Projekt ustawy o in vitro już budzi kontrowersje - przez zapis o wyborze płci dziecka. "Nieprecyzyjny, doprowadzi do nadużyć"
Projekt ustawy o in vitro już budzi kontrowersje - przez zapis o wyborze płci dziecka. "Nieprecyzyjny, doprowadzi do nadużyć" Fot. Sukharevskyy Dmytro / shutterstock.com

Na ustawę regulującą in vitro w Polsce pary leczące bezpłodność i niepłodność czekały od dawna. Ministerstwo Zdrowia wreszcie pokazało projekt regulacji – trafił on właśnie do konsultacji społecznych. Raptem dwa dni po publikacji już wywołał dyskusje, wątpliwości i kontrowersje. A wszystko przez to, czy i kiedy możemy wybierać przy in vitro płeć dziecka.

REKLAMA
Niejasny zapis
Pytania, głównie u osób wyznających raczej prawicowy światopogląd, wywołał artykuł 19. projektu ustawy. Zakłada on, że nie można stosować prenatalnych badań genetycznych, które mogą określić płeć dziecka, do wyboru płci – chyba że miałoby to uchronić płód przed "ciężkimi, nieuleczalnymi chorobami". Problem w tym, że nie wiadomo, o jakie choroby chodzi.

Artykuł 19. projektu ustawy o in vitro

Niedopuszczalne jest stosowanie preimplantacyjnej diagnostyki genetycznej, w ramach procedury medycznie wspomaganej prokreacji, w celu wyboru płci dziecka, z wyjątkiem sytuacji, gdy wybór taki pozwala uniknąć ciężkiej, nieuleczalnej choroby dziedzicznej.

Z zapisu jasno wynika, że nie można stosować "diagnostyki genetycznej" do wyboru płci dziecka – takie badania genetyczne pozwalają bowiem określić płeć jeszcze zanim zarodek zostanie zaimplementowany do macicy przyszłej matki. W teorii więc pary korzystające z in vitro mogłyby w ten sposób dokonywać selekcji zarodków na podstawie płci i po prostu wybrać, czy chcą chłopca czy dziewczynkę, ale jest to – jak widać – zabronione przez prawo.
Zmienić płeć, gdy dziecku grozi choroba
Jedynymi przypadkami, gdy ewentualni rodzice mogliby skorzystać z takich badań i wybrać płeć dziecka, jest ryzyko, że dana płeć odziedziczy w ten sposób "ciężkie, nieuleczalne choroby". Publicysta "Rzeczpospolitej" Marek Magierowski zwrócił jednak uwagę, czy na przykład można zastosować selekcję płci w przypadku, gdy w rodzinie były dwa przypadki hemofilii?
logo
Fot. Twitter.com/@mmagierowski
Patrząc tylko na zapis z ustawy, trudno byłoby to rozstrzygnąć. Hemofilia bowiem nie jest łatwą chorobą, uchodzi za jedną z najgorszych, z jakimi można żyć. Jedną z jej "mrocznych legend" jest między innymi to, że chory może wykrwawić się na śmierć nawet przy małym skaleczeniu, co nie w każdym przypadku musi być prawdą. Z hemofilią da się żyć w miarę normalnie, można ją leczyć, ale równocześnie może ona być w niektórych przypadkach bardzo ciężka.
Czy więc np. hemofilia kwalifikuje się pod artykuł 19. ustawy o in vitro? Nie wiadomo. Nie istnieje bowiem żadna prawna definicja "ciężkich, nieuleczalnych chorób dziedzicznych", ani ich wykaz, a poza art. 19 w ustawie nic na ten temat nie napisano.
"Zapis nieprecyzyjny, doprowadzi do nadużyć"
Potwierdza to były minister zdrowia i poseł PiS Bolesław Piecha. – Faktycznie nie istnieje taka definicja i ja bym był bardzo ostrożny z takimi zapisami. Przepis mało precyzyjny i nie wiem nawet czy wykonalny. Dla mnie to martwy zapis i może tylko powodować nadużycia, bardzo duże nadużycia – ocenia poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Jak dodaje, oczywiście jest przeciwnikiem metody in vitro, ale już "tym bardziej selekcji płci", jeśli już mamy stosować in vitro. – Wybieranie płci to dla mnie nieporozumienie. Żadnej tego typu selekcji – zaznacza Piecha.
Takie prawo standardem światowym
Zupełnie inaczej do problemu podchodzi były minister zdrowia za rządów SLD Marek Balicki. Jak przypomina, przepis ten jest standardem międzynarodowym i z tej perspektywy trudno byłoby go krytykować, bo znajduje się zarówno w Konwencji Bioetycznej z 1997 roku (jeszcze nie ratyfikowanej w Polsce), jak i w rekomendacjach Rady Europy.

Artykuł 14. Konwencji Bioetycznej

Wykorzystywanie technik medycznie wspomaganej prokreacji jest zakazane, o ile celem tych technik jest wybór płci przyszłego dziecka za wyjątkiem sytuacji, gdy wybór taki pozwala uniknąć poważnej choroby dziedzicznej zależnej od płci dziecka.

Jak widać, konwencja bioetyczna jest nawet jeszcze mniej precyzyjna w tej kwestii od polskiego projektu ustawy, gdzie wiadomo przynajmniej, że chodzi o choroby "nieuleczalne". Choć i z tym słowem można mieć problem interpretacyjny.
Balicki: Potrzebny zapis
Marek Balicki twierdzi jednak, że taki zapis jest potrzebny. – Są choroby sprzężone z płcią, jak na przykład hemofilia. Takie szczególne wyjątki wymagają uchylenia tej ogólnej zasady nie ingerowania w płeć dziecka. I hemofilia jest właśnie przykładem zastosowania tego zapisu – wskazuje były minister.
Balicki zaznacza, że nie widzi podstaw do kwestionowania zapisu z projektu ustawy w jego obecnym brzmieniu. – Ten standard zawsze można bardziej ograniczać, ale nie widzę do tego przesłanek – podkreśla Balicki. Jak dodaje, nie da się ująć tego "bardziej szczegółowo", zaś wymienienie przy takim zapisie wszystkich chorób, które by pod niego podpadały, również nie byłoby dobrym rozwiązaniem – bo nie zawsze działałoby to w pożądany sposób.
– Poza tym parlament nie jest najlepszym miejscem do ustalania w jakich przypadkach można by stosować ten przepis – podkreśla Balicki.
Ministerstwo: to lekarz interpretuje
Ministerstwo Zdrowia zapytane przez nas o to, czy istnieje jakieś określenie jakie choroby kwalifikują się do zastosowania przy artykule 19., przyznało, że to kwestia interpretacji lekarza w indywidualnych przypadkach.
Krzysztof Bąk, rzecznik Ministerstwa Zdrowia

Zdefiniowanie pojęcia oraz rozpoznanie ciężkiej, nieuleczalnej choroby dziedzicznej należy do lekarza, który zgodnie z art. 4 ustawy z dnia z dnia 5 grudnia 1996 r. o zawodach lekarza i lekarza dentysty (Dz. U. z 2011 r. Nr 277, poz. 1634, z późn. zm.) ma obowiązek wykonywać swój zawód zgodnie ze wskazaniami aktualnej wiedzy medycznej, dostępnymi mu metodami i środkami zapobiegania, rozpoznawania i leczenia chorób, zgodnie z zasadami etyki zawodowej oraz z należytą starannością.

Wygląda więc na to, że niezależnie od zasadności i potrzeby istnienia takiego przepisu, faktycznie może dochodzić do jego nadużyć. A od wyboru płci niedaleko przecież jest do wybierania koloru oczu, a od tego jeszcze dalej.