
Reklama.
1. Skąd się wzięło wzniesienie na Muranowie?
Każdy podróżny jadący aleją Solidarności w kierunku Woli musi zauważyć, że bloki po prawej stronie stoją na małym wzniesieniu. Cały kwadrat ulic na północ od Solidarności znajduje się na wzgórku. Skąd pośrodku tej płaskiej jak patelnia okolicy nagłe wybrzuszenie terenu? Z pozostałości po getcie właśnie. Ten teren wchodził w skład tzw. dużego getta, a ul. Leszno, czyli dzisiejsza aleja Solidarności, stanowiła jedną z jego dwóch największych arterii. Gruzy ze zburzonego dużego getta – szacowanych, jak pisze Jacek Leociak, na 3 miliony m3 – posłużyły do utworzenia nasypu, na którym stoją dzisiaj muranowskie domy. Nie stało się tak wyłącznie z powojennego funkcjonalizmu – to architekt osiedla Muranów, Bogdan Lachert, postanowił uhonorować w ten sposób historyczne miejsce i stworzyć idealny symbol Warszawy odradzającej się z ruin.
Każdy podróżny jadący aleją Solidarności w kierunku Woli musi zauważyć, że bloki po prawej stronie stoją na małym wzniesieniu. Cały kwadrat ulic na północ od Solidarności znajduje się na wzgórku. Skąd pośrodku tej płaskiej jak patelnia okolicy nagłe wybrzuszenie terenu? Z pozostałości po getcie właśnie. Ten teren wchodził w skład tzw. dużego getta, a ul. Leszno, czyli dzisiejsza aleja Solidarności, stanowiła jedną z jego dwóch największych arterii. Gruzy ze zburzonego dużego getta – szacowanych, jak pisze Jacek Leociak, na 3 miliony m3 – posłużyły do utworzenia nasypu, na którym stoją dzisiaj muranowskie domy. Nie stało się tak wyłącznie z powojennego funkcjonalizmu – to architekt osiedla Muranów, Bogdan Lachert, postanowił uhonorować w ten sposób historyczne miejsce i stworzyć idealny symbol Warszawy odradzającej się z ruin.
2. Czy jakieś budynki z getta ocalały?
Niewiele zostało z oryginalnej zabudowy terenu, na którym w szczytowych momentach mieszkało prawie pół miliona ludzi. Do dzisiaj stoi ledwie kilka ścian – jedna z nich to np. mur browaru Hermana Junga przy ul. Waliców, który funkcjonował jako zachodnia granica małego getta. Zachowana ściana mieści się też w domu przy ul. Siennej 55 – fragment ten wyznaczał południową granicę getta. Ponieważ odcinek dawnego muru odkryto po latach – granica kluczyła i gubiła się pomiędzy podwórkami – jego fragmenty trafiły np. do United States Holocaust Museum w Waszyngtonie, a cegły z sąsiedniego budynku przy Złotej 62, gdzie przebiegał inny fragment muru – m.in. do instytutu Yad Vashem w Jerozolimie. Nienaruszony stoi też przedwojenny budynek Kasy Chorych przy ul. Mariańskiej 1, który po stworzeniu getta znalazł się wewnątrz dzielnicy zamkniętej. Przeniesiono tam żydowską Szkołę Pielęgniarstwa. Tutaj, jak pisała jedna z jej wychowanek, Alina Margolis-Edelman, zaczynał się inny świat, który od reszty getta odgradzała nie tylko gruba kotara przy wejściu, ale też rygor i absolutny porządek, które panowały w szkole. Budynek przetrwał i do dziś mieści placówkę zdrowia. (Fragmenty książki Aliny Margolis-Edelman, “Ala z elementarza”, przywołuje tekst “Tu było getto” opublikowany w “Gazecie Wyborczej”)
3. Czy istnieje w Warszawie ulica Żydowska?
Co ciekawe, takiej ulicy w Warszawie nie ma – w byłym getcie czy też poza jego terenem. Nie znaczy to jednak, że nie było. Jak pisze Jacek Leociak, ulica Żydowska zakończyła swój żywot formalnym dekretem Stanisława Augusta Poniatowskiego w 1765 r. Przebiegała na terenie dzisiejszego Starego Miasta, niedaleko Wąskiego Dunaju 7 i 5. To tu przez całe średniowiecze chętnie osiedlali się przybyli do Warszawy Żydzi. Z czasem jednak znaczenie ulicy Żydowskiej malało, aż zupełnie zarosła i podupadła. Dekret króla przypieczętował jej zniknięcie.
Niewiele zostało z oryginalnej zabudowy terenu, na którym w szczytowych momentach mieszkało prawie pół miliona ludzi. Do dzisiaj stoi ledwie kilka ścian – jedna z nich to np. mur browaru Hermana Junga przy ul. Waliców, który funkcjonował jako zachodnia granica małego getta. Zachowana ściana mieści się też w domu przy ul. Siennej 55 – fragment ten wyznaczał południową granicę getta. Ponieważ odcinek dawnego muru odkryto po latach – granica kluczyła i gubiła się pomiędzy podwórkami – jego fragmenty trafiły np. do United States Holocaust Museum w Waszyngtonie, a cegły z sąsiedniego budynku przy Złotej 62, gdzie przebiegał inny fragment muru – m.in. do instytutu Yad Vashem w Jerozolimie. Nienaruszony stoi też przedwojenny budynek Kasy Chorych przy ul. Mariańskiej 1, który po stworzeniu getta znalazł się wewnątrz dzielnicy zamkniętej. Przeniesiono tam żydowską Szkołę Pielęgniarstwa. Tutaj, jak pisała jedna z jej wychowanek, Alina Margolis-Edelman, zaczynał się inny świat, który od reszty getta odgradzała nie tylko gruba kotara przy wejściu, ale też rygor i absolutny porządek, które panowały w szkole. Budynek przetrwał i do dziś mieści placówkę zdrowia. (Fragmenty książki Aliny Margolis-Edelman, “Ala z elementarza”, przywołuje tekst “Tu było getto” opublikowany w “Gazecie Wyborczej”)
3. Czy istnieje w Warszawie ulica Żydowska?
Co ciekawe, takiej ulicy w Warszawie nie ma – w byłym getcie czy też poza jego terenem. Nie znaczy to jednak, że nie było. Jak pisze Jacek Leociak, ulica Żydowska zakończyła swój żywot formalnym dekretem Stanisława Augusta Poniatowskiego w 1765 r. Przebiegała na terenie dzisiejszego Starego Miasta, niedaleko Wąskiego Dunaju 7 i 5. To tu przez całe średniowiecze chętnie osiedlali się przybyli do Warszawy Żydzi. Z czasem jednak znaczenie ulicy Żydowskiej malało, aż zupełnie zarosła i podupadła. Dekret króla przypieczętował jej zniknięcie.
4. Czy Aleje Jerozolimskie mają coś wspólnego z Jerozolimą?
Poniekąd. Kiedy w 1768 r. zezwolono Żydom na swobodne osiedlanie się na terenie województwa mazowieckiego, ale nie samej Warszawy, dwóch przedsiębiorczych gentlemenów, Józef Potocki i August Sułkowski, założyło w okolicach dzisiejszego placu Zawiszy dwie kolonie dla ludności żydowskiej: Nową Jerozolimę i Nowy Potok. Ponieważ w ten sposób u zachodnich rogatek szybko wzrosła handlowa konkurencja dla Warszawy, miasto rozwiązało kolonie w ciągu roku. Nazwy jednak pozostały. (Za serwisem Historyczne Żydowskie Miejsca w Warszawie)
Poniekąd. Kiedy w 1768 r. zezwolono Żydom na swobodne osiedlanie się na terenie województwa mazowieckiego, ale nie samej Warszawy, dwóch przedsiębiorczych gentlemenów, Józef Potocki i August Sułkowski, założyło w okolicach dzisiejszego placu Zawiszy dwie kolonie dla ludności żydowskiej: Nową Jerozolimę i Nowy Potok. Ponieważ w ten sposób u zachodnich rogatek szybko wzrosła handlowa konkurencja dla Warszawy, miasto rozwiązało kolonie w ciągu roku. Nazwy jednak pozostały. (Za serwisem Historyczne Żydowskie Miejsca w Warszawie)
5. Jakiego skarbu szukano na terenie Ambasady Chińskiej?
Tereny Ambasady znajdują się w dawnym dużym getcie. Poszukiwania archeologiczne, które uruchomiono w 2003 r., miały odkryć dla świata trzecią część tzw. Archiwum Ringelbluma. To kolekcjonowane przez prawie cały czas istnienia getta archiwum materiałów, które dokumentowały życie w warszawskiej dzielnicy zamkniętej. Powołała je do życia organizacja Oneg Szabat, założona przez historyka Emmanuela Ringelbluma. Do zbiorów tej tajnej organizacji trafiały dokumenty urzędowe, zdjęcia, zapiski i pamiętniki, plakaty, teksty literackie czy wreszcie gazety, prace dzieci i listy. Oneg Szabat zamawiała też specjalne monografie, a także – wraz z pogarszaniem się sytuacji żydowskich mieszkańców i docieraniem wieści o obozach koncentracyjnych do gett – sporządzała raporty, które starano się przemycać na Zachód. Niesamowity walor historyczny zgromadzonych materiałów odkryto po wojnie, gdy odkopano dwie części archiwum, ukryte w 10 metalowych pojemnikach i dwóch bańkach na mleko w piwnicy budynku przy ul. Nowolipki 68 przez bojących się o swoje życie twórców. Gdy w 1950 r. odnaleziono drugą część, stało się jasne, że nie wszystkie dokumenty ujrzały jeszcze światło dzienne. Poszukiwania na terenie ambasady nie przyniosły jednak rezultatów i ten fragment żydowskiego dziedzictwa Warszawy pozostaje wciąż nieodkryty. Pozostałe dokumenty – prawie 35 tys. stron – zostały wydane w formie czterech tomów archiwaliów.
Tereny Ambasady znajdują się w dawnym dużym getcie. Poszukiwania archeologiczne, które uruchomiono w 2003 r., miały odkryć dla świata trzecią część tzw. Archiwum Ringelbluma. To kolekcjonowane przez prawie cały czas istnienia getta archiwum materiałów, które dokumentowały życie w warszawskiej dzielnicy zamkniętej. Powołała je do życia organizacja Oneg Szabat, założona przez historyka Emmanuela Ringelbluma. Do zbiorów tej tajnej organizacji trafiały dokumenty urzędowe, zdjęcia, zapiski i pamiętniki, plakaty, teksty literackie czy wreszcie gazety, prace dzieci i listy. Oneg Szabat zamawiała też specjalne monografie, a także – wraz z pogarszaniem się sytuacji żydowskich mieszkańców i docieraniem wieści o obozach koncentracyjnych do gett – sporządzała raporty, które starano się przemycać na Zachód. Niesamowity walor historyczny zgromadzonych materiałów odkryto po wojnie, gdy odkopano dwie części archiwum, ukryte w 10 metalowych pojemnikach i dwóch bańkach na mleko w piwnicy budynku przy ul. Nowolipki 68 przez bojących się o swoje życie twórców. Gdy w 1950 r. odnaleziono drugą część, stało się jasne, że nie wszystkie dokumenty ujrzały jeszcze światło dzienne. Poszukiwania na terenie ambasady nie przyniosły jednak rezultatów i ten fragment żydowskiego dziedzictwa Warszawy pozostaje wciąż nieodkryty. Pozostałe dokumenty – prawie 35 tys. stron – zostały wydane w formie czterech tomów archiwaliów.