Stefan Niesiołowski w dzisiejszym felietonie w "Gazecie Wyborczej" wspomniał o zajściu do jakiego miało dojść między nim a Lechem Kaczyńskim. Prezydent miał powiedzieć ówczesnemu wicemarszałkowi Sejmu "wykończę cię". Polityk Platformy Obywatelskiej mówi naTemat o szczegółach tego wydarzenia.
W dzisiejszej "Gazecie Wyborczej" napisał Pan o Lechu Kaczyńskim "Człowieka, który demonstrował niepodawanie mi ręki, a podczas państwowych uroczystości był uprzejmy poinformować mnie: "wykończę cię", co dobrze współgra z "krótką listą".
To było zdaje się, na Święcie Wojska Polskiego 15 sierpnia albo na Konstytucji 3 Maja, bo było ciepło. Staliśmy, tak jak to zwykle bywa na podwyższeniu: szefowie klubów, marszałkowie, szef NIK-u, oczywiście premier i prezydent. Witaliśmy się i Kaczyński w pewnym momencie się do mnie nachylił i powiedział - to słyszało sporo osób: na pewno wnuk Piłsudskiego pan Jaraczewski, chyba też wicemarszałek Kalinowski - "wykończę cię". To był uprzejmy powiedzieć Lech Kaczyński, prezydent. Ja mu odpowiedziałem "no to spróbuj". I to wszystko, taka wymiana uprzejmości.
Dał Pan jakiś powód ku takim słowom?
Powód taki oczywisty - patologiczna nienawiść braci Kaczyńskich do mnie za to, że stanąłem na ich drodze do władzy. I stoję dalej.
Czyli nie było bezpośredniego powodu, jakiegoś ostrego komentarza w mediach?
A to już proszę spytać Jarosława Kaczyńskiego - może Lech się podzielił tą złotą myślą z bliźniakiem. Ja nie wiem, co w głowie Lecha Kaczyńskiego spowodowało tą zupełnie niesłychane jak na prezydenta zachowanie, który do marszałka Sejmu mówi "wykończę cię". Odpowiedziałem "spróbuj", bo już nie chciałem mocniej - to przecież był prezydent. Skąd ja mam wiedzieć, czym on się kierował. Chyba brakiem sympatii, prawda? W każdym razie do nikogo innego tak nie powiedział, a to już był okres rządów Platformy, więc poza szefem NIK, przewodniczącym klubu PiS i wicemarszałkiem Kuchcińskim reszta była spoza PiS-u.
Próbował Pan później wyjaśnić to zajście z prezydentem?
Ja z nim nie rozmawiałem od czasów obalenia rządu Hanny Suchockiej. Zresztą co tu wyjaśniać? Jak ktoś mówi "wykończę cię", to niech to zrobi. Poza tym nie miałem najmniejszej ochoty z nim dyskutować - uznałem to za zaczepkę, niegodną prezydenta i to wszystko.
Napisał Pan" dobrze współgrało to z "krótką listą" [prezydent miał powiedzieć do Moniki Olejnik "jest pani na mojej krótkiej liście, pożałuje pani" - red.]. To znaczy, że było więcej takich sytuacji?
Były, ale nie chcę o tym mówić. On już nie żyje. To co jest powszechnie wiadome to powiedziałem. Mam jeszcze kilka takich sytuacji, ale nie będę o tym mówił - to nic nie da, zostawmy to.