
W sieci furorę robi nagranie, na którym widać, jak polski rolnik wyzywa i bije motocyklistę enduro, który - rzekomo przypadkowo - wjechał na jego pole. I choć pasjonaci tego sportu bronią kolegi, internauci oceniają sprawę jednoznacznie: na prywatnej posesji właściciel jest panem, miał prawo zareagować nawet bardziej agresywnie.
REKLAMA
Filmik wrzucili na YouTube motocykliści z grupy „Enduro Krzeszowice hrvmm”. Ma już ponad pół miliona wyświetleń, odsyłają do niego zagraniczne serwisy. Na liveleak.com link do niego pojawił się z opisem: „Rolnik szaleje na widok kilku zagubionych motocyklistów”.
Widać na nim mężczyznę, który staje się agresywny, gdy dostrzega wjeżdżających na jego pole "endurowców". Jeden z kierowców stara się wyjaśniać, że tylko się zgubili i chcieli zapytać o drogę, ale to go nie uspokaja. Uderza motocyklistę grabiami w głowę i wyzywa. „Wracaj, naucz się jeździć. Idź, bo cię wyniosę" – krzyczy. Sytuacji nie udaje się też opanować kobiecie, która pracuje w polu z rolnikiem.
W końcu motocykliści przepraszając opuszczają jego posesję, ale zaraz natrafiają na obsiane pole, na które nie mogą wjechać. Wracając więc na posesję agresywnego mężczyzny. "Nie ma tam wyjazdu, nie wiem, gdzie jestem. Widzisz, że jestem normalny" – mówi jeden z kierowców. Rolnik odpowiada groźbami, że "urwie mu głowę". Po kolejnym ciosie grabiami motocyklista traci cierpliwość i próbuje przejechać mężczyznę. Ten ucieka i chowa się pod drzewami. "Fajnie? Lepiej?" – pyta na koniec kierowca.
Zguba czy prowokacja
Nagranie budzi emocje – komentujący je internauci podzielili się na dwa obozy: jedni bronią zagubionych motocyklistów, inni twierdzą, że celowo sprowokowali właściciela posesji, na której zresztą w ogóle nie powinni się pojawić. Tych drugich jest zdecydowana większość. "Drugi raz się zgubiliście? Sami się wpier**** ludziom na teren, a potem robicie z siebie ofiary" – brzmi najpopularniejszy komentarz na YouTube. Na facebookowym profilu "Enduro Krzeszowice" pojawiają się podobne opinie: "Ale daliście pokaz kultury, najazd na ludzi na ich działce", "Bez szacunku dla prywatnej własności", "Mam nadzieję, że w końcu wjedziecie na pole komuś, kto połamie wam nogi".
Nagranie budzi emocje – komentujący je internauci podzielili się na dwa obozy: jedni bronią zagubionych motocyklistów, inni twierdzą, że celowo sprowokowali właściciela posesji, na której zresztą w ogóle nie powinni się pojawić. Tych drugich jest zdecydowana większość. "Drugi raz się zgubiliście? Sami się wpier**** ludziom na teren, a potem robicie z siebie ofiary" – brzmi najpopularniejszy komentarz na YouTube. Na facebookowym profilu "Enduro Krzeszowice" pojawiają się podobne opinie: "Ale daliście pokaz kultury, najazd na ludzi na ich działce", "Bez szacunku dla prywatnej własności", "Mam nadzieję, że w końcu wjedziecie na pole komuś, kto połamie wam nogi".
To samo na angielskojęzycznych profilach. "Obstawiam, że ten rolnik nie pierwszy raz widzi cholernych motocyklistów na swojej ziemi" – pisze Rob. "Byli na jego własności i udawali zagubionych. Czemu nie zapytali jego żony o drogę? Też bym ich pogonił, ale bez użycia grabi" – komentuje Delian.
Co na to sami zainteresowani? – Zgubili się jadąc w ciężkim terenie, zsunęli się z urwiska do dolinki, mała rzeczka w oddali, pan koszący trawę. Ucieszeni, po wielu godzinach męczarni, podjechali zapytać, czy nie wie, gdzie jest jakakolwiek droga, sklep itp. Lecz na "zgubiłem się" był strzał patykiem, a potem, jak na filmie – napisał w odpowiedzi na nasze pytanie Marcin z grupy "Enduro Krzeszowice".
"Gdyby mieli gdzie jeździć..."
Wbrew opiniom internautów motocyklistów broni również Dariusz Wachnik, prezes Wrocławskiego Klubu Motocrossowego. Widział film i jest zdania, że obrazuje on szerszy problem – agresję właścicieli terenów, gdzie pojawiają się m.in. "endurowcy".
Wbrew opiniom internautów motocyklistów broni również Dariusz Wachnik, prezes Wrocławskiego Klubu Motocrossowego. Widział film i jest zdania, że obrazuje on szerszy problem – agresję właścicieli terenów, gdzie pojawiają się m.in. "endurowcy".
– Po prostu się zgubili, wystarczyło wskazać drogę. Film pokazuje zimną krew motocyklisty, który spotyka się z przemocą. Sam miałem nieraz do czynienia z taką sytuacją. Potrzebne są legalne tory, na których można jeździć, bo na "nielegalnych terenach" łatwo o tego typu pomyłkę – komentuje w rozmowie z naTemat.
Według niego motocykliści pokazali wysoką kulturę, a agresja nie jest właściwą reakcją, nawet jeśli ktoś wjeżdża na prywatną posesję. – Teraz mamy taką sytuację, że jest przyzwolenie urzędników na to, by nielegalnie jeździć. I z jednej strony niektórzy bez żadnego opamiętania rozjeżdżają lasy, a z drugiej mamy bardzo agresywną odpowiedź, np. rozwieszane linki. Jeśli nic się nie zmieni, dalej będziemy świadkami takich sytuacji – ocenia.
A co ma się zmienić? – Chodzi o legalne tory. My we Wrocławiu od 3 lat męczymy się z urzędnikami i chcemy za własne pieniądze zbudować tor. Łatwo się oburzyć na filmik w internecie, ale lepiej podejść do sprawy neutralnie. Robienie miejsc, gdzie można legalnie pojeździć, służy każdej stronie tego sporu. Zaatakowani przez rolnika mężczyźni jeździliby na legalnych torach, gdyby tylko mieli taką możliwość – podkreśla.
