- Rafalala to nie człowiek - twierdzi Artur Zawisza. Spór z transseksualną aspirującą artystką lider Ruchu Narodowego we wtorek postanowił kontynuować podczas programu "Więc jak?" prowadzonego przez redaktora naczelnego "Super Expressu" Sławomira Jastrzębowskiego.
- Tego typu dziwadło może być w jakimś reportażu po godz. 23 pokazywane - oceniał we wtorek Artur Zawisza. I zapewniał, że zaproszenie do programu Agnieszki Gozdyry "Tak czy nie?" z udziałem Rafalali przyjął nie po to, by transwestytkę irytować, a zatrzymać proces, który prowadzi do tego, że takie osoby stają się autorytetami. - Cały program był dlatego, że pan Rafalala pobił człowieka na ulicy - przypominał polityk.
Określenie "pan Rafalala" narzucił mu jednak raczej prowadzący rozmowę Sławomir Jastrzębowski. Sam Zawisza twierdził bowiem, że Rafalala to "kreacja społeczna", w której nie można dostrzec człowieczeństwa. - Rafalala to nie człowiek - stwierdził narodowiec.
Transwestytkę porównał też do misia z Krupówek. - Tam w misiu jest człowiek, ale sam miś to coś - mówił. Zdaniem Artura Zawiszy, na szacunek zasługuje bowiem tylko ten mężczyzna, który był pierwotną tożsamością Rafalali.
Lider Ruchu Narodowego zapewniał też, że liczne dowody sympatii dają mu pewność, że zrobił dobrze zaczynając rozmowę od ostrych słów pod adresem Rafalali. - O nienormalnych rzeczach nie rozmawia się normalnie - tłumaczył. I podkreślał, że określeniem "to coś" już na wstępie chciał podkreślić niemoralność całego zamieszania wokół Rafalali.
W rozmowie ze Sławomirem Jastrzębowskim Artur Zawisza wyraził też nadzieję, że ani jemu ani żadnej innej osobie zapraszanej do mediów nie będą dane już takie przeżycia. - Mam nadzieję, że redaktorzy pójdą po rozum do głowy i nie będą jako autorytetu zapraszać kogoś, kto trudni się prostytucją. A przynajmniej temu nie zaprzecza - mówił.