To jedna z najbardziej zaufanych współpracowniczek premiera, która mimo plotek o jej kruchej kondycji uczuciowej - dobrze zdaje egzamin na stanowisku Marszałka Sejmu. Na chwilę obecną to ona wysuwa się na następczynię Donalda Tuska po decyzji zarządu PO.
Dzisiaj Ewa Kopacz to druga osoba w państwie – zaraz za prezydentem umiejscawia ją Konstytucja. Ale wkrótce może się ona stać najważniejszym politykiem w państwie, i to nie na papierze, ale realnie.
Decyzja europejskich liderów spowodowała poważne przetasowania w polskiej polityce – pisał o nich już Michał Gąsior. Trzeba znaleźć nowego szefa rządu i nowego szefa Platformy Obywatelskiej.
Kluczowe będzie jednak oczywiście stanowisko szefa rządu. Z punktu widzenia Donalda Tuska najlepszym kandydatem byłaby Ewa Kopacz. – Tusk ma do niej całkowite zaufanie. Wie, że ona nie zrobi przeciwko niemu żadnej wolty. To, że jest kobietą, będzie dobrze odebrane przez część elektoratu – mówił "Gazecie Wyborczej" jeden z polityków PO. Decyzja zarządu Platformy to potwierdza.
Kilka tygodni temu pytana na briefingu przed posiedzeniem Sejmu Kopacz lojalnie odrzucała tę perspektywę. – Wszelkie spekulacje na ten temat, jestem o tym przekonana, szkodzą pozycji negocjacyjnej Polski. Trzymajmy się faktów – powiedziała.
Ale Platforma Obywatelska przygotowywała się do odejścia Tuska. Jak wskazał w „Tak jest!” w TVN24 Andrzej Stankiewicz z „Rzeczpospolitej”, niedawno zmieniono statut partii. Korekta jest kosmetyczna, ale w tym kontekście wydaje się być niezwykle istotna – w przypadku rezygnacji przewodniczącego partii jego obowiązki przejmuje I wiceprzewodniczący (art. 70). Tak, to Ewa Kopacz.
Problem w tym, że jak wynika z naszych rozmów w Sejmie, przyszła pani premier nie jest w partii lubiana. – Jest oderwana od rzeczywistości partyjnej – mówi nam jeden z posłów. – Nie jest baronem, nie ma z regionami nici porozumienia. Inne interesy są w terenie, inne w Warszawie – dodaje.
Kopacz jest także odseparowana od klubu parlamentarnego. – Kiedy Schetyna był marszałkiem i sekretarzem generalnym spotkania klubu robiono po prostu u niego w gabinecie w Sejmie, teraz tego nie ma – relacjonuje nasz rozmówca. – Ona sobie, a partia sobie – podsumowuje.
Chociaż notuje znacznie mniej wpadek, niż podczas kierowania Ministerstwem Zdrowia, nadal się jej zdarzają. – Czasami traci instynkt polityczny – zarzuca nasz rozmówca z PO. I przypomina poprzednie posiedzenie Sejmu, kiedy Waldemar Pawlak wnioskował o przesunięcie głosowania nad wotum nieufności dla Bartłomieja Sienkiewicza.
Zaskoczył tym nie tylko dziennikarzy, ale i polityków koalicji. Ewa Kopacz zwołała konwent seniorów (wicemarszałkowie i szefowie klubów), by pochylić się nad wnioskiem byłego prezesa PSL. – Konwent jednogłośnie uznał, że trzeba się zgodzić. Premier był strasznie wkurzony, musiał iść na klub PO, a później na klub PSL i wszystko odkręcać, a to przecież jasne, że to głos Kopacz decyduje na konwencie – zauważa polityk PO.
Kopacz może mieć też problem z kobietami w klubie PO. – Nie ma między nimi chemii – słyszymy w Sejmie. Marszałek ma zaufane grono koleżanek, ale na tym koniec. – Są trzy muszkieterzyce: Kopacz, Skowrońska i Piotrowska. Ale z resztą nie ma porozumienia. Co prawda robi spotkania z posłankami z klubu, ale one nic nie przynoszą – podsumowuje polityk PO.
Ale słychać też głosy pochwalne. Kiedy zostawała marszałkiem uważano, że jest zbyt emocjonalna. Teraz partyjni koledzy oceniają ją pod tym względem dużo lepiej. Ale na koniec i tak będzie, jak Tusk postanowi.
Sama Ewa Kopacz wydaje się być gotowa na każdy scenariusz. Przez lata przeszła ogromną przemianę, także zewnętrzną. Jej przeciwnicy przywołują zdjęcia sprzed kilku lat próbując dogryźć byłej minister zdrowia, ale de facto prawią jej komplement pokazując, jak bardzo na korzyść się zmieniła.
Jako Marszałek Sejmu nabiera też doświadczenia międzynarodowego. Kilka miesięcy temu „Polska. The Times” pisała o Kopacz w mocno pochwalnym tonie, zwracając uwagę na jej mało medialną, ale ważną aktywność w polityce zagranicznej.
Joanna Miziołek zwracała też uwagę, jak pani marszałek buduje wokół siebie zespół współpracowników. Porównała go do drużyny Donalda Tuska. – Być może to zwiastun tego, że jest jedną z kandydatek do przejęcia po nim schedy – stwierdziła dziennikarka. Teraz ten scenariusz może nabrać realności. Bo Kopacz pokazała, że jest w stanie sprostać ważnym zadaniom politycznym.
Takim jest niewątpliwie kierowanie pracami Sejmu. – Ewa Kopacz jest osobą, którą duża część z nas podejrzewa o dużą emocjonalność i silne więzi emocjonalne z własną formacją i własnym premierem, w związku z tym może się okazać, że da się prowokować opozycji, a wtedy przy emocjonalnym kierowaniu pracami Sejmu, opozycja może przerodzić go w bardzo barwne posiedzenia, w których trudno będzie głosować – mówił w 2011 roku Janusz Piechociński, wtedy jeszcze szeregowy poseł PSL.
Teraz pewnie żałuje tych słów, bo być może wkrótce będzie musiał porozumieć się już nie z marszałek, ale premier Kopacz.
Na arenie międzynarodowej Ewa Kopacz śladem Donalda Tuska stara się zażegnywać konflikty. Na przykład na zeszłorocznej konferencji przewodniczących parlamentów UE. - Wtedy to marszałek Sejmu doprowadziła do uzgodnienia wspólnego stanowiska na konferencji. A o to nie było łatwo. Ewa Kopacz potrafi doprowadzić do rozstrzygnięć. Jest kobietą czynu - mówi jeden ze współpracowników Ewy Kopacz.Czytaj więcej