Fot. Shutterstock

Czyimi pieniądzmi szef resortu zapłaci za obiad? Politycy opozycji chcą się zająć tą kwestią. Lewica proponuje, aby ministerialne wydatki publikować w internecie, a partia Jarosława Kaczyńskiego chce pozbawić polityków przywileju posiadania służbowego "plastiku". – Dziś istnieje wiele innych metod dokonywania płatności, a z kartami wiążą się tylko patologie – uważa Mariusz Błaszczak z PiS.

REKLAMA
Sprawa ministerialnych wydatków rozgorzała na nowo po ujawnieniu nagrań z nielegalnych podsłuchów ludzi polityki i biznesu. Jedno z nich – spotkanie ministra Bartłomieja Sienkiewicza, Sławomira Cytryckiego i szefa NBP Marka Belki, odbywało się w restauracji Sowa & Przyjaciele. Panowie za m.in. carpaccio z matiasa holenderskiego, kawior z anchois, rzodkiewki piklowane, ogony wołowe i policzki, zapłacili prawie 1500 zł. Rachunek poszedł na konto Belki.
Podczas innego nagranego spotkania polityków, Radosław Sikorski i Jacek Rostowski ucztowali w Pałacyku Sobańskich. Za zupę z dyni, krwistą polędwicę wołową, foie gras i comber z królika i wino Pomerol wyszedł rachunek na kwotę 1352 zł. MSZ tłumaczył się, że Sikorski sam zapłacił za wino, a za kolację nie zapłacono służbową kartą, a jedynie... zrobiono przelew.
Dla opozycji to wystarczający powód, aby całkowicie zabrać ministrom służbowe karty płatnicze. – Zakaz stosowania kart przedstawimy przy okazji tzw. pakietu demokratycznego, który ponownie złożymy w Sejmie – mówi w "Rzeczpospolitej" szef klubu PiS Mariusz Błaszczak. Z kolei SLD chce, aby premier ujawnił wszystkie transakcje z ministerialnych kart od 2011 roku.
Źródło: "Rzeczpospolita"