Posłowie Sprawa i Sprawiedliwości rozpoczęli posiedzenie Sejmu modlitwą za zmarłą tydzień temu parlamentarzystkę Barbarę Marianowską. - Sala plenarna to nie miejsce na odprawianie modłów - mówi Janina Paradowska, publicystka tygodnika "Polityka". Czy modlitwy przed obradami zasługują na taką krytykę?
Posiedzenie Sejmu rozpoczęło się w środę od minuty ciszy. Wszyscy posłowie wstali i oddali hołd zmarłej po długiej chorobie posłance PiS-u. Jednak, gdy większość sali już usiadła, chcąc zabrać się do prac nad projektami, posłowie Prawa i Sprawiedliwości rozpoczęli modlitwę. Trwała ona kilka minut.
- Sala plenarna to nie miejsce na modły - mówi Janina Paradowska, wyraźnie zniesmaczona zachowanie członków PiS-u. Według publicystki, każda śmierć to okoliczność tragiczną. Jednak dobrym zwyczajem sejmowym jest oddanie hołdu zmarłym poprzez minutę ciszy. Jest to w zupełności wystarczające - mówi Paradowska. Uprawianie modłów na sali plenarnej jest według niej nieporozumieniem. W Sejmie jest kaplica i każdy może z niej skorzystać. To właśnie ona służy, aby pójść do niej i się pomodlić, gdy ktoś odczuwa taką potrzebę.
Inne spostrzeżenia, dotyczące zwyczajów panujących w przypadku śmierci posłów, ma Jolanta Szczypińska, posłanka i wieloletnie przyjaciółka Barbary Marianowskiej. Zawsze było tak, że w przypadku śmierci posła, w Sejmie odmawiania była modlitwa. To nie jest problem. Problem ze sobą ma pani Paradowska. Nie róbmy z tej śmierci show - mówi wyraźnie poruszona posłanka PiS-u. To właśnie Szczypińska poinformowała o odejściu Marianowskiej.
- Mamy prawo modlić się tam gdzie chcemy. Nikt nam nie będzie mówił, gdzie jest miejsce i czas na modlitwę, a w szczególności pani redaktor Paradowska. Już niedługo nie będziemy mogli wejść na salę plenarną z krzyżem na szyi. Według Szczypińskiej, modlitwa trwała bardzo krótko. Był to moment bardzo wzruszający, przebiegał w ciszy i skupieniu. Kto chciał, modlił się, kto nie, ten czekał w ciszy - dodaje posłanka.
Modlitwa w Sejmie nie pierwszy raz wywołuje emocje. Jednym z najbardziej kontrowersyjnych wydarzeń w Sejmie było zaproszenie do modlitwy o deszcz. Był środek lata 2006 roku, fala upałów. O godzinie 7.30 w kaplicy sejmowej zostanie odprawiona msza święta w intencji.. no.. o deszcz. To jest żart? Cała sala wybuchła wówczas śmiechem. Autorami zaproszenia odczytanego na sali plenarnej był klub Prawa i Sprawiedliwości.