Samolot malezyjskich linii lotniczych został zestrzelony na granicy Ukrainy i Rosji – donosi Reuters za Interfaksem. Na pokładzie było 295 pasażerów. Boeing MH17 malezyjskich linii lotniczych leciał z Amsterdamu do Kuala Lumpur. – Wydaje mi się mało prawdopodobne, że była to prowokacja którejś ze stron – komentuje dla naTemat były wiceszef UOP Piotr Niemczyk.
Przebieg katastrofy
Agencja Interfax podała informacje, że samolot mógł zostać zestrzelony przy użyciu systemu Buk. Serwis tvc.ru donosił niedawno, że tego typu system przejęli od ukraińskiej armii prorosyjscy separatyści. Ukraińskie "Novosti" wskazują z kolei, że malezyjski Boeing w ogóle nie powinien znaleźć się w tamtym rejonie. Od 8 lipca obowiązuje zakaz lotów nad wschodnią Ukrainą. CNN podaje, że to nieprawda, a według najnowszych doniesień katastrofę mieli widzieć piloci samolotu singapurskich linii, który leciał za MH17.
Istnieje także podejrzenie, że separatyści mogli otrzymać Buki od Rosjan. Przedstawiciele tego kraju przy ONZ mieli stanowczo zaprzeczyć, że to ich wina. Na pokładzie było 295 osób. Jak podaje niemiecka telewizja ZDF 80 z nich to były dzieci. 23 pasażerów to obywatele amerykańscy, co najmniej czworo to Francuzi. Polska ambasada w Hadze sprawdza czy na pokładzie samolotu byli Polacy.
Informację o katastrofie samolotu potwierdziły ukraińskie władze oraz malezyjskie linie lotnicze. Przedstawiciel MSW Ukrainy natomiast potwierdził, że malezyjski Boeing został zestrzelony przez rakietę typu ziemia - powietrze.
Poniżej widać, w którym miejscu utracono kontakt z samolotem. Malezyjski Boeing znajdował się wtedy na wysokości 10 tys. metrów nad ziemią. Oznacza to, że był w zasięgu systemu Buk.
Prorosyjscy separatyści utrudniają ukraińskim służbom medycznym dostęp do miejsca katastrofy. Wykrzykują w stronę strażaków i sanitariuszy, że mają zamiar wysłać czarne skrzynki malezyjskiego Boeinga prosto do Moskwy.
Tymczasem, jeden z przedstawicieli prorosyjskich separatystów przyznał, że siły walczące z ukraińską armią rządową zestrzeliły dzisiaj ukraiński samolot. Ukraiński transportowiec został zestrzelony niedaleko miejsca katastrofy malezyjskiego Boeinga.
Otwarte pozostaje pytanie gdzie w takim razie jest Antonow, który miał paść ofiarą prorosyjskich separatystów.
Reakcje na świecie
– To wygląda na okropną tragedię – powiedział Barack Obama na wiecu. – Jesteśmy w stałym kontakcie z władzami Ukrainy. Przede wszystkim chcemy ustalić, czy na pokładzie byli obywatele USA. Oferujemy Ukraińcom wszelką możliwą pomoc, aby wyjaśnić co i dlaczego się stało – powiedział amerykański prezydent i przeszedł do spraw krajowych.
Jak donosi Reuters, prezydent Rosji Władimir Putin rozmawiał już na temat zestrzelenia malezyjskiego Boeinga z prezydentem USA. Premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk wezwał natomiast do jak najszybszego rozpoczęcia międzynarodowego śledztwa, które wyjaśniłoby przyczyny tego, co wydarzyło się na granicy ukraińsko-rosyjskiej. Prezydent Petro Poroszenko ocenił zestrzelenie samolotu jako akt terroryzmu. Władze Ukrainy już wprost oceniają, że winne zestrzelenia samolotu są rosyjskie służby GRU, a nie separatyści. To efekt wycieku nagrania rozmowy oficerów, którzy rozmawiają o tym, co zestrzelili. Początkowo są przekonani, że to samolot wojskowy, ale gdy docierają na miejsce okazuje się, że to maszyna pasażerska. W Malezji pojawiają się już pierwsze teorie spiskowe na temat lotów MH17 i MH370.
Z kolei rosyjskie media przekonują, że to Ukraińcy zestrzelili samolot, bo myśleli, że leci nim Władimir Putin.
Jeden z pasażerów nieszczęśliwego lotu jeszcze podczas boardingu zażartował sobie z firmy, którą wybrał. – Jeśli zniknie, to tak wyglądał – napisał, nawiązując do tajemniczego zniknięcia samolotu Malysia Airlines.
Przed ambasadę Królestwa Niderlandów w Kijowie przychodzą tłumy Ukraińców. Na umieszczonych na profilu BBC Ukraine zdjęciach widać ogromne ilości kwiatów, które przynoszą.
Polskie reakcje
– Premier Donald Tusk odebrał od ministra obrony narodowej informacje na temat katastrofy samolotu malezyjskich linii lotniczych – relacjonuje w rozmowie z naTemat rzecznik rządu Małgorzata Kidawa-Błońska. – Pan minister Siemoniak przekazał premierowi całą wiedzę na temat katastrofy, którą dotychczas udało się zgromadzić. Przed chwilą pan premier rozmawiał z prezydentem Bronisławem Komorowskim – dodaje.
– Jutro rano odbędzie się ponowne spotkanie z ministrem obrony narodowej poszerzone o ministra spraw zagranicznych i ministra spraw wewnętrznych. W tej chwili MSZ sprawdza, czy na pokładzie nie było Polaków. MSZ ma stały kontakt z ukraińskimi władzami – zapewnia w rozmowie z naTemat Kidawa-Błońska.
Na Twitterze już pojawiają się głosy, że to wydarzenie może wpłynąć na eskalację konfliktu na wschodzie Ukrainy. Tymczasem zarówno niemieckie, jak i brytyjskie linie lotnicze informują, że ich samoloty będą omijały teren objęty konfliktem. Od dłuższego czasu nie robi tego polski LOT.
W rozmowie z naTemat.pl Piotr Niemczyk, były wiceszef UOP, zauważa, że raczej nie możemy w tym przypadku mówić o celowym zestrzeleniu, ale raczej o tragicznym zbiegu okoliczności.
Współpraca Kamil Sikora, Mariusz Gierszewski
Reklama.
Piotr Niemczyk
Uważam, że to nieszczęśliwy zbieg okoliczności spowodowany trwającym konfliktem zbrojnym. Wydaje mi się mało prawdopodobne, że była to prowokacja którejś ze stron, bo cena jaką trzeba zapłacić za taką operację na forum międzynarodowym jest ogromna. To jak z użyciem gazów bojowych - nikt nie jest wygrany. Nad tym terenem prawdopodobieństwo przypadkowego zestrzelenia jest bardzo wysokie. Wykorzystywane czy też posiadane przez strony tego konfliktu rakiety ziemia - powietrze też nie są najnowocześniejsze. Pomylenie samolotu pasażerskiego z samolotem transportowym jest bardzo możliwe.