
Po wyborach do Parlamentu Europejskiego na polskiej scenie politycznej rozbłysła gwiazda 17-letniej Marii Sokołowskiej z Gorzowa, którą odwiedził nawet sam premier Donald Tusk. Teraz głośno robi się o 17-letniej Marii Kołakowskiej z Gdańska, która została zaatakowana, gdy protestowała przeciwko odczytywaniu scenariusza sztuki „Golgota Picnic”.
REKLAMA
– Rzucili się na Marysię i wykręcili jej ręce. Było to czterech mężczyzn. Przewrócili ją na szklany stolik, który się rozbił. Zarzucono jej na głowę jakiś worek. Chyba po to, aby nie widziała kto to zrobił. Wyprowadzono czy wyrzucono ją z pomieszczenia w atmosferze przepychanki – powiedział portalowi Niezalezna.pl Andrzej Kołakowski, ojciec 17-letniej Marii Kołakowskiej.
Podczas rozmowy Kołakowski zaznaczył, że jest dumny z córki, która protestując, rozpyliła „śmierdzący dezodorant”. – Nieszkodliwy, który poza nieprzyjemnym zapachem nikomu nie wyrządzi krzywdy. Nie skierowała go w konkretną osobę, ale w powietrze. Jakaś kobieta podniosła tam larum i rzucono się na nią – powiedział ojciec dziewczyny.
Co ciekawe, okazało się, że Kołakowski, który pochodzi spod Gorzowa, zna ojca Marii Sokołowskiej. W 1987 roku protestował z nim przeciwko próbie utworzenia składowiska odpadów radioaktywnych. Matka Marii Kołakowskiej została w wieku 17 lat skazana na karę 3 lat pozbawienia wolności przez władze PRL.
źródło: Niezalezna.pl
