– Nie spotkałam się, aby jakąś branżę to ominęło – ostrzega detektyw Katarzyna Bracław, której firma od lat zajmuje się dekonspiracją szpiegów gospodarczych. Jak mówi, najczęściej bywają nimi asystentki i sprzątaczki, których nikt nie podejrzewa o szpiegostwo, choć mają dostęp do najtajniejszych sekretów i zakątków firm. – Gdy klient czuje, że ma u siebie szpiega, my wprowadzamy kontr-szpiega – mówi Bracław.
Czy to normalne, że firmy zdobywają informacje o działaniach konkurencji?
Katarzyna Bracław: Polskie firmy stanowczo za rzadko stosują wywiad gospodarczy. Jest to sztuka nieznana, kojarzona ze szpiegostwem gospodarczym, czyli czymś tajemniczym, zakazanym, nielegalnym, nieuczciwym i nieetycznym. Natomiast wywiad gospodarczy to działanie jak najbardziej zgodne z prawem, które ma na celu zebranie informacji na temat firmy konkurencyjnej lub takiej, z którą chcemy nawiązać współpracę. Decyduje się na to mało firm, a jeśli już to robią, to najczęściej wtedy, gdy pojawiają się jakieś problemy. Przedsiębiorcom brakuje mentalności, która pozwoliłaby im zapobiegać negatywnym wydarzeniom.
Ale rozumiem, że to negatywne zjawisko, jakim jest szpiegostwo gospodarcze, istnieje.
Tak, zdarzają się sytuacje, kiedy przychodzą do nas przedstawiciele firm i mówią, że nagle, nie wiedzieć czemu wyciekają im tajne informacje. A są to najczęściej sprawy, o których wie niewiele osób w firmie. Po tym, jak wejdziemy do ich firmy okazuje się na przykład, że szpiegiem była pani od sprzątania, działająca na zlecenie konkurencji. Nikt w firmie się tego nie spodziewał, a członkowie zarządu podejrzewali siebie nawzajem.
W jaki sposób pani od sprzątania wykrada informacje?
W sposób banalny. Przegląda śmieci w gabinecie prezesa, dzięki czemu firma konkurencyjna wie, jakie plany rozwojowe i jakie następne ruchy w biznesie dana firma ma wykonać. Taki przypadki się zdarzają. Bardzo dużo form stosuje też podsłuchy. Przedsiębiorcy obawiają się, że w ich firmach zamontowano jakieś urządzenia, które w sposób nielegalny pozwalają pozyskać strategiczne informacje. Są zatem dwa podstawowe sposoby szpiegostwa gospodarczego. Podsłuch lub wprowadzenie podstawionego pracownika, na różnych szczeblach.
Na jakich na przykład?
To nie musi być osoba na bardzo wysokim stanowisku. Jak już wspomniałam, mieliśmy przypadek szpiega-sprzątaczki, co udało się wykryć po przeprowadzeniu naprawdę dokładnego audytu. Idealnymi szpiegami są też panie asystentki, które są bardzo blisko osób decyzyjnych. Przeglądają korespondencję, prosi się je o wykonanie notatek ze spotkań, a potem rozesłanie ich do ważnych osób w firmie. To pole do zdobywania informacji jest bardzo duże, dlatego bardzo często zdarzają się szpiedzy wśród asystentek.
Ktokolwiek w Polsce próbuje sprawdzać, kogo zatrudnia w firmie?
Aby zapobiec przedostaniu się niepowołanej osoby do firmy, nowi pracownicy są weryfikowani i sprawdzani, również pod kątem szpiegostwa. Jeśli znajdziemy kandydata na stanowisko dyrektora finansowego, to zanim dopuścimy go do tajemnic firmowych, coraz częściej sprawdzamy, kim ten człowiek jest i jaką ma przeszłość. Natomiast takich rzeczy nie robi się raczej w przypadku personelu niższego szczebla. Ludziom wydaje się, że nie ma takiej potrzeby, bo to "tylko asystentka" i że raczej wszystko będzie ok. To błąd.
Czy szpiedzy są specjalnie szkoleni i wprowadzani do danej firmy, czy raczej werbuje się ich spośród pracowników konkurencji?
Zdarzają się oba modele werbowania szpiegów gospodarczych. Czasem jest to rzeczywiście osoba specjalnie wpuszczana do firmy. To bardzo długotrwały proces i trzeba czekać na odpowiednią okazję, czyli na rekrutację. Dlatego jeśli komuś zależy na czasie, to zdecydowanie szybszą metodą jest przekupstwo.
Wprowadzenie zupełnie nowej osoby do przedsiębiorstwa jest zadaniem bardzo trudnym i w dużej mierze opiera się na czekaniu. Firmy długo przygotowują się do takiego ruchu. Nikt nie jest w stanie wprowadzić szpiega do danego miejsca z dnia na dzień.
Kto decyduje o zatrudnieniu szpiega? Odbywa się to na najwyższych szczeblach, czy raczej prezes umywa ręce, aby być czystym, a nieczyste sztuczki pozostawia komu innemu?
Z tego co mówią nam klienci, którzy stali się ofiarami szpiegostwa gospodarczego, to często menadżerowie średniego szczebla chcą się wykazać przed szefostwem i decydują się na taki ruch. Ale oczywiście nie ma tu reguły, co firma, to inny sposób na poszukiwanie informacji.
W jakich branżach najczęściej się szpieguje? Są to filie światowych korporacji, czy raczej średnie i małe firmy?
Raczej duże, ale mniejsze firmy też się szpiegują, bo jest między nimi duża konkurencja. Jeśli dany wycinek rynku obsługuje zaledwie kilka firm, to ich szefowie prześcigają się stosując wszystkie metody. Jeśli chodzi o branże, to zwłaszcza w przypadku większych firm, są to różnego rodzaju technologie i ich know how. Poszukuje się planów rozwojowych, informacji z kim dana firma współpracuje, jakich ma dostawców półproduktów itd. Przez szereg lat mojej pracy nie spotkałam się, aby jakąś branżę to zjawisko ominęło.
Co robicie, gdy dana firma podejrzewa, że ma na swoim pokładzie intruza?
Wchodzimy do tej firmy. Gdy klient czuje, że ma u siebie szpiega, my wprowadzamy kontr-szpiega. Jest to specjalna osoba przygotowana do pełnienia swojej roli, która dokładnie wie, na jakie schematy, procedury i zachowania pracowników ma zwracać uwagę. Jest to metoda, która pozwalać rozpracować szpiega "od środka". Coraz więcej firm decyduje się też na audyt przepływu informacji. Badamy wtedy kto ma do czego dostęp i jakie są procedury przepływu informacji.
W jakie role wcielają się kontr - szpiedzy?
Jeśli nasz klient podejrzewa, że ma szpiega na hali produkcyjnej, bo na przykład giną prototypy jakichś urządzeń, to wtedy nasz detektyw zatrudnia się przez miesiąc jako pracownik hali i przebywa z szeregowymi pracownikami. Niektórzy detektywi pracują w biurach lub w księgowości. Raz nasz klient podejrzewał, że jeden z kierowców rozwożących towar wynosi części do konkurencji. Wtedy detektyw został kierowcą i weryfikował co robi jego kolega.
W jaki sposób dobiera się szpiegów? Czy bywają to osoby, które pracowały wcześniej w służbach specjalnych? A może są to amatorzy?
Raczej nie są to ludzie ze służb. Osoby te muszą być w miarę inteligentne, lojalne, sprawne w działaniu i nie dające się łatwo złapać. Tak naprawdę wystarczy krótkie przeszkolenie takiej osoby, aby wiedziała na co ma zwracać uwagę i jak pozyskiwać informacje. Liczą się przede wszystkim określone predyspozycje osobowościowe.
Jak długo zajmuje wam wykrycie szpiega?
To zależy od kilku czynników. Od przebiegłości szpiega, wielkości firmy, ilości budynków i liczby osób, które w nich pracują. Nie zdarzają się spektakularne akcje, że wchodzimy do jakiejś korporacji i po dwóch godzinach łapiemy kogoś za rękę i ujawniamy - "to jest szpieg!". Najczęściej wymaga to poznania specyfiki firmy, wdrożenia się do jej struktur, dlatego taki proces trwa zazwyczaj kilka tygodni.
Firmy są w stanie dużo zapłacić za pozbycie się szpiega?
Oczywiście, zwłaszcza jeśli w grę wchodzą duże pieniądze. Przeważnie, gdy zwracają się do nas, to już wiedzą, ile mogą jeszcze stracić, jeśli szpieg dalej będzie funkcjonował w firmie.