
Piegi latem nabierają mocy! Przez lata nienawidzone, rozjaśniane sokiem z cytryny, wywabiane kwasami u dermatologa, zwalczane Cosmelanem i nazywane przebarwieniami, dziś są synonimem piękna. Szczycą się nimi aktorki i modelki, a także zwykłe dziewczyny, niekoniecznie o urodzie Pipi Langstrumpf.
Piegi od kilku sezonów są najmodniejsze! Dodają filuterności, świeżości i młodości twarzy. Według mnie piegi są seksy! W sesjach zdjęciowych u najlepszych fotografów występują piegowate modelki. I nikomu nawet nie przyszłoby do głowy, żeby ich piegi wyretuszować. Przeciwnie - dziś się je podkreśla.
Wiele kobiet przykrywa piegowatą cerę kryjącymi podkładami i korektorem. Efekt jest taki, że cera ma brzydki, nienaturalny koloryt, makijaż wygląda ciężko - jak maska.
Moja najlepsza rada - pokochaj swoje piegi! Są wspaniałe! Doceń ich oryginalność i to, że dzięki nim twoja cera jest niebanalna i piękna. Zapomnij o przykrywaniu piegów grubą warstwą fluidu. Sięgaj tylko po te transparentne, lekkie, jak kremy koloryzujące, kremy BB czy pudry transparentne. Takie, aby piegi swobodnie mogły prześwitywać. I aby widoczna była struktura skóry. To najbardziej nowoczesny sposób na makijaż.
Kiedy piegi są niemal rozlane na skórze i zagęszczają się w większych skupiskach, też możemy z tego zrobić atut. Wystarczy na twarz nałożyć bronzer w żelu. Wtedy cera będzie mieć bardziej równomierny koloryt, ale nie straci na swojej wyjątkowości.
Jakich kolorów w makijażu używać przy piegowatej cerze? To bardzo indywidualna sprawa. Piegi mają zarówno rude, blondynki, jak i brunetki, a każdej z nich pasują inne kolory szminek czy kredek do oczu. Należy pamiętać, że piegi to atut, a nie przeszkoda. A to czy pasują nam róże czy turkusy jest już bardzo indywidualną sprawą.
