- Walczyć o jak najlepszą tekę w Brukseli - taki plan polskiej dyplomacji na najbliższe tygodnie przedstawiał minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski we wtorkowych "Faktach po faktach" na antenie TVN24.
Coraz częściej mówi się jednak, że konieczność utrzymania porozumienia między europejską prawicą i lewicą wyklucza możliwość, by szef polskiej dyplomacji zastąpił Catherine Ashton. Bo skoro stanowisko szefa Komisji Europejskiej przypadło reprezentującemu prawą stronę Jean-Claude'owi Junckerowi, to wysokim przedstawicielem Unii do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa powinien zostać teraz lewicowiec. A właściwie lewicowa polityk, bo wówczas zadość stałoby się też konieczności utrzymania parytetu.
Spekuluje się więc, że polski rząd Radosława Sikorskiego spróbuje wprowadzić na inne stanowisko i może zostać on unijnym komisarzem zajmującym się innymi zagadnieniami niż dyplomacja. - To są decyzje premiera - komentował we wtorek sam minister. Dość enigmatycznie odnosząc się do pytania, czy Donald Tusk ma jego zgodę na walką dla niego o stanowisko inne niż szefa unijnej dyplomacji.
Jednocześnie Radosław Sikorski nie ukrywał w "Faktach po faktach", że jest zainteresowany przeprowadzką do Brukseli. Odniósł się więc do medialnej debaty nad tym, kto mógłby zastąpić go w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. - Pewnie kilku chodzi po Warszawie - mówił o swoich potencjalnych następcach. I przypomniał, że nazwisko jednego z nich zostało wymienione podczas jego podsłuchanej rozmowy z Jackiem Rostowskim.