
– Są wakacje, jest słońce, jest luz! NIE MA DZIECI! Bosko. Spróbujcie bo warto – namawiają Agnieszka i Jacek, rodzice trojga dzieci. Blogerzy postanowili wyjść naprzeciw twierdzeniom, że od dzieci nie ma odpoczynku i rodzice nie powinni spuszczać ich z oczu. Wychowują dzieci w taki sposób, jaki wydaje im się najlepszy i nie patrzą na oceny innych. Takimi rodzicami z dystansem wydają się autorzy bloga blogodzinka.pl.
Idąc ścieżką tzw. matki polki, wydawało mi się, że jak się ma dzieci, to trzeba im poświęcić cały swój czas, weekendy, wakacje, ferie, urlopy, wieczory. Całą siebie – wszystko. No i stanęłam w takim miejscu, gdzie zmęczenie zaczęło przeradzać się w niechęć, upierdliwość, złość, rozdrażnienie, gniew a nawet objadanie się .
Łzy płynęły mi wieczorami z oczu, pomimo iż mam cudownego męża, z którym można konie kraść i przegadać noce o sprawach trudnych, zdrowe i mądre dzieci, dom z ogrodem w najcudniejszym miejscu na ziemi. Czytaj więcej
Ktoś powie, że można pojechać na wakacje samemu, ale tylko pod warunkiem, że ma się już duże dziecko. Autorka bloga "Boska Matka" ma przed sobą pierwsze wakacje ze swoim 10-miesięcznym synkiem. Dziś nie jest w stanie powiedzieć, kiedy poczuje, że już czas odpocząć od dziecka. Tym bardziej nie wie, czy natychmiast po rozstaniu nie pożałuje wakacyjnej ucieczki przed własnym dzieckiem. Twierdzi jednak, że rozumie rodziców, którzy mają na to ochotę.
Niektórzy rodzice nie tylko nie mają z kim zostawić swoich dzieci, ale też wcale nie chcą się z nimi rozstawać. Tak było w przypadku Marty Nendzy, która ze swoim chłopakiem i trzymiesięcznym dzieckiem pojechała na... Openera. Bilety kupili jeszcze w czasie ciąży i nie widzieli powodu, aby rezygnować z wyjazdu. A do Trójmiasta jechali z małym Edkiem aż ze Śląska. – Przyznam, że było to wyzwanie – mówi.
34-letni Robert od 6 lat jeździł na wakacje z żoną i sześcioletnią dziś córką. Twierdzi, że z dzieckiem da się wypocząć, ale wymaga to niezłej organizacji. – Pierwszy wyjazd był koszmarem – mówi. – Chcieliśmy spędzić czas tak, jakbyśmy z żoną byli sami. Zakładaliśmy, że mała będzie się jarać tym, co my. Było oczywiście odwrotnie. A że dzieci nic nie udają, mieliśmy feedback od razu. Ale wnioski są już wyciągnięte i taki urlop już nam nie straszny – słyszę od swojego rozmówcy.
Tymczasem to nic złego. Jako rodzic mogę ujawnić, że dziadkowie aż palą się, żeby wziąć małą, więc w naszym przypadku to ona ma przede wszystkim rozrywkę i obsługę nieporównywalną z żadnym standardem hotelowym. Ja bym się córki raczej zapytał, czy to nie egoizm nie brać rodziców ze sobą.
