„Eutanazja na 17-latku”, „Morderstwo w majestacie prawa” – takie komentarze pojawiły się, gdy lekarze odłączyli od respiratora 17-letniego Kamila, u którego po wypadku samochodowym stwierdzono śmierć mózgu. – Dziwię się im. Ustawowa definicja śmierci przesądza, że w takim przypadku można odłączyć człowieka od aparatury podtrzymującej życie – mówi w „Bez autoryzacji” były wiceminister zdrowia i senator PiS Bolesław Piecha.
W sprawie Kamila protestują nie tylko jego znajomi i rodzina, ale też np. Radio Maryja i ojciec Jacek Norkowski, dominikanin z Wrocławia. Mówią o „morderstwie”. Co pan na to?
Protesty w takiej sytuacji są na porządku dziennym, nie tylko w Polsce, ale w wielu krajach na całym świecie. Stan wegetatywny to jest bardzo skomplikowane zagadnienie. Trzeba jednak pamiętać, że kwestia definicji śmierci mózgowej jest zapisana w ustawie. I tutaj decyzja nie leży w rękach jednego lekarza, ale całego zespołu. Procedura jest ściśle opisana.
Lekarze z Dolnośląskiego Szpitala Specjalistycznego we Wrocławiu odłączając 17-latka od aparatury działali w zgodzie z nią?
Nie mam wątpliwości, że tak. Działając zgodnie z prawem, kiedy zostanie stwierdzona śmierć mózgu, można odłączyć człowieka od aparatury. Pojawiają się komentarze, czy sama śmierć mózgu powinna przesądzać o postawieniu diagnozy śmierci człowieka. Sprawa jest trudniejsza. W klasycznej definicji śmierci mówi się o ustaniu akcji oddechowej i serca. Tutaj, o ile nie było akcji oddechowej, o tyle było bijące serce. Tyle że do przeszczepu serca nadaje się tylko to bijące. Gdyby uznać zasadność protestów, doprowadzilibyśmy więc do zahamowania przeszczepów serca.
Nie sądzi pan, że ta tragedia została wykorzystana np. przez Radio Maryja do kolejnej mobilizacji „w obronie życia”?
Jeszcze raz powiem: nie popieram protestów. Zdaję sobie sprawę, że trzeba szanować zdanie rodziny, bo sprawa jest wyjątkowo delikatna, wymaga empatii ze strony lekarzy i personelu.
Ale ojciec Norkowski przekonywał, że „są metody, które mogą przywrócić funkcje uszkodzonego mózgu”.
Znam ojca Norkowskiego. Napisał rozprawę doktorską na ten temat i jego publikacje książkowe na temat śmierci mózgowej są ciekawe. Jednak nie muszę się koniecznie z nim zgadzać. Pan by chciał żyć w świecie bezkonfliktowym. Mamy wolność, każdy ma prawo wyrażać swoje poglądy. Ja tylko przypominam, że definicja śmierci mózgowej jest na dzień dzisiejszy wyczerpująca – stwierdzenie nieodwracalnej utraty jego funkcji. Sam pracowałem nad ustawą, która taką definicję wprowadza.
Transplantolodzy w przypadku Kamila zrezygnowali z pobrania narządów, bo nie chcieli tego robić w atmosferze skandalu. Słusznie?
Pewnie zrobili do dlatego, by o przeszczepach nie mówiło się źle. Zrobili rozsądnie, bo dobra atmosfera wokół tych, którzy oddają narządy, jest nie do przecenienia.