światowej sławy architekta albo budowane przez renomowanego dewelopera. I ostatnie: ich cena przekracza jednak możliwości zwykłego Kowalskiego.
Zakup takiego luksusowego apartamentu w dużym mieście jest postrzegany jest jako dobra inwestycja i lokata kapitału. Statystyki pokazują, że ich wartość rośnie z roku na rok, w tempie szybszym niż np. cena złota czy zwrot z obligacji.
Apartamenty z górnej półki kupują nie tylko bogacze, którzy szukają luksusowego lokum, a przy okazji chcą dobrze ulokować pieniądze. Interesują się nimi również np. globalne fundusze inwestycyjne, międzynarodowe firmy i najwięksi gracze na rynku. – Jak pokazują dane z rynków międzynarodowych wartość nieruchomości luksusowych wrasta średnio o około 100% w ciągu 10 lat. Z tego powodu cieszą się one coraz większym zainteresowaniem świadomych nabywców, gotowych do zainwestowania kapitału w pewną inwestycję – mówi Michał Borowski, prezes spółki spółki Tacit Development Polska JS, dewelopera wieżowca Cosmopolitan przy warszawskim Placu Grzybowskim.
Cosmopolitan to właśnie sztandarowy przykład nieruchomości z segmentu „prime location”. 160-metrowa wieża ze szkła i betonu wyrosła w samym sercu stolicy, trudno o lepszą lokalizację. Oferuje 236 luksusowych, w pełni wykończonych apartamentów i wszelkie udogodnienia dla mieszkańców. Od parkingu aż po dach charakteryzuje ją najwyższa jakość. Średnia cena za metr wynosi tutaj 25 tys. zł brutto. W bliskim sąsiedztwie, tuż obok Pałacu Kultury i Nauki, znajduje się centrum biznesowe Warszawy.
Jak wyglądają wewnątrz luksusowe apartamenty w Cosmopolitanie można podpatrzeć tu:
W porównaniu z zachodnimi stolicami: Londynem, Paryżem czy Nowym Jorkiem, rodzimy rynek luksusowych nieruchomości jest bardzo niedojrzały. Ale ten segment rozwija się u nas od niedawna, a jego potencjał jest olbrzymi. W Warszawie są jedynie dwie takie inwestycje z górnej półki. Pierwsza to wieżowiec Złota 44 projektu Daniela Libeskinda. Jego dalszy los stoi jednak pod znakiem zapytania, bo inwestor boryka się z kłopotami finansowymi. Drugi to Cosmopolitan Twarda 2/4, zaprojektowany przez słynnego architekta Helmuta Jahna. Sprzedaż apartamentów jest już na półmetku, a po wakacjach architekt przyjedzie do Polski dokonać oficjalnego otwarcia.
Popyt na luksusowe nieruchomości w Warszawie wciąż rośnie. I jest niezaspokojony. Do tej kategorii zaliczają się właśnie luksusowe wieżowce mieszkalne, wille miejskie i zabytkowe kamienice w najlepszych lokalizacjach. Najdroższe miejsca w stolicy? Tradycyjnie Śródmieście, Mokotów, Saska Kępa, Ochota, Żoliborz i Wilanów. Oprócz ścisłego centrum, wielką popularnością cieszą się dzielnice które mają unikalny charakter, tereny zielone albo piękną architekturę. Słowem: wszystko sprowadza się do prestiżu. Według firmy konsultingowej AK Expert, cena za metr luksusowego apartamentu (z rynku wtórnego) w centrum Warszawy wynosi nawet ponad 30 tys. zł. – Apartamenty w samym Śródmieściu, pomimo wysokich cen dobrze się sprzedają, ponieważ lokalizacja jest prestiżowa, a dzielnica jest dobrze skomunikowana, z dużą ilością restauracji, pubów i klubów. Mieści się tu także większość warszawskich kin i teatrów oraz siedziby największych instytucji i firm – informują eksperci firmy.
Jedną z najbardziej atrakcyjnych stolic pod tym względem jest Londyn. Najdroższe i najbardziej pożądane nieruchomości znajdują się w sąsiedztwie słynnego Hyde Parku. To już tzw. segment superluksusowy. W ciągu najbliższych 7 lat na tutejszy rynek trafi ponad 15 tys. apartamentów (to dziesięć razy więcej, niż u nas). Kupują je przeważnie obcokrajowcy z Rosji, USA i Bliskiego Wschodu. Globalnym rynkiem jest też Nowy Jork, gdzie ceny są astronomiczne i biją kolejne rekordy. Mimo kryzysu, w ciągu ostatniej dekady średni koszt apartamentu na Manhattanie wzrósł o 111 proc. W Paryżu stawki sięgają nawet 22 tys. euro za metr. Rynek luksusowych mieszkań we francuskiej stolicy to głównie stare pałace, kamienice art deco czy prestiżowe nieruchomości z widokiem na Sekwanę i blisko centrum miasta.
Jaka jest stopa zwrotu z takiej inwestycji? Świetnie ilustruje to przykład podany przez AK Expert. Eksperci wyliczyli, że kupując 160-metrowy apartament w centrum Warszawy za ok. 4 mln zł i sprzedając go po 10 latach , właściciel zarobi na nim „na czysto” 6,5 mln zł. Wartość apartamentu - przy ostrożnych założeniach - będzie rosnąć co roku minimum o 7 proc., a do tego dojdą jeszcze niemałe dochody z wynajmu.
Właściwie wszędzie nieruchomości „prime location” zyskują na wartości, w tempie sięgającym kilkunastu procent rocznie. A jak jest u nas? Czy warszawski rynek odzwierciedla trendy z Zachodu? Dane pokazują, że Warszawa jest na dobrej drodze do doścignięcia zachodnich wzorców.