Trwa otwarta wojna między Izraelem a Palestyńczykami ze Strefy Gazy, spowodowana atakami bojowników Hamasu na żydowskie osiedla. – To nie są dobre metody, ale proszę się nie dziwić Palestyńczykom – mówi w "Bez autoryzacji" Iwona Arent, posłanka PiS i przewodnicząca Polsko-palestyńskiej grupy parlamentarnej.
Ja, ani żadna osoba należąca do Polsko-palestyńskiej grupy parlamentarnej nie popiera terrorystów.
Tak twierdzi pan Stanisław Janecki, publicysta tygodnika „w Sieci”, człowiek szanowany na prawicy.
Ale to jest jego opinia, może jemu się tak wydaje. Ja mogłabym użyć innych słów wobec redaktora. To co pisze, to jego sprawa. Nie popieramy terrorystów, bo jesteśmy legalnie działającą w polskim parlamencie grupą parlamentarną. W listopadzie zeszłego roku prezydent Komorowski wraz z małżonką odwiedził Zachodni Brzeg Jordanu, prezydenta Abbasa, więc trudno, żeby prezydent Komorowski popierał terrorystów. Mierzmy wszystkich jedną miarą.
Jak grupa parlamentarna popieramy Palestyńczyków jako naród, który chce mieszkać we własnym kraju. Nie popieramy żadnych partii politycznych, a jest nią na przykład Hamas. Popieramy dążenia Palestyńczyków.
A jak pani ocenia metody, którymi te dążenia realizują? Odpalanie rakiet z cmentarzy, meczetów, szpitali, placów zabaw, dzieci jako żywe tarcze, ostrzeliwanie osiedli…
Nie popieramy eskalacji konfliktu ani ze strony Izraela, ani ze strony Palestyny. Nie powinni ginąć ani cywile, ani żołnierze. Nie powinno być wojny. Tylko proszę sobie wyobrazić, że trwają rozmowy pokojowe, od wielu, wielu lat, włączyły się w nie Stany Zjednoczone. Warunki były takie: ze strony Palestyny nie ma żadnych ataków, a Izrael ma uwolnić więźniów politycznych i zaprzestać osadnictwa na terenach Palestyńskich.
Ze strony Palestyny nie było żadnej eskalacji konfliktów, żadnych ataków, a Izrael nie wypuścił wszystkich więźniów, i co najważniejsze, a co widziałam na własne oczy, nie zaprzestał budowania osiedli. Więc to nie są dobre metody, ale proszę się nie dziwić Palestyńczykom. Ja się im nie dziwię, choć jestem przeciwna używaniu broni. Ważniejsze są rozmowy pokojowe, ale trzeba dotrzymywać zobowiązań.
Kto ponosi winę za ostatni wybuch agresji?
Na pewno w jakiejś formie winne są obie strony. Na pewno winny jest Hamas, bo powinien mieć cierpliwość. Chociaż rozmowy pokojowe prowadzi Fatah i prezydent Abbas, on stara się wywiązywać ze wszystkich porozumień i stara się wpływać także na postępowanie Hamasu. Proszę jednak pamiętać, że Fatah i Hamas to są dwie skonfliktowane partie, choć po ostatnich rozmowach doszło między nimi do porozumienia.
Także Izrael jest winny, bo nie dotrzymuje umów. Prezydent Abbas wychodzi i mówi narodowi, że prowadzi rozmowy pokojowe, wywiązuje się z przyjętych na „dzień dobry” zobowiązań, a Izrael tego nie robi. Co ma powiedzieć Abbas narodowi, skoro on się wywiązuje, a Izrael nie? Ludzie tracą cierpliwość.
Nie wiem, czy był pan w Hebronie, gdzie stworzono Palestyńczykom getto. Są niemal puste ulice, po których mogą chodzić tylko Żydzi i ciasne ulice, gdzie tłoczą się Palestyńczycy. Jeżeli tak się traktuje ludzi, to w pewnym momencie ci ludzie nie wytrzymują. Tu nie chodzi o konflikt, ale o humanitaryzm. Tak, jak z Powstaniem Warszawskim: ludzie nie wytrzymywali okupacji, młodzież się przygotowała i zrobiła powstanie.
Tak samo Palestyńczycy mają dosyć izraelskiej okupacji. Do tego to, co dostają z pomocy humanitarnej jest niszczone. Polska studia, za nasze pieniądze, została zbombardowana przez Izrael. Jeśli nawet pomoc humanitarna jest likwidowana, to proszę się nie dziwić. Większą odpowiedzialność obarczam Izrael, bo jest krajem bogatszym, silniejszym i powinien doprowadzić do utworzenia dwóch państwa żyjących obok siebie w granicach z 1967 roku.
Pani postawiłaby znak równości między katastrofą smoleńską i zestrzeleniem malezyjskiego samolotu nad wschodnią Ukrainą i dopisała „te dwa samoloty to ofiary Putina”?
Zależy w jakim sensie. Na pewno znak równości w tym sensie, że zginęli ludzie. Na pewno to ofiary Putina, może nie bezpośrednio, ale przez politykę Rosji. Putin nie podszedł i nie nacisną guzika w wyrzutni rakiet, tak samo w Smoleńsku nie wiemy, czy to on bezpośrednio nacisnął ten guziczek.
Ale to Putin dostarcza broń separatystom, dąży do eskalacji. A sprawa smoleńska jest inna, bo to jednak terytorium Rosji i oni mają łatwiejszą drogę do manipulacji. Tutaj już widać, że kłamią na każdym kroku.