Skarpeta, lokata, giełda, czy fundusze inwestycyjne? Inflacja, kryzys w strefie euro, niepewna sytuacja na światowych rynkach i polskiej giełdzie z jednej strony i rosnące wynagrodzenia i wydatki Polaków z drugiej strony – sprawdzamy jak się miewają oszczędności nad Wisłą.
Polska jest rynkiem, na którym najszybciej w Europie rozwija się system płatności kartami zbliżeniowymi. Statystycznie rzecz biorąc każdy dorosły mieszkaniec naszego kraju posiada mniej więcej jedno konto bankowe i mniej więcej jedną kartę płatniczą. Realnie jednak nawet 34 procent Polaków nie ma konta w banku – kontowo wykluczeni są najczęściej mieszkańcy małych miasteczek i wsi. Z badania Readers Digest wynika, że połowa osób nie posiadających konta w banku uważa, że ma zbyt niskie dochody, by zawracać sobie tym głowę. Jak powiedziała NaTemat Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego, którego głównym celem jest pozyskanie właśnie osób „nieubankowionych”, spora część z nich nie zakłada konta, bo w okolicy nie ma oddziałów, albo wybór jest mocno ograniczony. Często umowy z bankiem nie podpisują też osoby starsze, dla których podróż do najbliższej placówki może być problemem.
Mniej kredytów, więcej w kieszeni?
Ponad 40 procent bankowców pytanych przez Narodowy Banki Polski zaostrzyło wymogi dotyczące udzielania kredytów, a ponad dwa razy więcej (85 proc.) chce zrobić to w najbliższym czasie. W dodatku większość polskich banków podniosło marże kredytowe. Efekt jest już widoczny, choć nie można w całości przypisać go polityce banków – zadłużenie gospodarstw domowych w styczniu spadło o prawie 8 miliardów 300 milionów złotych. Te dane zaskoczyły nawet ekspertów z NBP. Zdaniem Moniki Kurtek, ciężko jest wytłumaczyć tak duży spadek – Choć oczywiście w jakiejś mierze wpłynęła na to zmiana kryteriów udzielania kredytów, mniejsza liczba udzielanych pożyczek i umocnienie złotego, ale nadal nie usprawiedliwia to takiej różnicy wobec grudnia - Mocniejszy złoty zmniejszył nominalnie wartość kredytów w euro, a Polacy spłacili część swoich zobowiązań, to wszystko nie składa się jednak na ponad 8 miliardów złotych. Zdaniem ekspertów, by rozwiązać zagadkę znikających kredytów, trzeba będzie obserwować dane z najbliższych miesięcy.
Skoro ciężko o kredyt, jedna trzecia Polaków obawia się utraty pracy, a mimo ostatnich wzrostów na giełdzie, inwestowanie na niej nadal pozostaje ryzykowne – wystarczą złe informacje z Grecji, a indeksy znów tracą na wartości – Polacy zaczynają masowo oszczędzać pieniądze.
Rekordowa lokata
W styczniu oszczędności polskich gospodarstw domowych wzrosły o ponad 8 miliardów złotych wobec grudnia – w sumie na lokatach i rachunkach oszczędnościowych było 486 i ćwierć miliarda złotych. Karolina Sędzimir-Domanowska, ekonomistka banku PKO BP powiedziała portalowi forsal.pl, że to historyczny rekord - Jeszcze nigdy Polacy nie mieli na lokatach tyle oszczędności – licząc rok do roku, w styczniu oszczędności zwiększyły się o 14,7 proc., podczas gdy w grudniu było to 13,5 proc.
W czasach hossy, lokaty są bez sensu, bo dużo lepiej można zarobić lokując pieniądze na giełdzie, lub w funduszach inwestycyjnych, jednak w ciężkich czasach stają się coraz popularniejsze. W podejmowaniu decyzji pomagają same banki, które starają się pozyskać z rynku coraz więcej pieniędzy, w zamian oferując wyższe oprocentowanie. Nie bez znaczenia pozostaje też likwidacja tak zwanych lokat antybelkowych - po zmianach w przepisach, lokaty z dzienną kapitalizacją odsetek nie będą zwolnione z podatku od zysków kapitałowych. Duża część klientów banków, zdecydowała się na dodatkowe oszczędzanie, by zdążyć przez zmianą prawa.
Niepewność i obawy przed inwestowaniem na giełdzie widać było też w danych z funduszy inwestycyjnych – co prawda pierwszy miesiąc nowego roku był dla nich jednym z lepszych, Polacy nadal raczej wycofują stamtąd swoje pieniądze – i wkładają je na lokaty, szukają bezpieczniejszych form oszczędzania - powiedziała nam Monika Kurtek.
W dalszym ciągu więcej Polaków widzi potrzebę oszczędzania, niż faktycznie co miesiąc odkłada pieniądze na przyszłość, jednak od połowy zeszłego roku oszczędności stale rosną. Zdaniem Michała Krasonia, zeszłoroczne dyskusje na temat zmian w OFE i podwyższenie wieku emerytalnego wzmacniają potrzeby oszczędnościowe - Ludzie zaczynają myśleć, że może faktycznie powinni zacząć odkładać pieniądze na własną rękę, skoro ZUS będzie niewydolny - Według analityka Open Finance, skłonność do oszczędzania będzie coraz większa.