– Mamy do czynienia z aktem terroru, nawet jeśli sprawcy będą tłumaczyli, że to była pomyłka – powiedział Donald Tusk, odnosząc się do zestrzelenia boeinga Malaysia Airlines. – Ta tragedia nie może pozostać bez reakcji, powinna być ostatnim aktem zła, jakie dzieje się w relacjach ukraińsko-rosyjskich – podkreślił premier.
Podczas krótkiej konferencji prasowej Donald Tusk powiedział, że boeing został najprawdopodobniej trafiony pociskiem, który wystrzelono z terytorium okupowanego przez separatystów. – To wyłącznie hipoteza, która wymaga sprawdzenia, ale ta hipoteza jest obecnie najbardziej prawdopodobna – zaznaczył premier.
Szef rządu podkreślił, że badanie tej sprawy wymaga przerwania walk. – Musimy pamiętać, że zawieszenie broni nie może być sposobem na utrzymanie status quo. Status quo wygląda tak, że separatyści, wspierani przez obce państwo, okupują cześć terytorium Ukrainy – przypomniał Tusk.
Premier zapewnił, że skutki zestrzelenia samolotu nie stwarzają bezpośredniego zagrożenia dla bezpieczeństwa Polski, choć konflikt ukraiński wykreował "niebezpieczny dla wszystkich sąsiadów kontekst". Tusk podkreślił jednocześnie, że samoloty LOT-u nie latały i nie latają nad terytorium wschodniej Ukrainy.
Szef rządu powiedział, że rozmawiał już z premierem Holandii, któremu przekazał kondolencje, zapewniając jednocześnie, że Polska będzie wspierać działania polityczne, jakie Holandia może prowadzić w związku z zestrzeleniem boeinga. Jeszcze w piątek Tusk porozmawia z prezydentem Ukrainy Petrem Poroszenką.