Piękne, kolorowe, pachnące i smakowite. Niektóre z nich mają wyłożone serca z owoców, bo robione są z czystej miłości. Bella Beza to słodycz dla oka i podniebienia, prosto z domowego piekarnika.
Od serca i z domu
Ciasta od Bella Beza robią furorę na warszawskich targach i w knajpach. Puszyste i kolorowe. Wykonane z najlepszych naturalnych składników. Przyozdobione świeżymi owocami i nadziane pysznym kremem. Na Facebooku Marta Kwintal, właścicielka cukierni, ma rzesze wiernych fanów - łasuchów, którzy dają sobie osłodzić życie jej wypiekami. W Belli, jak sama nazwa wskazuje, można dostać głównie bezy. Co w nich jest takiego wyjątkowego, poza tym, że wyglądają jak małe dzieła sztuki? Wszystkie powstają w zaciszu domowej kuchni, ponieważ Marta robi je we własnym mieszkaniu i stamtąd też wysyła wypieki swoim klientom.
-Wszystko zaczęło się od Julii, mojej córeczki, która przyszła na świat dwa lata temu i przewróciła moje życie do góry nogami - śmieje się właścicielka Bella Beza i opowiada o początkach swojego biznesu, które wcale takie słodkie nie były.
-Na cukiernię domową zdecydowałam się ze względów ekonomicznych. Wystartowałam z Bellą Bezą nie mając zupełnie środków potrzebnych na rozpoczęcie działalności... Pozwoliły mi na to duża determinacja i wrodzone szaleństwo - opowiada Marta, która sama też zaprojektowała logo i ulotki reklamowe -W prezencie urodzinowym dostałam od przyjaciela profesjonalną sesję Bezy, dzięki której mogłam wystartować z Facebookiem.
Ale biznes domowy to nie tylko plan na to, jak zarabiać pieniądze. Dzięki Belli Marta może spełniać się zawodowo i jednocześnie opiekować swoim dzieckiem.
-Nie chciałam wracać do pracy i oddawać sześciomiesięczne dziecko do żłobka, więc postanowiłam pogodzić pracę ze spędzaniem czasu z Julią. Nie jest to łatwe, ale daje bardzo dużo satysfakcji -przyznaje.
Doglądanie ciasta i opieka nad dzieckiem
Bezy wyglądają niezbyt skomplikowanie, jednak tak naprawdę trzeba się sporo natrudzić, aby uzyskać pożądany efekt. Marta wie o tym doskonale. I chociaż upiekła ich już ponad tysiąc, to nadal potrafią ją zaskoczyć i pewnie nieprędko zaczną ją nudzić.
-To jedno z najtrudniejszych do wykonania ciast. Wymaga sporej wiedzy i dużego doświadczenia, a ja przed ciążą nie potrafiłam ubić śmietany - śmieje się Marta -W jej trakcie złapałam straszny apetyt na słodycze. Czytam składy na opakowaniach, więc szybko zorientowałam się, że wszystkie gotowe słodycze zawierają utwardzane tłuszcze, czyli takie z odzysku, i inne świństwa. Zaczęłam więc próby cukiernicze. Na początku opanowałam ciasto marchewkowe. Z czasem moje wypieki stawały się coraz bardziej wyrafinowane, aż dotarłam do bezy. Wypiekać je nauczyła mnie moja koleżanka, która od lat robi rewelacyjne torty bezowe. Uchyliła przede mną rąbka bezowej tajemnicy, a później zdopingowała do rozkręcenia bezowego interesu.
Jak jednak doglądać ciasta, kiedy ma się na głowie jeszcze dom i dziecko? Nie jest to łatwe - wymaga bardzo dobrej organizacji czasu i dużo siły. Dzień Marty to jak praca na trzy etaty. Łączy obowiązki domowe, opiekę nad córką i pracę cukierniczą. Do tego dochodzi jeszcze życie towarzyskie. Wszystko to daje niesamowity efekt, jakim są bezy prosto z serca. Jest w tym wszystkim dużo pasji i miłości.
No i talentu, bo bezy od Bella Beza chce się też jeść oczami!