50 minuta, realizatorzy meczu Milanu z Arsenalem pokazują zasępionego na ławce rezerwowych Łukasza Fabiańskiego. Bynajmniej powodem nie było tylko... miejsce w którym się znajduje. Arsenal dobitnie starał się przekonać przede wszystkim chyba swoich kibiców, bo inni wiedzieli to już przed pierwszym gwizdkiem, że 1/8 finału Ligi Mistrzów to dla niego za dużo. Wtedy Kanonierzy przegrywali z Milanem jeszcze 0:3. Skończyło się 0:4. Ale czy taki wyniki kogoś w ogóle zdziwił ?
Wstyd, kompromitacja, beznadzieja, żałość - tylko tak można opisać to, co zademonstrowali Kanonierzy na San Siro, którzy otrzymali srogą lekcję od świetnie dysponowanego Milanu. Rossoneri urządzili sobie małą kanonadę z naprawdę beznadziejnym Arsenalem, a tak naprawdę był to najniższy z możliwych wymiarów kary. Milan był drużyną dominującą przez 90 minut, a Kanonierzy nie sprawiali wrażenia, jakoby zależało im na nawiązaniu walki.
- Nie widzę powodów dla których Arsenal miałby wygrać. Po prostu po tej drużynie została już tylko marka – opowiadał nam jeszcze przed meczem Mateusz Bystrzycki, komentator Sportklubu. Pomylił się? Każdego kto meczu nie oglądał możemy zapewnić – miał rację. W 100 procentach. I nie tylko on.
- Niestety obecnie w kadrze Arsenalu znajduje się zbyt wielu zawodników o podobnych umiejętnościach. Nie ma piłkarzy wyróżniających się. poza jednym czy dwoma wyjątkami. W składzie takiego klubu powinno być kilku graczy robiących różnicę i kilku o bardzo mocnym charakterze, a takich także brakuje – mówił Denis Bergkamp, była gwiazda Arsenalu. Można mieć wrażenie, że obejrzał mecz jeszcze przed jego rozpoczęciem.Albo zauważył to co Arsenal prezentuje już od dłuższego czasu. Dodajmy tylko, że ostatnie trofeum Arsenal zdobył.. 6 lat temu. Od lat niby co roku bije się o najwyższe cele, a kończy się zawsze tak samo. Perspektywa zmian? Postępy? Nie widać.
– Wojtek nie był ani bohaterem ani antybohaterem. – mówił po meczu Jacek Kazimierski, trener bramkarzy. Stwierdzenie niezbyt skomplikowane… a jednak bardzo trafne. I to nie w stosunku tylko do Wojciecha Szczęsnego, ale chyba do całej drużyny. Trudno było dostrzec w grze Arsenalu kogoś kto by się wyróżnił. Nawet negatywnie. Ale jednak. Udało się. W 81 minucie Tomas Rosicky zdecydował się na strzał. Trzeba to wyjaśnić nawet tym, którzy mecz oglądali. Tak, to był strzał. Podobnego na próżno szukać nawet na youtubie. Znaleźliśmy jednak kogoś na kim środkowy pomocnik z kraju Szwejka mógł się wzorować…
A Milan? Grał tak żeby stare piłkarskie porzekadło mogło się znowu potwierdzić. Tak jak przeciwnik pozwala. -Przy żadnej bramce nie brało udzialu więcej niż 2-3 zawodników. Tyle wystarczyło. Przez całe 90 minut obrona Arsenalu grała na radar – zauważył w studiu Polsatu po meczu Wojciech Kowalczyk. Po chwili dodał z przekąsem – Ale jest pozytyw. Dawno nie widzeliśmy Fabiańskiego w akcji. Przynajmniej wiemy jak teraz wygląda.
Arsene Wenger, menedżer Arsenalu z pewnością ma o czym myśleć. W końcu w tym roku w Lidze Mistrzów wyżej przegrały tylko… Dinamo Zagrzeb i KRC Genk. – Dobrze, że teraz obie drużyny zagrają przeciwko sobie we wtorek, a nie środę… Przynajmniej nie będziemy musieli komentować rewanżu. – tymi słowami Wojciecha Kowalczyka z pomeczowego studio zakończymy.
Grę w Lidze Mistrzów zakończył też już chyba Arsenal.