
Za chwilę minie 70 lat od Powstania Warszawskiego. Tymczasem – jak co roku – na nowo rozgorzał spór o to, czy był to bohaterski zryw, czy może jednak krwawa rzeź, której można było uniknąć. Aby ocenić to na trzeźwo, trzeba dobrze znać powody i argumenty, którymi posługiwali się ci, którzy podjęli taką decyzję. Wokół tych tematów rozmawiałem z dokumentalistką Ewą Ewart, która z okazji zbliżającej się rocznicy nakręciła film "Zdobyć Miasto".
REKLAMA
Spotykamy się w kawiarni na Nowym Świecie. 70 lat temu było tu gruzowisko. Dziś, po wielu latach, jest to znowu miejsce tętniące życiem. Ewa Ewart ostatni rok spędziła na rozmowach z uczestnikami Powstania i przeglądaniu archiwów. Byłem ciekaw, jak je oceni po stworzeniu filmu "Zdobyć Miasto", który w najbliższą niedzielę wyemituje o 12:50 i 20:00 wyemituje TVN24.
To była pani inicjatywa? Miała pani z góry założoną tezę?
Ewa Ewart: Pomysł przyszedł od stacji. Z propozycją zgłosił się do mnie Adam Pieczyński, dyrektor programowy stacji. Miałam świadomość, ze biorę się za temat, któremu towarzyszą spore emocje. Dlatego też sporo czasu poświęciłam na zastanowienie się nad tym jak o Powstaniu opowiedzieć. Od pierwszej chwili wiedziałam, czym ten film nie będzie. Nie chciałam, aby stał się kolejną debatą intelektualną pełną wypowiedzi historyków i analityków, którzy badają za i przeciw, błędy dowódców oraz spierających się to, czy decyzja o Powstaniu była słuszna czy niesłuszna.
Rok temu uczestniczyłam, po raz pierwszy, wcześniej zawsze byłam zagranicą, w obchodach z okazji 69. rocznicy wybuchu Powstania. I uświadomiłam sobie, że im więcej mamy tego typu rocznic, tym więcej mamy punktów zapalnych, które Polaków dzieli. Na pewno nie chciałam, żeby mój film świadomie przyłożył się do tych sporów. Pragnęłam też za wszelka cenę uniknąć poruszania się w sferze tzw gdybania; „co by było gdyby”. Zdecydowałam się opowiedzieć o tym, co się stało. Postanowiłam też, ze narracje w moim filmie o Powstaniu stworzą wyłącznie uczestnicy tego wydarzenia. Powstańcy, cywile, którzy zostali w te walki wciągnięci, oraz inne osoby, również ze strony wroga. Dla mnie, zwłaszcza przy okazji tak dostojnej rocznicy, to właśnie oni mają prawo w pierwszej kolejności wypowiadać się na temat Powstania. Również ich oceny tego wydarzenia interesują mnie najbardziej.
Inni oceniają. Ostatnio modne wydaje się krytykowanie sensu Powstania
Mają do tego pełne prawo. Powstanie Warszawskie jest tragicznym rozdziałem wspólnej historii wszystkich Polaków. Problem zaczyna się kiedy opinie, na przykład historyków, powstają w oparciu o wąski i niepełny materiał źródłowy, lub wręcz są wyłącznie rezultatem głębokich emocji, w oderwaniu od szerszego kontekstu, i są narzucane pozostałym jako jedyna słuszna interpretacja. Często odnoszę wrażenie, że niektóre osoby analizując je zapominają o tym, że Powstanie Warszawskie nie było wydarzeniem odizolowanym. To wydarzenie było zależne od wielu rzeczy wokół. Powstanie miało swoje jasne uwarunkowanie międzynarodowe.
Myślę, że mój film to pokazuje. Moi bohaterowie zbudowali warstwę emocjonalną, która jest podparta merytorycznymi faktami. Mój komentarz jest minimalistyczny. Ograniczam się do podania faktów, które zostały stwierdzone ponad wszelka wątpliwość. Na przykład: rząd w Londynie podjął decyzję o rozpoczęciu Powstania. Natomiast dowódcy AK, którzy mieli uzgodnić moment jego wybuchu, do końca toczyli o to spor. A co do debaty, to ciągle zapominamy o jednej ważnej sprawie, która tez już została potwierdzona przez źródła historyczne: dowódcy Powstania podejmowali decyzje w oparciu o niepełne i trudne do zweryfikowania informacje. które były mocno okrojone, ale trudne do zweryfikowania. Na dodatek nie każda z tych informacji była prawdziwa.
Iranek-Osmecki i Pełczyński do ostatnich dni w Londynie się o to kłócili. Na dodatek młodzież wyrywała się wręcz do boju. Niektórzy historycy, oceniający Powstanie, zapomnieli o tym, że dowódcy Powstania musieli zapanować nad ogromną liczbą osób, które miały w pamięci opowieści o rozbrajaniu Niemców w 1918 roku.
To jest najmłodsze pokolenie Powstańców, którzy teraz dobiegają 90-tki. Oni byli najbardziej radykalnie nastawionym pokoleniem, które wręcz rwało się do walki. Zaatakowaliby Niemców bez względu na to, czy dowódcy AK wydali decyzję czy nie. To słyszałam od każdego z moich bohaterów, byłych powstańców. Żaden z nich, nawet z perspektywy czasu, nie miał poczucia, że został przez dowódców zmanipulowany czy tez wykorzystany. Co nie znaczy, że ich ocena dowództwa AK jest bezkrytyczna. Widzą również błędy. Jeden z moich bohaterów opowiedział mi: „w 1939 roku byliśmy napompowani patriotyzmem, że Polska jest silna, zwarta i gotowa. W jednej chwili straciliśmy swoje państwo. I to był szok."
Wybuch wojny podciął skrzydła pięknemu pokoleniu. Polska, przy wszystkich wadach tamtego okresu, znajdowała się w znakomitym momencie historycznym i nagle znalazła się pod podwójną okupacją, bo jeszcze trzeba pamiętać, że poza atakiem Niemców, kraj został zaatakowany 17 września 1939 roku od wschodu, przez Rosję. Tym młodym ludziom zawalił się ich świat. Dlatego idea Powstania trwała w głowach Polaków od samego początku wojny. Jedna z moich bohaterek wytłumaczyła to bardzo prosto:“ Nie można było przez całe życie być polską świnią, nie można było być polskim parobkiem.” Mówiła to łączniczka, która wyjaśniła dlaczego ludzie chcieli Powstania. Mnie osobiście trudno jest polemizować z takimi argumentami. Nam jest wygodnie to wszystko oceniać z pozycji cieplej kanapy. Jesteśmy syci i bezpieczni. Jesteśmy przede wszystkim wolni.
Zauważyłem, że wiele osób ocenia Powstanie nie posiadając odpowiedniej wiedzy merytorycznej, ani świadomości warunków w jakich działali Powstańcy i ich dowódcy.
Za chwile do głosu dojdzie pokolenie, dla którego nawet okres naszej transformacji jest już głęboką historią. Niezwykle trudno o obiektywną i bezstronna ocenę wszystkich błędów dowódców bez pełnego materiału dowodowego, który pozwoli najpierw zrozumieć pod wpływem czego opierali swoje decyzje. Prawda jest taka, że do dziś większość tych materiałów jest zamknięta w archiwach w Rosji i Wielkiej Brytanii, o czym miałam okazje sama się przekonać, próbując dotrzeć do czegoś więcej niż już wiemy. Dlatego dopóki nie zostaną one otwarte to nie dowiemy się całej prawdy na temat Powstania Warszawskiego. Podobnie jest zresztą z wyjaśnieniem śmierci Generała Sikorskiego, Brytyjczycy, parę lat temu, kiedy minął okres utajnienia archiwów na ten temat, ogłosili, że archiwa pozostaną zamknięte przez kolejnych 70 lat.
Pani zdaniem warto było rozpocząć Powstanie?
Jako twórca i autor tego filmu, nie mam zdania na ten temat. Moja prywatna ocena Powstania ulega nieustannej ewolucji i nie jest do końca zdefiniowana.
Wśród bohaterów filmu są dwaj bracia, byli powstańcy. Jeden było po lewej stronie, przeszedł cały szlak bojowy od Woli po Czerniaków, natomiast jego brat od pierwszego dnia Powstania był na Pradze. Dla niego walka o zdobycie miasta skończyła się 5 sierpnia. Jego wypowiedzi uwiarygodniły też pewne fakty historyczne. Potwierdziły, że dowódcy Powstania nie wiedzieli, że od końca lipca do początku sierpnia słychać było odgłosy walk Rosjan z Niemcami. W przededniu Powstania Niemcy ruszyli do ofensywy, zatrzymali Rosjan i utrzymali kontrolę nad tamtą częścią miasta. Zdobyli tez całkowitą kontrole nad linią Wisły. Jednak dowódcy AK byli przekonani o tym, że to Rosjanie wzięli Pragę i liczyli, ze ich pomoc nadejdzie w pierwszym tygodniu walk. Rosjanie opanowali Pragę dopiero bliżej drugiej połowy września, kiedy, można to dziś powiedzieć, losy Powstania były w dużej mierze przesądzone. Dlatego zdania braci radykalnie się różnią. Jeden mówi, że dowódcy nie popełnili żadnych błędów, drugi mówi, że była to nieprzemyślana tragedia, że nie wzięto pod uwagę wszystkich okoliczności.
Wśród cywilów było podobnie. Jeden mi opowiadał o tym, że była to zbrodnia, a drugi? Przeżył niewyobrażalną tragedię, Niemcy wymordowali całą jego rodzinę, ale postanowił, że nie będzie potępiał Powstania. Dla innego, który tez przeżył gehennę, “Powstanie jest świętością.” To są dla mnie miarodajne opinie, ci ludzie mają prawo do osądu w pierwszym rzędzie. W niektórych opracowaniach historycznych natknęłam się na rażący brak materiałów źródłowych. Tym niemniej ich autorzy wydawali często radykalny I bezkompromisowy osąd. W moim pojęciu jest to głęboko nieuczciwe. Jest to również niebezpieczne, ponieważ służy utrwalaniu opinii autora, które z czasem zostają odbierane jako historyczne fakty.
Jak pani zbierała informacje dotyczące swojego filmu?
Dotarłam do osób i ich niesamowitych opowieści, które pozwoliły pokazać Powstanie z rożnych perspektyw. Niestety jest to dramatycznie kurcząca się grupa ludzi. Za dziesięć lat nie będzie Powstańców, ani cywili, którzy będą pamiętali to wydarzenie. W swoim filmie mam około 13 bohaterów. Nie są to wyłącznie Polacy. Dotarłam np. do trzech żyjących członków załogi brytyjskiego Halifaxa, która dokonała zrzutu na ówczesnym Placu Napoleona. Pilot i nawigator spotkali się na zdjęciach po raz pierwszy od 69 lat. Rzadko się zdarza, aby moc uczestniczyć w takich wydarzeniach.
Ma pani jeszcze innych ciekawych bohaterów?
Ciesze się, ze dotarłam do żołnierza Armii Berlinga, który wraz ze swoim plutonem przepłynął Wisłę i znalazł się na Przyczółku Czerniakowskim. Dziś mieszka w Kanadzie. W jego historii znalazłam odzwierciedlenie losu większości członków tamtej Armii. Ich udział w Powstaniu to rzadko naświetlany aspekt. Oprócz tego Berlingowca jest żołnierz Wehrmachtu, który obecnie przebywa w domu starców pod Brukselą. Ciężko było przekonać go do rozmów, bo już wcześniej doszedł do wniosku, że powiedział wszystko, co trzeba było powiedzieć w tym temacie. Brał udział w Powstaniu od pierwszych dni do samego końca. Jego zadaniem, jako członka brygady saperów niemieckich, było torowanie drogi oprawcom z brygady SS Oskara Dirlewangera. Ten ostatni kierował wyjątkowo brutalnymi i okrutnymi akcjami przeciwko warszawskim cywilom. Zeznania tego Niemca są wstrząsające. Jednak dzięki takim bohaterom udało mi się pokazać Powstanie wielowymiarowo.
Pani bohaterami są Powstańcy. Jednak to Bór-Komorowski, Pełczyński są najczęściej krytykowani. Próbowała ich pani w jakiś sposób przedstawić?
Dowódcy wyłaniają się z tego co mówią o nich sami powstańcy. Nikt im nie stawia laurek. Oni sami są w stanie ocenić, że czasami dowódcy podejmowali decyzje, które nie do końca były racjonalne.
Co o Powstaniu będzie sądził widz po obejrzeniu filmu?
Nie mam wpływu na to, jak mój film zostanie odebrany. Starałam się uczciwie przypomnieć o tamtej, niewątpliwej tragedii, bez dorabiania żadnej ideologii. Mam przede wszystkim nadzieje, ze ten dokument powoli widzowi na chwile zadumy i refleksji. Być może pozwoli przewartościować poglądy własne, lub wręcz przeciwnie, utrwali te, które już posiada od dawna.
Jeżeli ten film zostanie przez widza zauważony, to dla mnie to będzie oznaczać bardzo wiele.
Mordercy, kaci. Wiele razy czułem się zobowiązany ich bronić przed tego typu oskarżeniami. Co pani o nich sądzi?
W moim pojęciu to są opinie podyktowane bardzo głębokimi emocjami, do których oczywiście każdy ma prawo. Zwłaszcza, jeżeli ktoś ocenia z pozycji osoby głęboko dotkniętej dramatem Powstania, na przykład stracił bliskich, lub stracił wszystko. Trudno polemizować z ich oskarżeniami, ale trzeba pamiętać jakie jest ich źródło. I nie zapominać, że bardzo wielu rzeczy, nawet po 70 latach, wciąż nie wiemy.
Podam tez panu interesujący przykład na to jak czasami rodzą się poglądy na temat Powstania. Niedawno, podczas jazdy taksówką w Krakowie, wywiązała się rozmowa z kierowcą na ten temat. Ten pan nie zostawił na Powstaniu suchej nitki, przy czym wyraził swoje opinie w bardzo ostrych słowach. Kiedy zapytałam skąd się wzięły, stwierdził, że o Powstaniu opowiedział mu pasażer z Warszawy.
Sam wybuch Powstania był przedmiotem wielkich sporów I burzliwych dyskusji, wśród tych, którzy byli najbliżej decyzji o Powstaniu.
I ten spor ciąganie się do dziś. I pewnie szybko się nie zakończy. Z pewnością, w oparciu tego co już wiemy ponad wszelka wątpliwość, krytyka wyboru momentu rozpoczęcia walk nie jest pozbawiona podstaw.
Byłabym bardziej ostrożna przy wydawaniu autorytatywnych ocen odnoszących się do samej idei Powstania, z powodów, o których już wcześniej wspomniałam. Każdemu z moich rozmówców zadawałam pytanie: „co by było, gdyby Powstanie nie wybuchło?”. Każdy mówił, że nie było takiej opcji. Być może taka niezorganizowana, spontaniczna w dużym stopniu akcja miałaby znacznie gorsze konsekwencje. Ale tego się nie dowiemy.
