We Wrocławiu koledzy 17-latka protestują przeciw odłączeniu go od respiratora.
We Wrocławiu koledzy 17-latka protestują przeciw odłączeniu go od respiratora. Fot. Screen z facebook.com/wybudzimykamila

Zmarł 17-letni Kamil, który leżał we wrocławskim szpitalu. Lekarze już wcześniej uznali, że nie da się go uratować i postanowili odłączyć go od respiratora. Matka chłopaka była przekonana, że jej syn ma szansę na normalne życie. Podobnie sądzili znajomi chłopaka ze szkoły, którzy dzień i noc koczowali przed szpitalem i protestowali przeciwko decyzji lekarzy.

REKLAMA
Śmierć mózgu to stan medyczny, który nie daje szans na wyleczenie pacjenta, a jego życie jest podtrzymywane tylko przez urządzenia. Po odłączeniu od respiratora pacjent umiera. – My nie wierzymy, że jest szansa na wybudzenie Kamila. My to wiemy – przekonywał kolega Kamila, 17-letniego pacjenta szpitala we Wrocławiu. Chłopak był ofiarą wypadku samochodowego i w poniedziałek miał zostać odłączony od respiratora. Ale nie zgodziła się na to jego matka – opisuje „Gazeta Wyborcza”.
Agnieszka Wolańska

Wierzę, że mój syn nie tylko się obudzi, ale też stanie na nogi. Być może się mylę, ale nie mogę się zgodzić na odłączenie Kamila od respiratora. Po prostu nie potrafię uwierzyć lekarzom, że syn nie żyje. Przecież siedzę przy nim i widzę, że oddycha. Muszę mieć nadzieję. Czytaj więcej

Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Wspierali ją koledzy Kamila, którzy protestowali przed szpitalem (z transparentami "Morderstwo w majestacie prawa" czy "Handel organami zamiast ratowania życia” i założyli stronę na Facebooku. Chłopaka zbadał też prof. Jan Talar, znany z wybudzania ze śpiączki oraz budzącej kontrowersje w środowisku opinii, że śmierć mózgu nie jest ostateczną śmiercią człowieka.