Fot. Damian Kramski / Agencja Gazeta / screen trojmiasto.pl

Chory psychicznie człowiek jedzie autem po sopockim molo w sobotnią noc. Na deptaku tłum ludzi. Zawraca i pędzi po Monciaku, taranuje 22 osoby, a sam rozbija się na drzewie. Jego szarża trwała prawie 10 minut. Dlaczego w tym czasie nie zatrzymały go służby mundurowe? Co ciekawe, pytanie to postawił publicznie prezydent miasta.

REKLAMA
– Może w końcu w policji zrozumieją, że latem, a także w piątki i w soboty Sopot, to nie tylko 36 tysięcy mieszkańców – wyjaśnia Jacek Karnowski na swojej stronie internetowej. Prezydent miasta jednocześnie podziękował służbom mundurowym, ratownikom medycznym i WOPR-u, „którzy mimo wątłości sił szybko i profesjonalnie zareagowali oraz udzielili pomocy licznym rannym”.
Czy musiało dojść do tragedii?
Owa „wątłość”, czyli kilka dwuosobowych patroli policji i jeden straży miejskiej – jak wyjaśnia sopocki włodarz w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", wzbudza największe kontrowersje w sprawie wypadku na Monciaku. Karnowski otwarcie mówi o jego „konflikcie z policją” i przekonuje, że chętnie wspomoże ją finansowo, byle tylko zwiększono liczbę patroli. Dodaje, że „pieniądze nie grają roli”.
Karnowski to niemalże synonim Sopotu. Z miejskim ratuszem jest związany od 24 lat. Najpierw od 1990 roku piastował stanowisko wiceprezydenta miasta przez 8 lat. Następnie przejął urząd prezydenta, który sprawuje do dzisiaj. Kiedy zatem pada z jego strony zarzut o wieloletni konflikt z mundurowymi, to coś musi być na rzeczy.
Po szaleńczym rajdzie 32-latka w Sopocie, Karnowski napisał na swoim profilu na facebooku: – Od kilku lat alarmuje policję o potrzebie większej ilości pieszych i zmotoryzowanych patroli w Sopocie. Szczególnie w piątkowe i sobotnie noce, kiedy na ulicy Bohaterów Monte Cassino, w Dolnym Sopocie przebywa kilkadziesiąt tysięcy osób. W zeszłym roku apelowałem o przywrócenie "ładu i porządku" i zlikwidowanie nielegalnego spożywania alkoholu. Moje żądania potraktowane zostały jako "konflikt z policją".
Krzysztof Jedrzejek

Na Monciaku, na Krupówkach, na Floriańskiej. Debili wszędzie pełno. Nieuchronność i wysokość kary lekarstwem. Zobaczcie na stadiony w Anglii. Dawniej siatka czterometrowa i drut kolczasty. Teraz prawie mogą przybić piątkę z piłkarzem. Dało się?

mieszkaniec Sopotu
Policja nabiera wody w usta
O zdanie w tej sprawie zapytaliśmy sopocką miejską komendę policji. Usłyszeliśmy jedynie, że nie otrzymamy dzisiaj odpowiedzi na zadane przez naTemat pytania. Powód? Mundurowi są zajęci pracą. O obecności policjantów na popularnym Monciaku i sopockim molo, sporo w internecie piszą za to mieszkańcy Trójmiasta. Ich komentarze nie pozostawiają złudzeń - nieliczne patrole w kilkunastotysięcznym tłumie spacerowiczów to zdecydowanie za mało.
– Na każdym festynie jest karetka, radiowóz i straż. A na Monciaku tyle ludzi i co? Kilku policjantów na krzyż, którzy przygotowani są do wlepiania mandatów – pisze na Facebooku pod wpisem Jacka Karnowskiego Paulina Kiedrowska. Z kolei Katarzyna Pe przekonuje, że policjanci i tak nie zapobiegłoby tej tragedii, ale mogli ograniczyć jej zasięg i liczbę poszkodowanych. – Nawet 20 funkcjonariuszy nie zatrzymałoby tego świra, ale pomogłoby opanować lepiej sytuację i szybciej udzielić pomocy (...) Przy zwiększonych patrolach przebiegłoby to sprawniej, szybciej i bez rażących pomyłek. Wracam z pracy w środku nocy i niestety nie czuję się bezpiecznie od kilku lat – pisze internautka.
Mieszkańcy Trójmiasta zaznaczają, że problem bezpieczeństwa w mieście, w którym dom ma Donald Tusk, nie dotyczy jedynie wakacji. Wyjaśniają, że w każdy weekend do miejscowych klubów i lokali ściągają tysiące ludzi. – Nawet w ciągu dnia zdarzają się tłumy ludzi spacerujących najbardziej uczęszczanymi ulicami. W związku z tym nie powinny dziwić olbrzymie gromady wieczorami czy w trakcie weekendu. Tym bardziej, że w Trójmieście jedynie Sopot budzi się do życia właśnie nocą – tłumaczy w rozmowie z naTemat Zofia, mieszkająca od urodzenia w tym mieście.
– Policję rzadko tam widuję. Od czasu do czasu zdarzy się jeden patrol. To samo dotyczy straży miejskiej. Auta po Monciaku jeżdżą nieczęsto, a jeśli już do tego dochodzi, to kierowcy prowadzą samochód z niewielką prędkością i uważają na przechodniów – wyjaśnia kobieta.
Są pieniądze, nie ma chęci
Prezydent Karnowski spotkał się dzisiaj z wojewodą pomorskim i przedstawicielami policji. W informacji wysłanej do redakcji naTemat przekonuje, że nadal jest otwarty na lepszą współpracę z sopocką policją.
– Od 2 lat domagam się większej i stałej obecności policji, określając dokładne godziny i miejsca gdzie potrzebna jest obecność funkcjonariuszy. Miasto wybudowało nowy komisariat, przekazało policji monitoring miejski, wspiera ją materiałowo. Jedyne o co prosiłem i apelowałem, to o współpracę w celu zapewnienia bezpieczeństwa w naszym mieście.
Andrzej Derengowski

Służby mundurowe stale skoncentrowane są na wlepianiu mandatów za niewłaściwie zaparkowane pojazdy, a niebezpieczne miejsca w mieście nadal uznawane są za niebezpieczne.

Mieszkaniec Sopotu
Wojewoda Pomorski zażądał wyjaśnień komendy miejskiej w Sopocie na temat wypadku. Na nasze pytanie o liczbę policjantów w weekendy w okolicach mola, Karnowski stwierdza, że "policja odmawia nam udzielenia takich informacji". Przypomnijmy, że straż miejska podlega ratuszowi, a policja wojewodzie.
Po dzisiejszym spotkaniu prezydenta miasta z wojewodą pomorskim, Karnowski zadeklarował, że 10 funkcjonariuszy straży miejskiej będzie stale patrolowało okolice deptaku w nocy w piątki i w soboty. A co z policją? – Policja ma się określić do środy. Liczymy, że powinno być przynajmniej 30 policjantów, by opanować tę sytuację – powiedział Karnowski.
Czy jednak nie skończy się na samych deklaracjach, kiedy opadnie medialny szum wokół sopockiego wypadku? Ratusz zaznacza, że patrole służb mundurowych muszą ze sobą zacząć współpracować. – Od wielu lat w budżecie miasta przewidziane są środki na dodatkowe patrole policji, niestety od dwóch lat, środki te nie są przez policję wykorzystywane – podkreśla Karnowski i dodaje, że nie jest zwolennikiem postulowane teraz przez niektórych zamknięcia Monciaka dla ruchu.
– W razie potencjalnej akcji może to przeszkadzać. Straż pożarna w nocy wycinała część słupków – tłumaczył Karnowski. – Tej blokady nie będzie, ale mamy nadzieję, że również nie będzie więcej takich zdarzeń.