Pociąg na Przystanek Woodstock: tanio, ciasno i bezpiecznie? "To jedna, wielka impreza"
Pociąg na Przystanek Woodstock: tanio, ciasno i bezpiecznie? "To jedna, wielka impreza" Fot. Anna Jarecka / Agencja Gazeta

Od czwartku w Kostrzynie nad Odrą trwa jeden z największych festiwali muzycznych w Europie. Ruch Narodowy zdążył już na Facebooku zamieścić zdjęcie zdewastowanego pociągu, którym jechali uczestnicy Przystanku Woodstock. – Mimo, że jest tam ogólnie syf, to jest stosunkowo bezpiecznie. Poza przypadkami autodestrukcji nie kojarzę, żeby ktoś ucierpiał z winy innej osoby – przekonuje jeden z podróżnych.

REKLAMA
Od 31 lipca do 2 sierpnia potrwa 19. już edycja Przystanku Woodstock organizowanego przez Jurka Owsiaka i Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Jak co roku większość uczestników zabawy na festiwal udaje się pociągami Przewozów Regionalnych, które wypuszczają na tory specjalne składy przeznaczone na tę okazję. Także rejsowe kursy PKP do Poznania i okolic są przeładowane kolorowym tłumem z plecakami, zmierzającym do Kostrzyna.
Rock 'n' roll na kolei
Jak co roku, w czasie, gdy tysiące ludzie – na ogół młodych - przemierza Polskę, aby dotrzeć na Woodstock, zdarzają się wypadki i zdemolowane składy. O czym zawsze obszernie informują prawicowe media, które nie słyną z sympatii do Owsiaka i WOŚP-u, pomimo, że ten apeluje o zachowanie ostrożności. – Nie róbcie głupot w tych pociągach! Nie mam po co otwierać tych drzwi! Wypadek, który zdarzy się 300 kilometrów od Kostrzyna, idzie od razu na nasze konto – przekonywał przed laty Jurek Owsiak w „Super Expressie”.
logo
Fot. screen facebook.com
Wiadomo, że media i krytycy samej imprezy skupiają się na wyolbrzymianiu jednostkowych przypadków wandalizmu czy wypadków związanych z uczestnikami Przystanku, niekiedy tragicznymi. Jednak pociągi nadal dominują wśród woodstokowiczów i wielu z nich z uśmiechem na twarzy wspomina swoją drogę.
– Co do samej podróży, to zależy na jaką ekipę trafisz. Zazwyczaj jest niezła impreza. Ludzie się integrują, zawierają nowe znajomości – opowiada internauta Meireffer na forum WOŚP. –  A pod koniec trasy każdy myśli tylko o jednym, aby jak najszybciej wysiąść z tej konserwy – dodaje.
Z kolei Zijacek wyjaśnia, że taka przygodu w pociagu rzeczywiści nie jest dla każdego. – Jeśli ktoś zakłada, że w jego życiu wszystko musi być takie cacy, to faktycznie nie powinien się pakować do takiego pociągu – wyjaśnia. – Mimo, że jest tam ogólnie syf, to jest stosunkowo bezpiecznie. Poza przypadkami autodestrukcji nie kojarzę, żeby ktoś ucierpiał w pociągu z winy innej osoby. Dla niektórych taka przejażdżka to jak chleb powszedni, dla innych nowe przeżycie, które może się nawet w pewnym sensie spodobać, dla jeszcze innych może to być niezła trauma – zaznacza internauta.
Przygoda nie dla każdego
Relacje postronnych pasażerów w zwykłych pociągach nie zawsze są jednak tak pozytywne, jak samych uczestników festiwalu. Jedną z takich historii wPolityce.pl opowiedziała podróżniczka PKP. – Rozpoczęła się całonocna libacja alkoholowo-narkotykowa. Jechaliśmy w dymie marihuany i oparach alkoholu – podkreśla. – Podpite ćpuny wpychały się do przedziałów po kilku, siadały na kolanach pasażerów, zabierały jedzenie i picie, również toalety były zajęte i skorzystanie graniczyło z cudem.
Dziewczyna przekonuje również, że po tym jak z pociągu wypadł pijany człowiek, to spowodowało jego zatrzymanie i w efekcie czterogodzinne opóźnienie.
Odmienne wspomnienia swoich przygód z dotarciem do Kostrzyna ma Łukasz Dudkowski z Lublina. W rozmowie z naTemat nie ukrywa, że zawsze była to wielka impreza, ale zaznacza, że nigdy nie czuł się zagrożony. – Ludzie są pokojowo nastawieni jak jadą na Woodstock – podkreśla.
Nasz rozmówca po raz pierwszy na Woodstock wybrał się w wieku 17 lat. Naturalnie pociągiem. To najtańsze rozwiązanie. Podróż z Lublina wprawdzie trwa ponad 10 godzin, ale ma swój klimat. – Ludzie ciągle się dosiadają z piwem czy winem. Wszyscy piją. Poznaje się mnóstwo ludzi – mówi Łukasz.
Składy podstawiane przez Przewozy Regionalne nie należą do najbardziej okazałych. Zazwyczaj to wysłużone wagony drugiej klasy, bez przedziałów i z plastikowymi siedzeniami. Mało komfortowe warunki, ale siedzenie i tak jest na wagę złota. – Jak jest naprawdę dużo ludzi, to nawet bilety nie są sprawdzane, bo nie ma jak przejść przez pociąg. Jednak jak już przechodzi konduktor to jest ciche przyzwolenie na picie, bo wszyscy piją – tłumaczy nasz rozmówca.
Pytam o niebezpieczne sytuacje w czasie podróży. – Nie byłem świadków burd. Raz w czasie drogi na festiwal jeden z pasażerów wypadł z pociągu. Był pijany i chyba otworzył drzwi. Przyjechała policja, a pociąg czekał w polu kilka godzin. Nie spotkałem się z sytuacją jakiegoś zagrożenia w czasie podróży – opowiada Łukasz.
Wyjaśnia, że od pewnego czasu do Kostrzyna jeździ już autem. Bo jest klima i znacznie wygodniej, chociaż jak sam przyznaje – drożej. Wiadomo, benzyna i przejazd autostradą. – Polecałbym podróż pociągiem tym, którzy lubią imprezowy klimat. Jest tanio. Jest to jakaś przygoda. Dla wygodnickich jednak to nie będzie fajna sprawa – wyjaśnia Łukasz i dodaje, że rok temu w ten sposób jechała jego 17-letnia siostra. – Nigdy nie miałem sytuacji niebezpiecznych i gdybym miał swoje dzieci, to puściłbym je na Woodstock pociągiem – stwierdza.