Śniadanie. Najważniejszy posiłek w ciągu dnia, który jest też czasem bardzo wyjątkowym. Sztukę podawania i tworzenia przy tym atmosfery dobrej, do perfekcji opanował Krzysztof Cybruch - pomysłodawca warszawskiego "Targu Śniadaniowego". Pysznie, bo mówi o tym teraz cały świat!
Tomasz Golonko: Słyszałem, że Targ Śniadaniowy to produkt eksportowy?
Krzysztof Cybruch: Ostatnio Singapur Airlines wysłało do nas swojego fotografa, aby zrobił zdjęcia do przewodnika, w którym jesteśmy jedną z atrakcji polecanych pasażerom linii. Więc jeżeli pytasz o eksport, to “Targ”...
...ma globalny zasięg.
Można tak powiedzieć. Pięćset tysięcy egzemplarzy takiego przewodnika przeglądają, być może teraz, ludzie na całym świecie. I ci ludzie właśnie czytają o Warszawie i Żoliborzu dzięki “Targowi Śniadaniowemu”.
Jedynym w swoim rodzaju.
Tego nie ma w Polsce, myślę że na świecie także. To jest dziś produkt, którym możemy się chwalić poza granicami naszego kraju. Że w stolicy Polski i kilku innych miastach jest miejsce, gdzie można zjeść śniadania, spróbować smaków z niemal całego świata. I to jest nasz polski pomysł. Spotkałem na targu ludzi z USA, Francji, Norwegii, Niemiec i wielu innych krajów. Obecne są tam różne formuły zakupowe związane z dobry jedzeniem i slow food, ale takiego projektu nikt nie widział.
Dlaczego Żoliborz?
Mieszkam tu od lat. Nie wiem, czy Targ Śniadaniowy można byłoby zrobić na przykład w Łazienkach Królewskich. Myślę, że konserwator zabytków czy osoby decyzyjne raczej by się nie zgodziły. Burmistrz Żoliborza natomiast bardzo chętnie taką inicjatywę widział u siebie. Sprawdziliśmy, zrobiliśmy test i tak się zaczęło. A tak zupełnie pobocznie, Żoliborz naprawdę jest przepięknym miejscem w Warszawie – warto to mówić i pokazywać, Targ jedynie pomaga w ożywianiu tego miejsca na mapie Warszawy.
Władze miasta to dobry partner do tworzenia rzeczy dobrych?
Pani prezydent Warszawy Targiem Śniadaniowym jest zainteresowana, spowodowała, że komunikacja między aktywistami a władzami dzielnic jest łatwiejsza. Sam burmistrz Żoliborza, Krzysztof Bugla, jest człowiekiem na tego typu wydarzenia bardzo otwarty. Więc dziś mam poczucie, że jest łatwiej rozmawiać. Odkąd Targ zaistniał w przestrzeni publicznej, dotarło do urzędu wiele pozytywnych opinii. Targ zaczął być na językach wielu osób. Mamy zaproszenia z wielu regionów kraju, spotykamy się i rozmawiamy z wieloma przedstawicielami samorządowymi, którzy są żywo zainteresowani organizacją targu przez nasz zespół. Wiem także, że jest coraz więcej fajnych ludzi, którym się po prostu chce. I to jest siła tego miasta.
Słoiki...
...przyjeżdżają, wielu z nich musi nauczyć się samodzielnego życia, to powoduje, że muszą być bardziej kreatywni. To napędza i motywuje bardziej, bo widzą i obserwują. Ludzi czy miasto. Zauważ, że Warszawa pozwala na wykazanie się, bo jest dużym miastem i możesz, dziś, naprawdę wiele od siebie dać. Zanika pewna regionalność, wyznaniowość, czasami także wychowanie z domu – i można byłoby powiedzieć, że nie ma w tym nic dobrego, ale z drugiej strony, otwiera się zupełnie nowa karta w życiu każdego "słoika". Tu i teraz ma możliwość decydowania o sobie i swoim życiu. Tylko od nas zależy czy będzie nudne i nijakie z weekendami u rodziców, czy będzie to zupełnie odjazdowa przygoda w stolicy kraju, gdzie czy chcesz czy nie - wszystko się zaczyna, rodzi i kopiuje z "Zachodu”.
Warszawa się otwiera na inicjatywy takie jak Tag Śniadaniowy. Masz poczucie, ze zmieniasz to miasto?
Myślę, że przede wszystkim zależy ludziom na zmianach na lepsze. Włodarzom stolicy, którzy w tym mieście mieszkają. W końcu - to mieszkańcy chcą mieć Warszawę taką, gdzie jest milion możliwości na spędzenie wolnego czasu. Targ Śniadaniowy jest wynikiem pewnych potrzeb, i jedną z takich właśnie możliwości. Jeżeli dzięki Targowi zmienia się miasto, to tym więcej mam energii, aby dalej poświęcać się temu projektowi. A co do samych potrzeb – rodzą się nowe i do nowych musimy się przygotować.
Jakich?
Na przykład takich, że uczymy się spędzać czas wolny inaczej niż na przykład w centrum handlowym czy robiąc pranie. Albo wyjeżdżając z miasta w weekend, kiedy dzieje się mnóstwo ciekawych rzeczy. Najpierw pojawił się problem, gdzie ten czas można dobrze spędzić. Bo można iść oczywiście do parku, do muzeum, ale wciąż szukamy kreatywnych rozwiązań. Więc naturalną potrzebą dla tego miasta było stworzenie czegoś nowego. I dlatego, od 1,5 roku, na Żoliborzu można zjeść śniadanie w towarzystwie przyjaciół czy rodziny, lenić się na kocu, ale jest to przede wszystkim wypoczynek dobrej jakości. Możesz po prostu nas odwiedzić, a jeśli jesteś z Warszawy to istnieje duże prawdopodobieństwo, że spotkasz starych znajomych ze szkoły albo nowych, właśnie tu zapoznanych.
Można się na pewne zmiany w tym mieście obrazić. Powybrzydzać. Na przykład na wieżowce…
...które mimo wszystko powodują, że miasto, konkretne części Warszawy, przechodzą rewitalizację. Chociażby Wola. Ten foch, o którym mówisz, jest totalnie niepotrzebny. Dobrze, że jesteśmy czujni, ale nie ma co się obrażać. Osobiście uwielbiam "Urban" zmiany. Natomiast bardziej od wykrzykujących hasła "Znowu źle", wsłuchuje się w tych, którzy doceniają zmiany. Przychodzą do mnie i mówią, że Targ Śniadaniowy im się podoba. To są bezpośrednie rozmowy. Cenne. Ludziom zależy na tym formacie, podpowiadają, skarżą się, negują lub pochwalają jakieś działania. To niespotykane dotąd. Mieszkańcy do nas mówią, czują, że mają realny wpływ, a my ich słuchamy i zmieniamy się dla nich. Chyba właśnie tak powinno to wyglądać.
Taka inicjatywa jak “Targ” może się nie podobać?
Jasne. Znajdzie się jak zawsze grupa osób, którym się wydarzenie nie podoba. Ale ja i mój zespół nie wchodzimy w te dyskusje z bardzo prostego powodu. Inicjatywę przejmują ci, którym aktywowanie przestrzeni miejskiej i ludzi za pośrednictwem “Targu Śniadaniowego” się podoba. To bardzo liczna grupa, która sama chce mieć wpływ na to, jak te nasze spotkania wyglądają. Konfabulacji, hejtu i wszelkich oznak niezadowolenia nie da się wyeliminować. Staramy się każdy głos przeczytać, wysłuchać. Nigdy nie zlekceważyliśmy konstruktywnej krytyki. Dla marudzenia nie mamy czasu.
Dlaczego targ śniadaniowy? Dlaczego wybrałeś akurat tę porę jedzeniową?
Dobre pytanie. Myślę, że śniadanie jest najmniej zobowiązujące ze wszystkich posiłków, które możemy zjeść w ciągu dnia. Niby najważniejsze ale… zauważ, że możesz je zjeść w niemal każdym towarzystwie. Rozpocząć dzień z rodziną, przyjaciółmi, ukochaną osobą, samemu, możesz rozpocząć dzień w towarzystwie znajomych lub nieznajomych, którzy zaproszą innych znajomych. Śniadanie to zaproszenie do rozpoczęcia dnia, ale nie jest zobowiązaniem. A przy okazji przywołuje biwakowanie nad jeziorem, jedzenie w środku lasu podczas wakacji itd. Kolacja na przykład jest bardziej intymna. I to zupełnie inny temat.
Rok temu “Targ Śniadaniowy” był wydarzeniem, dziś jest już marką
Tak, chociaż nie lubię o tym mówić w ten sposób. Zastrzegliśmy jednak nazwę "Targ Śniadaniowy", ponieważ jest to zwyczajnie nasz pomysł, nazwa, identyfikacja itd. Jak wspomniałem, nie ma takiej drugiej formuły, przynajmniej w obszarach świata, który znam. A przy okazji, jak to bywa wszędzie, nie tylko w Polsce, pojawia się wiele wydarzeń "łudząco" lub tylko "pozornie" podobnych, które zaczynają używać potocznie nazwy "Targów Śniadaniowych", jako zbioru imprez o takim charakterze.
Kolejny krok?
Pracujemy nad tym, aby “Targ” był we wszystkich miejscach całoroczny. Potencjał jest, ale niektórych wystawców ciężko zaprosić, bo forma targu na to nie pozwala albo najlepszym sezonem dla ich działań jest jesień i zima. Tak jak wspomniałeś, mamy świadomość tworzenia marki. Uważamy, że Targ z powodzeniem może reprezentować nasz kraj poza jego granicami. Mam nadzieje, że uda nam się pojawić w kilku miejscach Europy i w ten śniadaniowy sposób dotrzeć z promocją Polski. Myślimy nad wdrożeniem nowych rozwiązań. Ale daleką przyszłość zostawiam.
Dlaczego?
Bo w przeciągu ostatniego roku zmieniło się tyle w tym mieście, w samym wydarzeniu, a jest to samo w sobie dobrym prognostykiem, że próba okiełznania dalekiej przyszłości jest nawet niewskazana.
Targ Śniadaniowy to pomysł na zakupy i spędzanie czasu podczas weekendu. Jest połączeniem handlu zdrową żywnością, oraz działań rozrywkowo-warsztatowych przeznaczonych zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. Wszystko w atmosferze śniadania na świeżym powietrzu.