Kary wreszcie doczekał się Adam Cz., który prowadził kampanię nienawiści przeciwko mieszanej etnicznie rodzinie z Białegostoku. Za nazwanie pochodzącego z Indii białostocczanina "ciapatym" a jego żonę "zdrajczynią białej rasy" sąd w Białymstoku skazał go na pół roku pozbawienia wolności. Bez zawieszenia. Cz. nie jest jednak przypadkowym rasistą. Już po postawieniu mu zarzutów przed rokiem działacze KNP przekonywali, że jest on więźniem politycznym.
Warto też przypomnieć, iż Adam Cz. to twórca "sukcesu"... Krzysztofa Kononowicza. W rzeczywistości to on stał z kandydaturami nieporadnego życiowo mieszkańca Białegostoku, który bezskutecznie kandydował w większości wyborów rozpisanych między 2006 a 2008 rokiem. Kilkanaście miesięcy później Adam Cz. zapewnił Kononowiczowi także udział w filmie "Ciacho". U boku Marty Żmudy-Trzebiatowskiej i Pawła Małaszyńskiego odtwarzał rolę prokuratora.
Jak nie Kononowicz, to rasizm...
Dokładnie przed rokiem opublikował na YouTube.com nagranie spod plakatu nawołującego do tolerancji rasowej w stolicy Podlasia. Adamowi Cz. "obcy" w jego rodzinnymi mieście się nie spodobali w ten sposób komentował antyrasistowską kampanię z udziałem białostocczanina hinduskiego pochodzenia i jego żony:
- Ta wypowiedź (...) nie może być traktowana jako prawo do wyrażania opinii i wolności wypowiedzi, bo przekracza granicę prawa karnego, a także wkracza w granice praw innych osób - oceniła w poniedziałek sędzia Barbara Paszkowska.
Co prawda sąd nie przychylił się do wniosku prokuratury o dwa lata bezwzględnego pozbawienia wolności, ale i daleko temu wyrokowi do łagodnej linii orzeczniczej, którą polskie sądy stosują wobec rasistów. Adam Cz. został bowiem skazany na sześć miesięcy pozbawienia wolności, bez zawieszenia charakterystycznego dla większości tego typu wyroków z minionych lat.
KNP: "Więzień polityczny"
Wyrok jest jednak nieprawomocny, a Adam Cz. już po wyjściu z sali rozpraw zapowiedział złożenie apelacji. Co więcej, zadeklarował, iż słowa, za które staje przed sądem powtórzyłby i dziś. Animuszu znanemu białostockiemu rasiście dodaje być może wsparcie, na które może liczyć ze strony rosnącej w siłę skrajnej prawicy.
"Zamykają ludzi za niepoprawne myślenie!" - grzmiał oficjalny serwis prezesa Kongresu Nowej Prawicy Janusza Korwina-Mikkego już pod koniec sierpnia 2013 roku, gdy organy ścigania po raz pierwszy zajęły się sprawą Adama Cz. "Pana Cz. można uznać za więźnia politycznego" - oceniali politycy KNP. Wówczas marginesu polskiej sceny politycznej. Dziś trzeciej siły politycznej w kraju, która prawdopodobnie tworzyć będzie przyszłą koalicję rządzącą.
Jest jakiś pan ciapaty, podejrzewam, że ci, co chodniki im tam podpalali. Pisze "Białystok jest moim miastem". Ja powiem - Białystok nie jest miastem tego pana, tylko jest moim miastem, a ten pan wróci tam, skąd przyjechał, i zrobimy wszystko, żeby ludzie, którzy nie urodzili się w Białymstoku, tacy jak pan Truskolaski na przykład, wrócili tam, skąd przyjechali. A ten pan nie jest nawet z kontynentu europejskiego, więc Białystok nie jest jego miastem, ponieważ ten pan nie jest biały. Białystok jest dla białych, podkreślam. A co o tej pani możemy powiedzieć? Zdrajczyni rasy, zdrajczyni białej rasy. No i cóż. Tragedia narodowa"