W roku 1995 Optimus Romana Kluski dawał nadzieję na stworzenie nad Wisłą konkurencji dla Doliny Krzemowej. Kilka lat później te marzenia zniszczył fiskus.
W roku 1995 Optimus Romana Kluski dawał nadzieję na stworzenie nad Wisłą konkurencji dla Doliny Krzemowej. Kilka lat później te marzenia zniszczył fiskus. Fot. Piotr Molecki / Agencja Gazeta
Reklama.
Optimus to nazwa, za którą stoi jedna z najbardziej dramatycznych historii o tym, jak łatwo prężny biznes i ludzkie życie może zniszczyć nadgorliwa i nieprzemyślana decyzja funkcjonariuszy fiskusa. W latach 90-tych przekonał się o tym Roman Kluska i jego firma. On trafił za kraty, jego biznes tymczasem prawie całkowicie zniszczono. Wszystko przez to, że zgodnie z prawem najpierw eksportował komputery na Słowację, by potem importować je dla polskich szkół.
Dlaczego? Ówczesne prawo sprawiało bowiem, że dzięki takiemu zabiegowi Optimus traktowany był jak producenci zagraniczni i nie musiał płacić VAT-u na te zlecenia. Gdyby komputerów nie wywożono na Słowację i trafiały do szkół wprost z nadwiślańskich fabryk, fiskus inkasowałby sobie jeszcze 22 proc. podatku.
Skarbówka wyliczyła, że straciła 18,5 mln zł i zgotowała szefostwu i pracownikom Optimusa prawdziwe piekło. Jak uznał w roku 2003 Naczelny Sąd Administracyjny, zupełnie... niesłusznie. Wówczas po jednej z najlepiej funkcjonujących spółek informatycznych w Polsce niewiele już zostało. Te pozostałości przejęło CD Projekt, które od ośmiu lat starało się, by skarb państwa słono zapłacił za swój błąd.
W piątek krakowski sąd uznał jednak, że państwo powinno wypłacić CD Projekt jedynie 1 mln zł. Tym samym w zaledwie ułamkowej części przychylił się do wyliczeń, z których wynika, iż straty wynikające z błędów fiskusa to co najmniej 36 mln zł. Dlatego też prawdopodobnie CD Projekt odwoła się od tego wyroku.
Źródło: PB.pl