Historia 17-latka z Wrocławia, który przez lekarzy został uznany za zmarłego, lecz rodzice i przyjaciele protestowali przeciwko odłączeniu go od respiratora, znów wywołuje dyskusję o tym, kiedy można wyłączyć aparaturę medyczną podtrzymującą życie. Żeby wyjaśnić wątpliwości na ten temat postanowiliśmy porozmawiać z ekspertem.
Kamil, 17-latek, w obronie, którego stanęła rodzina i przyjaciele, zmarł. Pomimo tego, jego znajomi ze szkoły wciąż koczują pod szpitalem. Jak zapowiadają, chcą walczyć o zmianę przepisów dotyczących odłączania pacjentów od aparatury podtrzymującej życie. Tymczasem okazuje się, że w Polsce nie ma jednolitych przepisów w tej kwestii. Jest ona regulowana przez obowiązujące w każdym szpitalu procedury. Doktor Jarosław Czerwiński, zastępca dyrektora Poltransplantu ds. medycznych, wyjaśnia jak wygląda w polskich szpitalach odłączenie pacjenta od respiratora.
Jakie podstawy medyczne muszą zostać spełnione, żeby lekarze podjęli decyzję o odłączeniu pacjenta od aparatury podtrzymującej życie?
W Polsce, w odróżnieniu od innych państw w Europie, nie ma ściśle określonych procedur, jednolitych przepisów prawa, które określałyby kiedy i w jaki sposób należy tego dokonać. Jednakże każdy szpital ma mniej lub bardziej oficjalnie ustalone procedury postępowania w takich przypadkach. Co ważne, nie znam takiego przypadku, żeby w Polsce odłączono od respiratora żywego pacjenta.
Czyli, z tego co rozumiem, najpierw lekarze muszą ustalić zgon pacjenta, a dopiero potem mogą odłączyć go od aparatury?
Jeśli pacjent zmarł, to nie ma żadnego uzasadnienia medycznego ani moralnego, aby wentylować martwe ciało lub podawać do niego płyny. Odłączenie aparatury medycznej w wypadku śmierci jest naturalną decyzją. Należy jednak podkreślić, że obowiązkiem lekarzy jest działać w najlepszym interesie pacjenta i tego typu decyzja zawsze jest podejmowana dopiero wtedy, kiedy lekarze stwierdzą, że pacjent zmarł.
A co jeśli pacjent jeszcze żyje?
Jak już powiedziałem, nie znam takiego przypadku w Polsce. W innych krajach natomiast wyznacznikiem uzasadniającym odłączenie pacjenta od aparatury jest uznanie przez niego lub jego rodzinę, że dalsza terapia jest daremna, że nie przyniesie już żadnych skutków oraz potwierdzenie daremności terapii przez lekarzy. Znów kluczowe dla lekarzy jest działanie w najlepszym interesie pacjenta i w niektórych przypadkach odłączenie od aparatury podtrzymującej życie może być uznane za działanie w najlepszym interesie pacjenta.
Kto podejmuje decyzję o odłączeniu aparatury podtrzymującej życie?
Ta decyzja w Polsce niejako podejmuje się sama. Lekarze decydują się na odłączenie pacjenta od respiratora w momencie śmierci mózgowej lub nieodwracalnego zaprzestania krążenia. Jest to decyzja porównywalna z decyzją o zaprzestaniu dalszej reanimacji w wyniku nagłego zaprzestania krążenia, czyli takiej jakiej muszą np. podejmować lekarze pogotowia, którzy zostali wezwani do zawału serca.
Czy lekarz musi konsultować swoją decyzję z przełożonymi?
W polskich oddziałach przyjęło się, że przełożeni wiedzą o wszystkich decyzjach podejmowanych przez lekarzy, choć nie zawsze musi to być jasno wyrażone w procedurach. I całe szczęście.
Czy zna Pan przykłady procedur z polskich szpitali, które określałyby jak powinien zachować się lekarz, jeżeli rodzina protestuje przeciwko jego działaniom?
W Polsce jest 410 szpitali, w których znajdują się odziały intensywnej terapii i trudno jest mi mówić za wszystkich lekarzy, którzy na co dzień rozpoznają śmierć mózgową. Wiem jednak, że lekarze z zasady, choć nie jest nigdzie to jasno napisane, nie doprowadzają celowo do eskalacji ewentualnego konfliktu z rodziną. W pełni ją informują, ponieważ jest to ich obowiązek, lecz nie dążą do eskalacji. Rodziny są w tej całej sytuacji najbardziej poszkodowane i nie jest intencją lekarzy pogłębianie ich psychicznych ran. Wola rodziny jest w każdym przypadku respektowana, choć z prawnego punktu widzenia jeżeli chodzi o pobieranie narządów, lekarze nie mają takiego obowiązku.