"Pamiętnik z powstania warszawskiego" bez cenzury.
"Pamiętnik z powstania warszawskiego" bez cenzury. facebook.com/PowstanieWarszawskie

"Chciałem, żeby wszyscy się dowiedzieli, że nie wszyscy strzelali, chciałem napisać o powszechności powstania" mówił o swojej książce Miron Białoszewski. Opublikowano właśnie nieocenzurowane wydanie "Pamiętnika z powstania warszawskiego". Czy w wersji bez skreśleń jest jeszcze więcej prawdy?

REKLAMA
Powstańcza gadanina
Białoszewski swoje wspomnienia zaczął spisywać dopiero 23 lata po upadku powstania. "Pamiętnik z powstania warszawskiego", opisujący tamtejsze wydarzenia z perspektywy cywila, wydano w 1970 roku. Pisarz niejednokrotnie podkreślał, że "to wszystko zupełnie jest tak jakby jednym złudzeniem". Książki wydać wcześniej nie mógł, bo jego relacje nie odpowiadały cenzurze - historia jego nie była pełna powstańczych herosów, brak w niej piękna i patosu.
Nie ulega więc wątpliwości, iż "Pamiętnik..." pełen jest nie tylko faktów, lecz także - przede wszystkim - osobistych przeżyć i doświadczeń autora, który przez ponad dwadzieścia lat od zakończenia wydarzeń, wciąż o nich myślał. Ukazał życie zwyczajnych ludzi, ukrywających się nieraz w piwnicach, zaszczutych i nie myślących logicznie. Doświadczenie śmierci i strach doskonale opisane zostały za pomocą pourywanych konstrukcji, neologizmów, skrótów i ogólnego chaosu książki. W rezultacie czego "Pamiętnik..." to jeden z największych polskich osiągnięć literackich XX wieku.
logo
Okładka pierwszego wydania i strona tytułowa z autografem Mirona Białoszewskiego. facebook.com/MironBialoszewski
Bez skreśleń
Redaktorem czternastego - jednak zupełnie pierwszy raz pełnego - wydania książki Białoszewskiego został Adam Poprawa, ceniony literaturoznawca i pisarz. Skreśleń w książce jest 63 i dotyczą one w głównej mierze spraw polsko-sowieckich oraz polsko-żydowskich. Od momentu złożenia maszynopisu, "Pamiętnik..." czekał na publikację dwa lata. Historia powstania z perspektywy cywila sprawiała, że negatywnie podchodzono do książki. W recenzjach zarzucano Mironowi "wypranie z uczuć i patriotycznego wzruszenia".
"Pamiętnik..." jednak wydano, ale nie obyło się bez skreśleń. Jak przyznaje Poprawa, ocenzurowane zostały takie sceny, jak strzelanie do okien domów za murem getta przez niemieckiego żołnierza, oklaskiwanego przez grupkę Polaków, kontrola Żydów "do prac porządkowych" czy czekanie na Rosjan, gdzie Białoszewski w pierwotnej wersji pisał: "Czekanie na Rosjan było niezbyt w zgodzie z polityką AK. Które swoją drogą też czekało. I też jak na zbawienie. Więc to czekanie z tą polityką nieporozumiewania się nawet (wtedy jeszcze) też było swoistą harmonią. Ludzką". Skreślenia dotyczą też homoseksualizmu i religijności.
Białoszewski w swojej relacji jest prawdziwy i sprawiedliwy, nie mitologizuje. W "Pamiętniku..." mamy trochę inną perspektywę widzenia powstania, na pewno odkrywczą i wymowną. Różniącą się od wspomnień żołnierzy i zdecydowanie wartą uwagi. Tym bardziej dziś i tym bardziej teraz, kiedy usunięto z niej cenzurę.