
Więzienia większość obywateli zna na szczęście tylko z filmów i krążących powszechnie stereotypów. Jak się okazuje, całkiem słusznych.
REKLAMA
Na wykopowym AMA ze strażnikiem więziennym nie mogło więc oczywiście zabraknąć pytania o los pedofilów za kratkami.
– Mają "jechane", ale ogólnie staramy się nie dopuszczać do eskalacji przemocy. W kodeksie karnym wykonawczym jest zapis, że SW musi zapewnić bezpieczeństwo WSZYSTKIM osadzonym, więc także i ich grupa może na to liczyć – mówi Dawid, od sześciu lat w Służbie Więziennej. Strażnicy dbają na przykład, żeby pedofile nie maszerowali po spacerniaku z grypsującymi, czyli szczytem więziennego łańcucha pokarmowego.
Ze słów bohatera AMA wynika jednak, że to nie przemoc jest teraz największym problemem. Gorsze są narkotyki.
– Nie sposób jest wyplenić tej zarazy, osadzeni zawsze są krok przed administracją. Nazywam je zarazą, gdyż człowiek pod ich wpływem jest dla nas cholernym zagrożeniem – ujawnia.
Katalog głównych więziennych stereotypów poruszonych w serii pytań internautów uzupełnia jeszcze obecny stan subkultury (grypsujących wypiera mafia), przemoc strażników wobec osadzonych (jest jej coraz mniej) oraz ogromna estyma jaką nadal otaczani są sprawcy przestępstw przeciw policji.
Największe zaskoczenie w opowieści strażnika dotyczy jednak kwestii opieki medycznej dla osadzonych, którzy - jeśli to wszystko prawda - cieszą się poziomem usług niedostępnych dla zwykłych śmiertelników.
– Zawsze się śmieję, że jak przyjdzie po mnie rak, to od razu wybijam szybę i czekam na policję – twierdzi Dawid. – Gdy nie ma potrzebnego specjalisty w rejonie, organizowany jest konwój i wiozą żuczka tam, gdzie odpowiedni lekarz przyjmuje. Wszystkie drogie leki są kupowane z funduszu postpenitencjarnego, żyć nie umierać.
Podobnie rzecz ma się z wizytami u dentysty.
– Na starcie jest full serwis, prześwietlenie itp. Dentysta robi przegląd uzębienia, planuje leczenie i je przeprowadza później. Nawet protezy kupowane są z funduszu.
Według najnowszych danych Służby Więziennej za kratkami przebywa teraz w Polsce 79 tys. osób. Na utrzymanie jednego osadzonego wydawane jest 31 tys. zł rocznie.
