Szymon Hołownia założył swoją drugą fundację działającą w Afryce.
Szymon Hołownia założył swoją drugą fundację działającą w Afryce. Fot. facebook.com/dobrafabryka

Europejczycy obserwują rozwijającą się epidemię eboli z dystansu, drżąc tylko, by nie przedarła się do Europy. Szymon Hołownia nazywa taką postawę „zachowaniem szlachetnego gapia” i wzywa do realnego działania. Jeśli nie tam, gdzie ebola się rozwinęła, to tam, gdzie może się rozwinąć.

REKLAMA
Publicysta założył drugą fundację, która będzie działała w Afryce. Fabryka Dobra wzięła pod opiekę hospicjum w Rwandzie i szpital w Kongu, gdzie w 1976 roku wybuchła poprzednia epidemia eboli. Hołownia tłumaczy, że dzięki temu znacznie rosną szanse lokalnych społeczności na przetrwanie mniejszych i większych plag, które na nich spadają – pisze w „Rzeczpospolitej”.
Szymon Hołownia

Wczoraj dzwoniły do mnie z Konga, by powiedzieć, że uratowały czworo dzieciaków z ciężką malarią, którym przetoczyły krew kupioną przeze mnie na miejscu dwa tygodnie temu w innym szpitalu. Jeden worek krwi to 15 dolarów, życie człowieka kosztowało tyle co film lub książka. Czytaj więcej

Źródło: "Rzeczpospolita"
Szymon Hołownia zauważa, że różnica między mieszkańcami Europy a ludźmi z Afryki jest taka, że w przypadku problemów zawsze możemy liczyć na kogoś lub na coś. W przypadku choroby mamy państwo, rodzinę, oszczędności. Mieszkańcy Afryki nie mają nic i dlatego często jakiekolwiek kłopoty to dla nich wyrok śmierci. Fundacja Hołowni ma pomagać tworzyć niewielkie chociaż strefy bezpieczeństwa.
Źródło: "Rzeczpospolita"