Polscy archeolodzy dokonali kolejnego ważnego odkrycia. Znów udało im się osiągnąć sukces i znów zrobili to w Peru. Tym razem natrafili na mumie, o których wcześniej nikt nie miał pojęcia. Południowoamerykański kraj przyciąga naukowców z Polski i jest areną ich największych osiągnięć. Zapytaliśmy archeologów, dlaczego tak się dzieje.
Z ważnymi sukcesami z Peru wróciły w ostatnich latach trzy polskie zespoły - dwa z Warszawy i jeden z Wrocławia. Polskim archeologom udało się odkryć ważną inkaską wyrocznię, świetnie zachowany prainkaski grobowiec oraz, ostatnio, 150 grobów, w których pochowano ludzi żyjących ponad półtora tysiąca lat temu.
Lama, łuk i podziały społeczne
Najnowsze ważne polski odkrycie archeologiczne w Peru to owoc pracy zespołu z Uniwesrystetu Wrocławskiego, którym kieruje prof. Józef Szykulski. W delcie rzeki Tambo, w północnej części Atakama naukowcy z Wrocławia odkryli 150 nienaruszonych grobów. W piaszczystych jamach skrywających szczątki członków rolniczej społeczności żyjącej na tych terenach ponad półtora tysiąca lat temu znaleziono, oprócz szczątków, wiele dobrze zachowanych przedmiotów. Do najbardziej zaskakujących znalezisk należą łuki z kołczanami.
Dzięki odkryciu pustynnego cmentarzyska polscy naukowcy mają dowody na to, że w społeczności, którą badają, istniały wyraźne warstwy społeczne. Świadczy o tym zróżnicowanie przedmiotów, z którymi złożono zmarłych do grobu. Bogatsi i bardziej znaczący członkowie rolniczej społeczności zostali pochowani razem ze swoją bronią, natomiast ci mniej zamożni z różnymi ozdobami z miedzi czy paciorkami.
Polacy natrafili także na grobowce pozbawione przedmiotów, co może sugerować, że spoczęli tam przedstawiciele najniższej warstwy społecznej. Do przełomowych odkryć ekipy z Wrocławia można też zaliczyć znalezienie dowodów na to, że już półtora tysiąca lat temu ludy zamieszkujące dzisiejsze terenu Peru udomowiły lamy. W jednym z grobów znaleziono kołczan, a pod nim szczątki złożonego w ofierze zwierzęcia. Do tej pory sądzono, że ci przedstawiciele wielbłądowatych zostali udomowieni kilkaset lat później.
Zespół prof. Szykulskiego przypuszcza też, że lud, który pochował swoich zmarłych na pustyni Atakama szukał sposobów na komunikację z przodkami. Świadczą o tym trzcinowe witki przytwierdzone do uszu nieboszczyków, które wystawały z grobów na powierzchnię. Co więcej, szczątki, które znaleźli Polacy były zmumifikowane. Nie zostały one jednak zamienione w mumie przed pochówkiem, lecz powstały w sposób naturalny. Stało się tak ze względu na to, że zmarłych chowano w piaszczystych jamach owijając ciała jedynie bawełnianymi płachtami. Grobowce odnalezione przez wrocławskich archeologów były po prostu wykopane w ziemi.
Polacy zaglądają do grobowca ludu Wari
Innym sukcesem Polaków w Peru jest odkrycie królewskiego grobowca w mauzoleum El Castillo de Huarmey, które znajduje się 300 kilometrów na północ od Limy. Zespołem, który dokonał tego znaleziska kierował dr Mikołaj Giersz oraz jego żona dr Patrycja Prządka z Uniwersytetu Warszawskiego.
Odnaleziony grób powstał prawdopodobnie mniej więcej 1200 lat temu i zostały w nim złożone szczątki władcy z cywilizacji Wari - ważnego prainkaskiego ludu, który zamieszkiwał dzisiejsze tereny Peru i Chile. Archeolodzy odkryli w nim m. in. fragmenty bogato zdobionych szat oraz naczynia, na których namalowano wizerunki przedstawiające władców Wari. Z bardziej "codziennych" artefaktów, w grobowcu znajdowały się też srebrne kolczyki, rytualne topory z brązu, noże, kielichy czy pojemniki służące do przechowywania liści koki.
Oprócz skarbów, w grobie znajdowały się też przeróżne szczątki zwierząt, takich jak insekty żywiące się ludzkim mięsem czy węże, co świadczy o tym, że ten grobowiec nie był tak szczelnie chroniony przed światem jak miejsca pochówku odnalezione przez zespół prof. Szykulskiego. Z resztą, jak podkreślał dr Giersz w rozmowie z "National Geographic", archeologów ostrzegano, że mogą w El Castillo de Huarmey nic nie znaleźć, ponieważ przez stulecia grasowały tam pokolenia szabrowników.
Odkrycia zespołu z UW pokazały również jak wielkie tereny podbił lud cywilizacji Wari. Na zdobnych naczyniach przedstawiono jego największe zwycięstwa militarne. Zdaniem dr Giersza malowane wazy stanowiły elementy propagandowe mające pokazać potęgę Wari ich wasalom. Inkaska wyrocznia
Trzecim ważnym peruwiańskim odkryciem polskich archeologów jest inkaska wyrocznia odnaleziona u stóp wulkanu Coropuna przez zespół prof. Mariusza Ziółkowskiego, kierownika Ośrodka Badań Prekolumbijskich Uniwersytetu Warszawskiego. Było to prawdopodobnie najważniejsze miejscu kultu imperium Inków.
Naukowcy rozpoznali wagę tego miejsca po ilości różnych artefaktów, które tam znaleźli oraz nadzwyczaj wysokiej liczbie szczątek osób, które zostały tam złożone w ofierze inkaskim bogom. Tego typu praktykom na Coropunie oddawano się jeszcze w XV wieku naszej ery.
W artykule w "National Geographic" poświęconym odkryciu zespołu prof. Ziółkowskiego zamieszczono opis tego jak mogły wyglądać obrzędy na Maucallacie. Według badaczy, kapłan lub wódz Inków składał w ofierze lamę. Rozcinał zwierzęciu bok i je patroszył. Kluczowym narządem wróżbiarskim były płuca - jeżeli odprawiający obrządek dmuchał w wyrwaną martwej lamie tchawicę, a płuca na oczach tłumu napełniły się powietrzem "niczym miechy", to wtedy uznawano to za dobry znak. O tym, że tego typu rytuały odbywały się w tym miejscu wyjątkowo często świadczy wielometrowa warstwa szczątek znaleziona przez warszawskich archeologów. Prof. Ziółkowski uważa, że inkaska Maucallacta to odpowiednik greckiej wyroczni delfickiej.
Z wyrocznią, którą odkryli Polacy jest związana ciekawa legenda. Podobno właśnie tutaj ukryto okup za życie Atahualpy - jednego z ostatnich władców Inków, którego pojmali, a potem stracili hiszpańscy konkwistadorzy. Hiszpanie zażądali od Inków okupu za życie władcy, lecz pomimo tego, że udało się okup zebrać postanowili jednak Atahualpę zabić. Kosztowności, które miały stać się okupem nie trafiły jednak w ręce Hiszpanów. Nigdy ich nie odnaleziono. Może znajdą go polscy archeolodzy?
Pociąg do Peru
Pozostawmy na boku spekulacje na temat okupu za życie Atahualpy. W tej chwili ciekawszą zagadką jest to dlaczego akurat polscy naukowców święcą triumfy w Peru?
Jedną z ważniejszych podstaw dzisiejszych sukcesów polskich naukowców są osiągnięcia całych pokoleń archeologów. Polska szkoła archeologii zdobyła uznanie na świecie już w dwudziestoleciu międzywojennym, a później kontynuowano archeologiczne tradycje. W okresie PRL-u archeologia nie znalazła się w orbicie ideologicznej indoktrynacji komunistycznych ideologów, co pozwoliło jej się rozwijać.
Zespołami, które dzisiaj odkrywają skarby Inków i starszych ludów kierują naukowcy, który kształcili się w latach 70. i 80. Teraz swoją wiedzę przekazują młodszym koleżankom i kolegom. Prof. Józef Szykulski, szef wyprawy, która odkryła grobowce na pustyni Atakama, zauważa, że istotnym czynnikiem są też finanse. Dzięki grantom z Unii Europejskiej i środkom Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego od 10 lat możemy finansować ekspedycje na najwyższym poziomie.
O ile w Polsce wciąż narzeka się na poziom kształcenia na uniwersytetach, o tyle na polu archeologicznym nie mamy się czego wstydzić. A nawet mamy powody do dumy, ponieważ nasi archeolodzy mogą śmiało bić się o palmę pierwszeństwa z naukowcami z innych państw.
Skąd natomiast zainteresowanie polskich naukowców Peru i innymi państwami południowoamerykańskimi? Te tereny zamieszkiwały ludy o bogatej kulturze i rozbudowanych systemach wierzeń. Miały też dostęp do bogatych zasobów naturalnych, np. złota. To przyciąga naukowców. W niektórych przypadkach ważnym czynnikiem był też zwykły zbieg okoliczności.
Prof. Józef Szykulski opowiada, że podczas, gdy studiował w Bonn szef instytutu, w którym się uczył, potrzebował archeologa do zespołu wyruszającego na wyprawę do Kolumbii. Jedynym dostępnym wtedy archeologiem był akurat prof. Szykulski.
Możemy sobie życzyć więcej tego typu zbiegów okoliczności. Tymczasem jednak, polscy archeolodzy organizują kolejne ekspedycje. Prof. Mariusz Ziółkowski właśnie teraz przebywa w Peru, a prof. Szykulski wybiera się tam jesienią. Po ostatnich sukcesach możemy się spodziewać, że niedługo usłyszymy o kolejnych.
Reklama.
prof. Józef Szykulski
Łuki to niezwykle rzadki znalezisko w tym rejonie Peru. Wcześniej znajdowano jest na terenach położonych bardziej na południe, na przykład w Chile czy Amazonii. Musimy dokładniej przyjrzeć się tym łukom. Czytaj więcej
dr Miłosz Giersz
Badania w Castillo de Huarmey prowadzimy od początku 2010 roku, ale w tym regionie działamy już ponad dziesięć lat. Nigdy do głowy by mi nie przyszło, że znajdziemy tam nienaruszoną komorę grobową. Czytaj więcej
prof. Mariusz Ziółkowski
Od chwili gdy zobaczyliśmy to wzgórze, wtopione w południowe stoki masywu Coropuny, wiedzieliśmy, że jest niezwykłe. Miejscowi nazywali je Maucallacta, czyli Stara Osada, w języku keczua mówi się tak o wielu opuszczonych ruinach.Czytaj więcej
prof. Józef Szykulski
I tak zaczęło się moje zainteresowanie Ameryką Środkową i Południową, które trwa już 30 lat. Moja pierwsza wyprawa okazała się sukcesem, więc później łatwiej było mi już organizować kolejne.