Jak dobrze być w domu! W końcu można zdjąć wąskie dżinsy, eleganckie buty i najmodniejszy T-shirt, a włosy związać w węzełek. Po imprezie, gdzie wszyscy chcieli zrobić jak najlepsze wrażenie, czy pracy - wszak trzeba wyglądać poważnie. I wtedy, w tym zaciszu czterech ścian, widać, jacy jesteśmy w rzeczywistości.
Skarpetki Sport i polarowe bluzy
A myślę, że w głębi duszy wszyscy jesteśmy trochę przaśni. Kiedy już nie musimy pokazywać się przed innymi spiętymi ludźmi, dopiero wtedy ukazuje się nasza prawdziwa natura. I wychodzi ona w klapkach Kubota (lub bardziej ekonomicznej wersji, czyli Kobuta), sztruksach, tęczowych skarpetach palczatkach i w golfie bezrękawniku. A do tego włącza sobie "Dlaczego ja", trzyma nogi na stole i zagryza przesłodzoną herbatę kabanosem.
Wiem, że tacy jesteście. Że jest taki pan Wojtek z trzeciego piętra, Marian - właściciel dużej agencji reklamowej i lektorka angielskiego. Wiem, że taka jestem też ja.
Tak się złożyło, że wielu moich znajomych mieszka bądź mieszkało dość blisko mnie. Wiąże się to oczywiście z częstymi, niezapowiedzianymi wizytami, gdy na przykład sprzątam, robię obiad albo pochłaniam kolejny sezon Teorii wielkiego podrywu. Nie bardzo mnie wtedy obchodzi to, jak wyglądam. W skutek czego ludzie widzieli już w moim wykonaniu odważniejsze stylizacje, niż u samej Anny Piaggi. Skarpety Sport naciągnięte na okropne legginsy w norweskie wzory? Kapcie z przerażającymi głowami wielkich pluszowych psów? Polarowa bluza w wojskowe wzory? Tak, we własnym mieszkaniu jestem królową stylu.
No przecież to jeszcze nadaje się do noszenia
Ciuchy po domu to już swego rodzaju fenomen, a niektóre z tych rzeczy wręcz stają się kultowe. Większość święciła kiedyś triumfy jako najmodniejsze na osiedlu czy w szkole, niektóre przyszły z czasem, ale w końcu też i one zostały odłożone do lamusa. Są nawet takie, które od samego początku miały na sobie piętno kiczu i brzydoty.
A skoro modą należy się bawić, to się bawimy. W domu, we własnym zaciszu, w kącie. Misternie dobieramy górę do dołu spośród rzeczy, które nadają się tylko do wyrzucenia, ale przez wrodzony sentyment i nabytą oszczędność, będziemy je trzymać aż do totalnego podziurawienia. Bo plamy nie są w gruncie rzeczy takie złe, skoro umorusana keczupem bluzka nadaje się jeszcze do założenia, prawda? Nosimy rzeczy najgorsze z najgorszych, które Anna Wintour miewa w swoich najstraszniejszych koszmarach. Ale wiecie co jest najlepsze? Że wtedy jest mi naprawdę wygodnie i nie myślę o tym, czy przeszkadzał mi będzie niewyprasowany kołnierz albo zbyt wysoki obcas.
Hit nad hitami to oczywiście koszula w smoki lub płomienie, najmodniejsze ubranie w podstawówce. Iście dziewczęca panterka do zeberki, albo róż od stóp do głów. Babcina podomka noszona latem zamiast sukienki. Dla chłopaków sportowe koszulki z bazaru, hawajskie spodenki albo sztruksy. Dla gości góralskie kapcie z dziurkami. No i dla wszystkich szary dres, najlepiej z kolorowymi, zwierzęco-kwiatowymi aplikacjami na udach i pośladkach.
Gorzej być nie może, a redaktorki modowych magazynów płaczą i modlą się za nami.