Rzeszów. Miasto które kojarzę z niczego. No, może poza kuriozalną rondo-kładką i wielką... rzeźbą. Tym razem zaczepiłam lokalną projektantkę, która z kolei zaczepiła lokalnego projektanta i na moje pytania odpowiedziała dwójka miejskich aktywistów. Po raz kolejny, miasto z "Polski B" zaskakuje.
Kim jesteście, czym zajmujecie się w Rzeszowie i dlaczego tutaj?
Alek: Jestem grafikiem i prowadzę małe studio. Mieszkam i żyję w Rzeszowie ponieważ można tu wszystko i nic. Znalazłem tu fajną niszę na usługi, które oferuję na poziomie, który nie był tutaj dotąd obecny, ponieważ wszyscy zdolni wyjechali. Żyje mi się spokojnie, komfortowo. Czasami jednak dopada mnie myśl o wyjeździe. Jak większość moich znajomych.
Klaudyna Szmigielska: Jestem projektantką, projektuję m.in. biżuterię z pleksi i akcesoria z plastiku. W pewnym sensie jestem również przedszkolanką, bo kocham dzieci i często z nimi pracuję w różnych formach. Angażuję się w warsztaty i pomagam w przedszkolu.
Interesuje mnie wpływ zdrowej żywności na zdrowie człowieka, fascynują ekologiczne rozwiązania w architekturze i budownictwie i łączenie nowych technologii z powrotem do natury. Jaram się muzyką, chodzę na imprezy i inspiruję się malarstwem, rysunkiem, komiksem, sci- fi oraz fantastyką. Kocham Rzeszów za młodych ludzi, którym się chce. Wyprowadziłam się tutaj z kompletnie martwego Tarnowa ze względu na przyjaźnie z ludźmi, którzy tworzyli Festiwal Przestrzeni Miejskiej, NoBorderi TexStyle.
Klaudyna: W Rzeszowie bawimy się w centrum miasta, na rynku i okolicach, a także nad naszą rzeką Wisłok, która płynie przez całe miasto. Tam są imprezy na tak zwanej Marinie, to miejsce gdzie mamy swoje ognisko, strawę, alkohol i namiot dla najlepszych zaprzyjaźnionych DJ'ów. Kameralnie i zawsze przyjemnie.
Alek: W lecie rynek pęka w szwach. Klubowe życie koncentruję się aktualnie w Bar/Lokalu, tymczasowym miejscu, gdzie odbywają się imprezy i koncerty. Rzeszów śladem innych miast wraca w stronę rzeki - Lychee w Dziczy to fajne miejsce w parku, gdzie zawsze gra dobra muzyka. Na sierpień planowane jest otwarcie skweru Różanka, w samym centrum miasta gdzie odbywać się będą koncerty, kino letnie, warsztaty dla dzieciaków i swap parties.
Klaudyna: Poza tym w słoneczne dni i weekendy, dzieci i dorośli gromadzą się na plaży nad zalewem Żwirownia. Tam, poza niezbyt przejrzystą wodą, jest piasek i 6 palm, które dają wrażenie, że jest się w mikro Miami [śmiech; przyp.red] Można wypożyczyć przeróżne sprzęty wodne, pojawiają się fajne budki z jedzeniem i muzyką oraz inne typowo plażowe atrakcje. W lecie ludzi full. No i place zabaw jak z Ameryki! [śmiech; przyp.red.]
Alek: Kolejne miejsce to Lisia Góra, rezerwat przyrody. Są pontony, kajaki i dzikie tereny, naprawdę spoko. Można też tam zagrać w golfa. Warto odwiedzić też Plac Sztuki, to miejsce otwarte dla artystów, zawsze pełne ciekawych prac.
Macie też chyba kilka letnich festiwali?
Alek: Od kilku lat współorganizuję Festiwal Przestrzeni Miejskiej i NoBorder Festival na które warto wybrać się nawet z dalszych zakątków Polski. Fajnie rozwija się Wschód Kultury – ogromny festiwal, cztery dni koncertów, wystaw, warsztatów i interaktywnych instalacji, kilkuset artystów i całe mnóstwo ludzi.
Klaudyna: Ja lubię Hola Lola, podoba mi się minimalistyczne wnętrze przyjazne dla dzieci i rodziców, pyszne tarty, koktajle, sałatki i kolorowe lemoniady. Właścicielką jest otwarta na różnego rodzaju przedsięwzięcia Anetka, którą bardzo lubię. Dobra przestrzenią spotkań jest też Holi, tutaj organizowane są warsztaty, projektanci mają swoje targi mody i kulinarni wariaci uczą gotować.
Projektanci w Rzeszowie też prężnie działają, prawda? Chciałabym przywieźć stąd jakąś jedyną w swoim rodzaju pamiątkę. Gdzie mogłabym coś takiego znaleźć?
Klaudyna: Możesz kupić online tutaj. Koszulki zaprojektowana przez Alka, „adiki” z napisem Rzeszów. To najfajniejsza pamiątka z miasta. Mogą być też torby. Alek jest tutaj prawie bezkonkurencyjny, prowadzone przez niego Samo Studio robi design w mieście. Jest jeszcze fajna firma Mack Bike, robią ubrania na rower. W ogóle, kultura rowerowa się u nas prężnie rozwija. Jest kilka fajnych warsztatów składających rowery, np. Lary Zębatka i Alle Bike.
Z czego jesteście dumni w Rzeszowie? I czego jeszcze brakuje?
Klaudyna: No z tego wszystkiego co wcześniej wymieniłam jestem dumna [śmiech; przyp. red]. Jeszcze niedaleko Rzeszowa są Izdebki i Izdebki Camp, taka impreza longbord'owa. Skate Park mamy super, być może nawet najlepszy w Polsce, zimą będzie zadaszony. Boisko do ultimate frisbee, pierwsze w Polsce. O i super świecący nocą tęczowy most na rzece! A czego brakuje? Hmm...
Alek: W Rzeszowie brakuje ludzi, którzy współtworzyliby fajne miejsca i wydarzenia, czynnego zainteresowanego odbiorcy. Szkoda, że nie ma dla kogo robić tych wszystkich rzeczy, zainteresowanie społeczeństwa jest niewielkie.
Klaudyna: Mi brakuje większej ilości festiwali, warsztatów, zajęć dla dzieci i młodzieży różnego typu, większego zaangażowania społeczeństwa, ponieważ zazwyczaj ludzie narzekają, że mało się dzieje kulturalnie, a gdy się już dzieje, to frekwencja nie powala. Poza tym władze miasta są zbyt skostniałe by chętnie wspierać różnego rodzaju pomysły aktywnej młodzieży. Brakuje mi fajnego letniego zaadoptowania przestrzeni nad rzeką, większej ilości restauracji, barów, knajpek o różnorodnym profilu. Na razie to wszystko taka trochę partyzantka. Jest za mało wystaw, koncertów i miejsc dla młodych, w których mogli by grupowo kooperować. Darmowej przestrzeni gdzie ich pomysły i idee mogły by się spotkać by się coś wspólnego urodziło.
Dzięki za inspirującą rozmowę i do zobaczenia w Rzeszowie!