A gdyby tak powtarzane jak mantra prognozy się sprawdziły i premier Donald Tusk został szefem Rady Europejskiej? Nie byłaby to dobra wiadomość ani dla Platformy Obywatelskiej, ani dla... PiS i Jarosława Kaczyńskiego. Dlaczego? Odpowiedź w naszym scenariuszu z gatunku political fiction, w którym rysujemy polityczny krajobraz w państwie bez Tuska.
Tuska nie ma. W Platformie tuż po jego wyjeździe rozpoczęła się wojna o sukcesję. W szranki stanęli ci, którzy od dłuższego czasu skakali sobie do gardeł. Z jednej strony Schetyna i jego ludzie. Z drugiej – sympatycy byłego już premiera. Do tej bitwy szykowano się latami. Wygrał ten, kto wygrać musiał, czyli namaszczony przez Tuska. A właściwie namaszczona, bo premierem i szefem Platformy właśnie została marszałek Sejmu Ewa Kopacz. Tusk ma taki autorytet, wzmocniony dodatkowo międzynarodowym awansem, że "schetynowcy" pokornie spuścili głowy i póki co rebelii nie wszczynają.
– W Platformie wszyscy mają świadomość, że bez wsparcia Tuska, świeżo upieczonego szefa Rady Europejskiej, nie da rady przetrwać do kolejnych wyborów. Ale wewnętrzne tarcia to problem odłożony tymczasowo. Przy najbliższym kryzysie, który może spodowować np. gorszy wyborczy wynik, powrócą – mówi prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Powrócą, tak jak wrócił konflikt Waldemara Pawlaka z Januszem Piechocińskim w PSL. Kopacz z nadania Tuska kieruje Platformą, ale wystarczy jedna poważna wpadka, by Schetyna nagle uświadomił sobie, że Tusk nie jest w stanie efektywnie kierować partią z Brukseli, a ci, którzy robią to w jego imieniu, się nie nadają. Przypuśćmy, że w wyborach samorządowych PO zanotuje słabszy od oczekiwanego wynik. Wtedy do gry wkracza Grzegorz, a wraz z nim... prezydent Bronisław Komorowski.
PREZYDENT KRÓLEM NA PLANSZY
Wyjazd Tuska wzmocnił Komorowskiego. Pod nieobecność lidera i przy słabości jego namiestniczki to prezydent staje się kluczowym rozgrywającym. Jako że cieszy się sporą popularnością w społeczeństwie nic nie stoi na przeszkodzie, by wystawił rachunek swojej macierzystej partii. Tym bardziej, że od dawna mówi się o jego sojuszu ze Schetyną.
– Komorowski może wskazać, jak ma wyglądać Platforma, a Tusk nie będzie w stanie temu przeciwdziałać. To oznaczałoby rozpoczęcie procesu zmian układu sił wewnątrz Platformy i de facto przejmowanie władzy przez Schetynę – prognozuje prof. Chwedoruk.
A więc Schetyna do spółki z Komorowskim mogą w końcu podbić PO. A co z przepowiedniami wielu polityków, że Platforma rozsypie się w pięć minut po wyjeździe Tuska? – Nie będzie klasycznego rozpadu. Możliwości są dwie: albo trwanie w takiej formie, jak teraz, albo zawieranie koalicji z mniejszymi ugrupowaniami i próba zmiany nazwy – twierdzi politolog.
Upadek PO - raczej nie. Wciąż jest miejsce na taką partię, a rzesze Polaków nie opuszczają jej mimo afer. Wojna domowa - na pewno tak. To będzie trwanie naznaczone wewnętrznymi pożarami, których po wyjeździe Tuska nie ma kto gasić.
KACZYŃSKI BEZ PALIWA
Odwiecznego wroga nie ma w kraju? Brzmi jak świetna wiadomość. Jednak z perspektywy PiS awans premiera wcale tak nie wygląda. Oczywiście politycy tej partii na konferencjach prasowych muszą mówić, że Tusk uciekł jak szczur z tonącego okrętu, że poświęcił dobro Polski dla własnych ambicji. Problem w tym, że przez ostatnie 10 lat osią konfliktu politycznego w Polsce był spór Tusk-Kaczyński. Wyglądało to tak, jakby jeden bez drugiego nie mógł przeżyć. Tusk "jechał" na antypisowskim paliwie, a prezes miał szefa PO za nie tylko politycznego, ale i osobistego wroga. Teraz go zabrakło...
– I PiS ma kłopot. Wyborcy tej partii związali się z nią emocjonalnie właśnie ze względu na spersonifikowany konflikt Tuska z Kaczyńskim. Będziemy mieli stopniowe wygaszanie tych emocji, tak jak zresztą po stronie PO, bo na wielu Polaków nie działa już przecież straszenie PiS-em – ocenia ekspert.
Już kilka tygodni po wyjeździe premiera staje się jasne, że słupek poparcia dla PiS nie wystrzeli z tego powodu w kosmos. Kaczyński ma nóż na gardle. Przegra najbliższe wybory (po raz ósmy), to może być jego koniec w fotelu prezesa. Porażka z Platformą bez Tuska? Partia tego nie zniesie. Kto wie, czy w dłuższej perspektywie kariera Tuska w UE nie spowoduje, że ci dwaj starzy znajomi skończą za burtą polskiej polityki.
ŚWIĘTO LEWICY
Jeśli gdzieś w państwie bez Tuska w ogóle strzelają korki od szampanów, to chyba tylko na lewicy. Tusk skutecznie łowił dla PO lewicowych wyborców, a poza tym SLD (potem także Twój Ruch) długo nie mogło przebić się przez betonowy duopol PiS-PO. To się zmieniło.
– Z Tuskiem w Brukseli zanosi się na koniec dominacji dwóch partii. Ich przewaga nad SLD będzie malała – twierdzi prof. Chwedoruk.
A wtedy po raz pierwszy od 2001 roku będzie mógł powstać rząd, w którym pierwsze skrzypce nie znajdą się w rękach PO-PiS. A wszystko przez wyjazd jednego człowieka do Brukseli.