
Czyżby Rosji kurczyło się grono sojuszników? Na to może wskazywać stanowisko Białorusi i Kazachstanu, które właśnie poinformowały, że nie zamierzają przyłączać się do embarga na produkty z krajów, z których import wstrzymał Kreml.
REKLAMA
- Nasz import to nasza wewnętrzna sprawa. Jeśli będziemy potrzebowali polskich jabłek, to możemy je kupić - taki krótki komunikat od prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki usłyszały we wtorek władze Rosji. Jednocześnie przywódca białoruskiego reżimu zapowiedział, że nie ma mowy o tym, by jego kraj umożliwił dalsze odsprzedawanie zachodnich produktów do Rosji.
Jeszcze bardziej otwarty na współpracę handlową z Unią Europejską, USA, Australią, Kanadą i Norwegią pozostaje Kazachstan. Choć gabinet prezydenta Nursułtana Nazarbajewa uchodzi za jednego z najwierniejszych sojuszników putinowskiej Rosji, we wtorek kazachskie władze miały o rosyjskim embargu do powiedzenia jedynie tyle, iż to "jednostronny akt".
Takie stanowisko Białorusi i Kazachstanu dowodzi, że Unia Europejska mimo powolnego tempa podejmowania kluczowych decyzji jest sojuszem o wiele bardziej solidarnym niż tworzona przez Władimira Putina konkurencyjna Unia Eurazjatycka. Nim na dobre powstała, realnego udziału w niej odmówiło dwóch kluczowych członków.
Źródło: vestnikkavkaza.net
