Janusz Korwin-Mikke był przesłuchiwany przez warszawską prokuraturę w sprawie podżegania do gwałtu i pedofilii.
Janusz Korwin-Mikke był przesłuchiwany przez warszawską prokuraturę w sprawie podżegania do gwałtu i pedofilii. Fot. Przemek Wierzchowski / Agencja Gazeta

Jednym z najgłośniejszych tematów podczas kampanii wyborczej do PE były wypowiedzi Janusza Korwin-Mikkego o kobietach. Ta, w której stwierdził, że kobiety zawsze troszeczkę się gwałci" oraz, że "udają, że stawiają opór" trafiła do prokuratury. W piątek spotkaliśmy Korwin-Mikkego przed prokuraturą na warszawskim Mokotowie – właśnie wchodził na przesłuchanie.

REKLAMA
Janusz Korwin-Mikke został przesłuchany w związku z postępowaniem w sprawie jego słów o gwałcenia kobiet. – Możemy tylko potwierdzić, że do takiego przesłuchania doszło – mówi naTemat prok. Katarzyna Calów-Jaszewska. – Janusz Korwin-Mikke został przesłuchany w charakterze świadka – dodaje.
W kampanii wyborczej Korwin-Mikke kilkakrotnie przedstawiał niespotykane dotychczas w debacie publicznej opinie na temat kobiet i gwałtu. – Kobiety zawsze udają, że pewien opór stawiają i to jest normalne. Trzeba wiedzieć, kiedy można, a kiedy nie – mówił lider Kongresu Nowej Prawicy w "Kropce nad i". Zawiadomienie ws. podżegania do gwałtu oraz do pedofilii złożyła członkini zarządu Twojego Ruchu. Prokuratura nie zdradza jednak o kogo chodzi.
Jeszcze przed przesłuchaniem sam Korwin-Mikke zdawał się nie do końca wiedzieć o jaką sprawę chodzi. Podczas naszej krótkiej rozmowy sprawiał wrażenie, że spodziewa się przesłuchania w sprawie pomówienia o gwałt Tomasza Tomczykiewicza, lidera PO na Śląsku.
– Ruch Palikota uznał mnie za potwora, bo powiedziałem, że wolałbym, żeby pedofil poklepał po pupce moją córkę, niż żeby ona chodziła na lekcje wychowania seksualnego – relacjonował Korwin-Mikke już po przesłuchaniu. – Tłumaczyłem, że jeśli powiem, że wolę, żeby mi obcięli palec, a nie nogę, to nie znaczy, że lubię jak mi ucinają palce – argumentuje polityk.
Samo spotkanie w prokuraturze trwało ok. 20 minut, Korwin-Mikke nie sprawiał wrażenia, jakby się nim przejmował. – To byłoby strasznie zabawne – odpowiedział, pytany co, jeśli zostanie uznany za winnego.